~Tym czasem, podziemia, centrum Seoulu~
Przyjrzałem się ostatni raz zdjęciu na korkowej tablicy jednocześnie przejeżdżając papierem ściernym po nienagannie ostrym, podłużnym ostrzu. Przymknąłem jedno oko czując dziwną ulgę, bo rażące, żółte światło w pomieszczeniu doprowadzało moje oczy na skraj przemęczenia. Oblizałem suche, zmarszczone przez dotyk lat usta wykrzywiając je w podstępnym uśmiechu, po czym rzuciłem nożem trafiając prosto w serce papierowej ofiary:
- Jeszcze trochę...tylko trochę, a nie będziesz już tylko marnym papierem, a prawdziwym ciałem, z którego odbiorę życie - roześmiałem się nie dbając ani o to do czego kierowałem te słowa, ani o to czy były one składne. Mój umysł wiedział, że po prostu mam zamiar wykończyć ostatniego członka tej walonej rodziny, która pozbawiła mnie należytego skarbu oddając go w ręce policji. Cholerny staruch...musiał schować moje złoto w tak debilnie prostym miejscu...trzeba było wybrać lepszą osobę na ,,przyjaciela", wtedy nadal by żył, a sztabki należałyby do mnie, a nie do tych zasranych Czech. Swoją drogą to najbardziej zawiniła jego córka znajdując to feralne pudełko i zanosząc je na komisariat. Skończona idiotka nawet nie przypuszczała, że przez to jej ukochany ojciec trafi pod moje ostrze, a matka pod koła kradzionego samochodu, który prowadziłem. Amatorscy debile. Jej mąż dostał jedynie kulkę w podbrzusze, jednak niestety nie była to rana śmiertelna, bo obrałem zły kąt wystrzału, przez co trafił tylko na jakiś czas do szpitala, a ona? Do tej pory jest dręczona wyrzutami sumienia i ranami na psychice. Idealnie. Ale ten ich cholerny bachor...on wciąż rośnie zamiast leżeć dwa metry pod ziemią i to właśnie tą sprawą muszę się nareszcie zająć. Lecz nie sam, bo moja twarz wisi już na każdym walonym komisariacie. Byłby to zapewne problem, gdyby nie fakt, że mam zaufanego informatora, który jest prawnie czysty i właśnie zawitał na schodach zmierzając do mnie z raportem,
- Mam mało czasu szefie - zaczęła zdyszana kobieta i momentalnie westchnąłem zawiedziony jej zachowaniem,
- Posłuchaj, to że pracujemy nie znaczy, że na tym podłożu przestajesz być moją żoną. Dobrze? Możesz to wreszcie zapamiętać? - warknąłem poddenerwowany,
- Wybacz kochanie - mruknęła - do rzeczy. Ten twój szczeniak wykrada coraz więcej akt twoich dawnych morderstw z archiwum łącznie z jego sprawą rodzinną. Musisz się pospieszyć, bo zaraz wpadnie na twój trop zanim ty trafisz na jego i skończysz na stare lata w pierdlu,
- Csii, csii, csii - uśmiechnąłem się szeroko - nie wpadnie, mam czas. Narazie pobawię się nim i poskarżę się szefuniowi. Oczywiście anonimowo,
- I co? Wkopiesz go u Seokjina? Co ci to da stary zgredzie - prychnęła,
- Jego? Nie. Oznajmię tylko, że jeden z pracowników od dawna wychamia jego zaufanie wykradając bezcenne dane. - roześmiałem się - Potem poczekam sobie, aż wszyscy przestaną mu ufać, a wtedy będzie ten moment, w którym już nikt mu nie pomoże,
- Nie spieprz tej sprawy, bo to twoja ostatnia - ponagliła mnie,
- Oh zamknij się już, wiem co robię - warknąłem rzucając kolejne ostrze w tablice. Głowa, ciekawy plan - idź już.~powrót, komisariat piąty~
- Taehyung, ja jestem naprawdę cierpliwy - mruknąłem przytrzymując się mocniej końcówek drabiny - ale czy mógłbyś przestać rżeć z biednej kobiety i łaskawie trzymać mocniej tę drabinę zamiast nią trząść, bo jak słowo daje, jeśli spadnę, to te akta będziesz z dupy wyciągał - warknąłem,
- Wybacz Yoongi - zaśmiał się stabilizując drabinę. Wyjąłem szybko ostatnią z cholera-wie-ilu zeszłorocznych teczek schodząc powoli na dół - ale jak ja mam się nie śmiać?,
- Normalnie - wzruszyłem ramionami - może jeszcze pójdziesz odwiedzić oprawcę, to zafunduje ci seans na żywo,
- Nie dzięki - wzdrygnął się - bo jeszcze to mnie odpali petardę w tyłku,
- Byłbyś bardzo ładną fajerwerką, nie rozumiem o co ci chodzi - uśmiechnąłem się demonicznie,
- Czasami się ciebie boję Min - stwierdził odbierając mi teczkę i układając ją na swoich kolanach, aby zacząć przeszukiwać i w miarę możliwości analizować jej zawartość,
- Niepotrzebnie - prychnąłem - ile tu siedzimy?,
- Nie wiem, ale zaraz moje oczy odmówią całkiem posłuszeństwa od tego wszystkiego - westchnął - po co mi to?,
