𝐑𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚𝐥 𝐗𝐕𝐈𝐈

250 10 5
                                    

Nie wiedziałam co mam myśleć, ale tam poszłam.

Gdy tam poszłam nie zobaczyłam Aidana, ale... EMILY!

Moje przypuszczenia były słuszne. Podeszłam do niej dość blisko.


Ja: Gdzie jest Aidan?

E: Spokojnie nic mu nie jest, jest u siebie grzecznie siedząc i czekając na jego NOWĄ dziewczynę.

Ja: Przepraszam, ale co? Jak to nową? I skąd masz jego telefon?

E: A no tak jeszcze nie wiesz, ale ma zamiar z Tobą zerwać DLA MNIE.

Ja: Ale on mnie kocha i z Tobą był prawie 6 lat temu!

E: Kochał w czasie przeszłym. -rzuciła chamskim uśmiechem w moją stronę, ponieważ wiedziała, że łzy cisną mi się do oczu.

Ja: A jeżeli tego nie zrobi? -mówiłam przez łzy.

E: To najprawdopodobniej obudzi się bez paców u nóg.

* W myślach*

Wiedziałam, że Emily jest stuknięta, ale żeby aż tak !!??

Ja: Czyli chcesz mi powiedzieć, że jeżeli nie wyrządzi mi krzywdy psychicznej to ty wyrządzisz mu krzywdę fizyczną!?

E: Zgadza się.

Ja: Jesteś stuknięta!

E: Odszczekaj to albo zlecisz z tego wieżowca.

Ja: Nie jestem psem, aby szczekać.

E: Miło było poznać.

Gdy miała mnie spychać z wieżowca nagle odezwał się niski głos jakiegoś chłopaka. Dobrze wiedziałam do kogo on należy. Był to Tom -mój były, z którym nadal miałam kontakt i jakimś cudem nagle się pojawił na tym wieżowcu.

T: Zostaw ją, albo ty polecisz z tego wieżowca.

E: U dzidzia nie potrafi sobie poradzić, więc wzywa wsparcie? UUU!

Ja: Nie miałam kiedy do niego zadzwonić, ponieważ cały czas miałaś mnie na oku.

Gdy sprzeczałam się z nią o to, że jakimś niewyjaśnionym sposobem "wezwałam" wsparcie Tom podszedł i odepchnął Emily ode mnie, przez co dziewczyna prawie spadła z dachu budynku.

T: Już dobrze. -przytulił mnie.

W między czasie przyjechała policja i zabrała Emily.

Razem z Tomem usiedliśmy na na dachu i zaczęliśmy rozmawiać.

Ja: To opowiadaj skąd wziąłeś się w Los Angeles.

T: Może zabrzmi to dziwnie, ale znudziło mi się życie na tej wsi, oraz było mi pusto bez Ciebie.

Ja: O a ile jesteś już w mieście?

T: Dobry miesiąc.

Ja: Miesiąc?! Dlaczego nic mi nie mówiłeś?

T: Tak jakoś wyszło.

Ja: A czemu wiedziałeś, że mogę zginąć? Wybacz moją ciekawość, ale sam pewnie rozumiesz.

T: Yy-ym. -widać było, że denerwował się powiedzieć prawdę.

Ja: Nie bój się, nie oceniam.

T: Stalkowałem Cię i twoich bliskich.

Ja: ŻE CO?! TO BYŁEŚ TY????

T: Tak wyszło. -zaśmiał się nerwowo.


*Godzinę później*

Byłam już u Aidana. Widać było, że chciał mi coś powiedzieć, ale nie wiedział jak zacząć.

Ja: Coś się stało kochanie? Mi możesz powiedzieć wszystko.

A: Właściwie to tak. Dzisiaj niemal od razu jak wyszłaś przyszła do mnie Emily i zagroziła, że jeżeli z Tobą nie zerwę to prawdopodobnie obudzę się bez palców u nóg, oraz po jej wyjściu zniknął mój telefon.

Ja: Spokojnie, wiem już o wszystkim i mam twój telefon, Emily go miała. Widziałam się z nią i o mały włos mnie nie zabiła.

A: Ale na pewno nic Ci nie jest? Wiesz, że się martwię.

Opowiedziałam mu wszystko. Jeszcze gdy przepychałam się z Emily zobaczyłam telefon Aidana i niezauważenie jej go zabrałam, dlatego miałam telefon Aidana przy sobie.

A: Matko Boska dobrze, że Tom tam był. Nie wybaczył bym sobie gdyby coś Ci się stało.

Ja: Spokojnie to nie twoja wina, to nie ty kazałeś jej mnie zabić.

A: Kocham Cię i twoją wyrozumiałość. -przytulił mnie.

Ja: Również Cię kocham. -oddałam uścisk, a jako iż była dwudziesta druga, to usneliśmy wtuleni w siebie.


____________

Hej to znowu ja. Kolejny rozdział może pojawić się ok 22-23 maksymalnie o 24.

Miłego/dnia/wieczoru/nocy.

Aidan z wami!

Friend(zone) || Aidan GallagherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz