- Odsuń się od niego. - po pomieszczeniu rozniósł się poważny, dość męski, chociaż nadal nieco dziewczęcy głos, jednak...takiego tonu jeszcze nigdy nie słyszałem. Mężczyzna obrócił się razem ze mną w stronę drzwi i właśnie wtedy zauważyłem Jimina w dopasowanym uniformie celującego w głowę bandyty, ale jego twarz...była poważna. Naprawdę nie znałem go takiego. Znaczy nie znałem prawie wcale, ale Jimin, którego do tej pory widziałem był bardziej potulną owieczką niż zawodowym gliną. Muszę przyznać, że ta druga strona pozytywnie mnie zaskoczyła - Ale ja nie będę powtarzał! - uniósł głos poprawiając dłonie na spuście,
- Jeszcze czego. - warknął mężczyzna za mną - Chcesz? To strzelaj - prychnął - ale wtedy twój kolega straci życie,
- Hyung? - szepnął tracąc odrobine pewności siebie spoglądając na mnie nie tym wściekłym wzrokiem sprzed chwili, ale tym należącym do zagubionego w wielkim świecie dziecka. Trudno byłoby zaprzeczyć, że nie polubiłem go i naprawdę cieszyłem się jego obecnością w moim życiu, z reszta tak jak reszty ferajny pracującej na komisariacie,
- Spokojnie - posłałem mu nikły, pokrzepiający uśmiech - popatrz jak twój hyung wymiguje się z takiej sytuacji. - nie byłem wcale w potrzasku, po prostu nie lubiłem strzelać do ludzi bez zabijania ich, bo po co mają się męczyć? Cóż...niestety, ale w tamtej chwili nie było innego wyjścia. Przekrzywiłem lufę ciągle trzymanej w dłoni broni i wypuściłem kulę, która trafiła prosto w udo tego gnoja, dzięki czemu zostałem wypuszczony. Jedno, silne uderzenie między łopatki i pchniecie tyłu kolana zdrowej nogi wystarczyły, aby mężczyzna padł na ziemię. Miałem świetnego cela, dlatego kula zatrzymała się w nodze i ani nie przebiła jej na drugą stronę, ani nie wywołała nadmiernego krwotoku, dlatego można było posłać go od razu do znajomych z trójki. Zacisnąłem mocno nadgarstki zatrzymanego i spojrzałem w stronę zachwyconego młodszego - Sierżancie Park - zacząłem z uśmiechem - może pan go skuć,
- Tak jest - kiwnął głową przybierając ponownie ten wyraz twarzy, który utrzymywał zaraz po wejściu i iście profesjonalnie spiął nadgarstki poszukiwanego pomagając mu wstać, po czym za moją zgodą to właśnie on wyprowadził złodzieja na zewnątrz. Ja w tym czasie zabrałem jego łup po chwili dołączając do różowowłosego.Mężczyzna został usadowiony na tylnych siedzeniach, a my wsiedliśmy na przód ~ja oczywiście za kołkiem~, po czym dla bezpieczeństwa zablokowaliśmy tylne drzwi:
- Skąd się tu wziąłeś? - spytałem kiedy wyjechaliśmy spod budynku, bo w końcu nie było w planie angażowania w sprawę nikogo innego. A już na pewno nie młodego,
- Namjoon zadzwonił do szefa Jina - zaczął niepewnie - podobno szybko skończył i czekał na agenta z trójki. Wspomniał coś, że pojechałeś do starej menelowni, a Kook korzystając ze znajomosci załatwił dostęp do twojego aktualnego położenia, natomiast Jin wręczył mi uniform, który akurat dobrze pasuje i wysłał wspomagająco do ciebie,
- Jak ja go dorwę - warknąłem uderzając dłonią w kierownice - czy oni nie mogą mi chociaż raz zaufać?! - wymamrotałem wściekle w reakcji na co przewożony na tyle mężczyzna zaśmiał się skrzecząco - Zamknij pysk, bo wyjmę tę kulę i będziesz to tamował do usranej śmierci i to dosłownie - syknąłem,
- Przepraszam hyung - westchnął Jimin spuszczając głowę i nerwowo zaciskając usta,
- Co? Za co? - zmarszczyłem brwi spoglądając na niego, jednak szybko musiałem wrócić wzrokiem na drogę,
- To wsparcie - zaczął zagryzając się na dolnej wardze i zwijając się w ciasny kłębek - to był mój pomysł. - westchnął, po czym nastąpiła dłuższa chwila ciszy. To ja tu byłem od martwienia się o niego...a raczej od czyszczenia swojego sumienia, nie ważne, ważne jest to, że przejmowanie się w tym duecie było moim zadaniem, a nie jego. Czy ja wyglądam na jakiegoś słabeusza, który sobie nie poradzi z byle złodziejem? - Przepraszam - dodał niemal płaczliwie...Boże niech on się tu nie rozkleja,
- Nie szkodzi - odparłem poważnym tonem - po prostu zapamiętaj na przyszłość, że siedzę w tym gównie już tyle lat, że nikt nie jest w stanie mnie zagiąć, dobrze?,
- Mhm. - mruknął weselej kiwając twierdząco głową - A...jutro po służbie zadzwonię do Bei, że mam już pracę. Powinien pozwolić mi wrócić - oznajmił, ale nie zareagowałem w żaden sposób na jego słowa - ale spokojnie, mogę dziś posiedzieć w parku,
- Po co? - spytałem nie odrywając wzroku od jezdni...jeszcze wypadku nam brakuje,
- Nie chcę przeszkadzać - wzruszył ramionami spoglądając przez okno po swojej stronie...ale, że jak niby przeszkadzać? Czym?,
- Jeszcze raz powiesz coś takiego, to gwarantuję ci, że pierwszy raz w życiu zobaczysz wściekłego glinę - warknąłem...nie chciałem być niemiły czy coś. Po prostu denerwowało mnie to, że śmiał mówić takie rzeczy. Dobra, fakt, nie znam go długo i może faktycznie nie jesteśmy jakoś blisko, ale nie moja wina, że jakimś cholernym trafem jego obecność była mi na tyle miła, jakby pracował na komendzie conajmniej od roku - zostaniesz u mnie, nie mam z tym żadnego problemu,
- Dziękuje hyung - odparł uśmiechając się nieznacznie,
- A teraz trzymaj - mówiąc to wyjąłem z kieszeni telefon wręczając go młodszemu - wybierz numer do trójki i każ im jak najszybciej dotrzeć pod nasz komisariat, niech zabiorą to bydlę z dala ode mnie,
- I vice versa - prychnął skuty mężczyzna wywracając oczyma,
- Ktoś cię pytał o zdanie? - syknąłem w jego stronę.

CZYTASZ
Sergeant? I'm homo(phobic) | YoonMin | m.yg x p.jm
FanfictionJak wiele w życiu jednego z najlepszych aspirantów komisariatu piątego może zmienić powrót mordercy z przeszłości i młody chłopak znajdujący się na jego drodze do pracy? -•-•- Czyli gdzie homofobiczny policjant znajduje w sobie resztki litości i pos...