- Po nic - roześmiałem się - kiedy mi kazali wkuwać to to olałem. Zapamiętałem tylko co gdzie leży, żeby wyjąć w razie czego i tyle - oznajmiłem i momentalnie poczułem jak największa z teczek zderza się z moją twarzą,
- I dopiero teraz mi o tym mówisz?! - dobra...dawno nie widziałem tej ostoi spokoju wkurzonej i skłamałbym gdybym powiedział, że nie walczyłem, aby się nie roześmiać - Też mi przyjaciel,
- Najlepszy mój drogi, takiego to ze świecą szukać - uśmiechnąłem się odkładając wszystkie akta na swoje miejsca - nie marudź, nie nudziłeś się chociaż, przeczytałeś o panu od petard, powdychałeś stary papier, posiedziałeś ze mną, uniknąłeś nowych zadań od szefa, czego ty więcej chcesz? - po tej wielce rozbudowanej wypowiedzi nastała cisza, podczas której uśmiech na twarzy młodego Kima coraz bardziej się powiększał,
- Jedzenia - wyjęczał i początkowo nie rozumiałem, co go tak nagle wzięło, ale chwilę później już pojawiła się moja odpowiedź, a konkretniej w drzwiach pojawiła się rudowłosa czupryna,
- Dobra, nie wiem ile tam siedzicie, ale śmierdzi wami na kilometr - roześmiał się - ludzie, jest po 14.00, trzeba coś zjeść - machnął w powietrzu reklamówkami z jedzeniem i to było niczym iskra zapalna, bo momentalnie ruszyliśmy w jego kierunku, ale ja w odróżnieniu od Taehyunga przystanąłem na progu słysząc wrzaski,
- Co tam się znowu dzieje? - mruknąłem i właśnie wtedy obok Hobiego zmaterializował się Namjoon,
- Jungkook złapał poszukiwanego dilera w klubie i kłóci się z Jinem o to, że nie chce mu się spisywać dokumentów,
- Boże, nie wierzę w to dziecko - westchnąłem udając się w kierunku krzyków z nadzieją, że ktoś zamknie za mnie archiwum, kiedy będę pomagał przedszkolakom w dyskusji. Ewentualnie się z nich pośmieje. Zatrzymałem się w bezpieczniej odległości od nich ~konkretniej przy swoim biurku~ bacznie nasłuchując,
- Nie będę tego spisywać! Dostałeś gościa na tacy! W ramach podziękowania mógłbyś się tym zająć Jin! - brunet niemalże szczekał w stronę naszego przełożonego i szczerze nie poznawałem go w takim wydaniu,
- Ale to twój cholerny obowiązek! - krzyknął tracący resztki cierpliwości blondyn,
- Tak, ale nie poza godzinami pracy! - piszczał młodszy dosłownie buzując,
- To tylko godzina Gguk! Nic ci nie będzie - naciskał,
- Nie i już - prychnął i wtedy pojawił się mały problem. Szefunio spojrzał w moja stronę z tym swoim uśmiechem,
- Yoongi ci pomoże, zaczniecie sobie o 17.00 i skończycie o góra 19.00, stoi? - o nie, tak się nie bawimy,
- Hejże, ja tu tylko podsłuchuje. Nie wciągaj mnie w to - fuknąłem zakładając ręce na piersi,
- W dupie to mam, pomożesz Jeonowi i oboje opuścicie miejsce pracy jak robota będzie skończona, bo obetnę wam wynagrodzenie i kupię za to różowe ozdoby do tego pomieszczenia,
- Nie! - krzyknęliśmy jednocześnie na co Seokjin obrzucił nas wkurzonym spojrzeniem...cóż, nie żal mi go, to jego wina, że ma tragiczny gust,
- To skończcie się opierniczać, zjedzmy co mamy zjeść i dokończmy robotę, jasne? Wasi koledzy wyjdą sobie wcześniej,
- Dobra, to ja rozdaje - stwierdził Hoseok wchodząc nagle do pomieszczenia...no tak, ominął wojnę stając w najbezpieczniejszej odległości - już, siadać na krzesła, bo nie dostaniecie - oznajmił i jak na zawołanie wszyscy ~w tym i szefunio~ zajęli swoje miejsca przybliżając się wzajemnie do siebie tworząc nasz tradycyjny krąg,
- To co tam masz? - spytał Namjoon widocznie najgłodniejszy, bo jego żołądek wysyłał liczne sygnały dźwiękowe,
- Sushi dla Tae, kimchi dla Jina, ramen dla ciebie Nam, dla mnie hamburger, Kook mówił ostatnio, że chce spróbować pierogów, więc mam i dla ciebie Yoon mieszanka z tamtej restauracji - oczywiście jak zawsze wszyscy mieli na twarzach wymalowane ,,Skąd ty wiedziałeś?!", a już szczególnie ja, bo nigdy nie mówiłem, że wyjątkowo bardzo mi smakowała tak zwana przez kelnerów mieszanka. W skrócie plastikowa taca podzielona na części z mięsem, sosami, frytkami i warzywami. Kto by nie chciał?
CZYTASZ
Sergeant? I'm homo(phobic) | YoonMin | m.yg x p.jm
FanfictionJak wiele w życiu jednego z najlepszych aspirantów komisariatu piątego może zmienić powrót mordercy z przeszłości i młody chłopak znajdujący się na jego drodze do pracy? -•-•- Czyli gdzie homofobiczny policjant znajduje w sobie resztki litości i pos...