~Yoongi pov.~
Plątałem się bez celu po domu próbując znaleźć jakieś zajęcie, które nie obejmuje wychodzenia z budynku, bo akurat na kolejne dni w łóżku spowodowane wzmożeniem przeziębienia nie miałem ochoty. Wystarczy tego dobrego. Minęło może pół godziny od kiedy młodszy pojechał na miejsce, gdy usłyszałem dzwonek do drzwi i już nawet nie fakt, że minęło zbyt mało czasu, ale to, że osoba za drzwiami zadzwoniła oznaczało, iż to nie mógł być Jimin. I nie oszukujmy się, to nie mógł być żaden z moich przyjaciół.
Wywróciłem podświadomie wzrokiem wpuszczając po chwili do środka zimne powietrze i wedle planu stojącą na zewnątrz osobę, jednak nikogo tam nie było. Jak dorwę tych debili, którzy śmią sobie żarto-...zauważyłem, że na wycieraczce leżała całkiem spora biała koperta, która raczej nie wyglądała jak bomba, więc po prostu wziąłem ją w dłonie cofając się do środka. Było dość chłodno i to wcale nie dlatego, że dobre pięć minut stałem w otwartych drzwiach gubiąc się we własnych myślach.
Wpatrując się w biały papier udałem się do sypialni i usiadłem po turecku na łóżku wyciągając list ze środka...to, co z niego odczytałem momentalnie zmroziło mi krew w żyłach. Opadłem bezwładnie na materac czując jak znów pękam gdzieś w środku, a łzy usilnie cisną się do zamkniętych oczu.
***
Nie miałem bladego pojęcia ile czasu minęło od kiedy straciłem kontakt z rzeczywistością, ale w pewnym momencie usłyszałem jak drzwi się zamykają. Co więcej nie były to drzwi wejściowe, tylko te prowadzące do łazienki...młodszy wrócił? Nie drgnąłem nawet o milimetr czekając tak po prostu na dalszy przebieg zdarzeń. Jakaś postać wślizgnęła się do pomieszczenia i usiadła na materacu widocznie biorąc w dłonie list, bo w ciszy rozniósł się szelest papieru. Niewielki strumyk słonej cieczy opuścił moje lewe oko.
~Jimin pov.~
W salonie nie znalazłem nikogo, więc pierwszym z założeń było, że starszy zapewne śpi. Miałem pewność, że nie poszedł do piwnicy, bo od kiedy tam zajrzałem stracił całkowicie swój zapęd i stabilność w planie przeciwdziałania groźbom...może i powinienem czuć się winnym, ale w końcu jakby na to nie spojrzeć jego działania mogły się skończyć jeszcze gorzej niż bezczynność.
Wyjąłem z walizki jakieś ubrania zamykając się wraz z nimi w łazience. Stawiłem na pierwsze z brzegu czarne jeansy, podkoszulek w biało-czarne poprzeczne paski i ulubiony błękitny, włochaty sweter na zamek. Pchnięty swoimi przypuszczeniami po cichu wcisnąłem się do sypialni starszego, który wedle moich oczekiwań leżał na łóżku, jednak nie wyglądał jakby tak po prostu poszedł spać...co tu się stało? Na materacu kawałek od jego nogi leżała pusta koperta wraz z dawną zawartością ułożoną obok. Usiadłem na brzegu łóżka biorąc w dłonie list i odczytując jego treść:
,,Mam nadzieję, że jesteś sam, bo szczerze wolę byś przeczytał to osobiście, jako pierwszy. Wiem, że starasz się bronić i wierzysz, że odpuszczam, albo, że mi się nie udaje, prawda? Błąd, ja po prostu w odróżnieniu od ciebie opracowuje sensowny plan działania. Wiesz czemu piszę to teraz? Bo zanim wziąłem się za list musiałem zrobić coś o czym zapewne zechcesz poczytać. Pamiętasz na pewno twojego ojca, który cóż...chyba najmniej ucierpiał, bo ,,źle wykrzywiłem broń", ale to nie o tego kmiota mi chodzi, tylko właśnie o kulę, która go trafiła, bo zapewne wiesz, że nie lubię się poddawać. Powinna cię zainteresować broń, z której owa kula została wypuszczona, bo to właśnie nią się dzisiaj zajmowałem. Rozłożyłem ją do części pierwszych czyszcząc dokładnie każdy jeden element. Tak szczerze to już teraz mogę ci podziękować młody Minie. Dzięki twojemu marnemu istnieniu będę mógł w końcu oficjalnie sprawdzić czy coś nie tak było z pistoletem czy z ustawieniem, bo to właśnie tą konkretną bronią mam zamiar cię posłać do diabła. Ale nie musisz się bać, bo jeśli się nie uda użyje czegoś innego. Widzisz jaki jestem dobroduszny? Nie chcę żebyś musiał długo cierpieć. Doceń to, bo zawsze mogłeś wpaść w ręce jakiegoś psychola, sadysty i mistrza tortur w jednym. Myślę, że niebawem się zobaczymy i mam nadzieję, że do tej linijki cię nie zanudziłem. A, właśnie! Widziałem cię w parku z Parkiem...nie sądzisz, że to komicznie brzmi? Śmiałem się pisząc to, teraz twoja kolej ponuraku. W każdym razie pięknie sobie słodziliście jak to nie pozwolicie, aby coś się wam wzajemnie stało...aż się wzruszyłem, wiesz? Na tyle, by przełożyć cudowną okazję zemsty na inny termin. Chyba nawet nie mam ochoty zrobić tego w miejscu publicznym, wiesz z ukrycia. Lepiej będzie jeśli się spotkamy, prawda Min? Też się stęskniłeś? Bo ja za twoim dziadkiem bardzo...jakby nie był takim debilem...nie, jakby twoja matka nie była taką idiotką, to nadal miałbym przyjaciela. Przyjaciele są cenni, prawda Min? Na pewno przyznasz mi rację...dlatego też poznaj dobroć serca staruszka. Zginiesz tylko ty, nie musisz się martwić o innych. Poczułeś ulgę? A może zgubiłeś się gdzieś wyżej i już nie wiesz co do ciebie piszę? Zawsze byłeś słaby...nawet nie próbowałeś ocalić swojej rodziny...chociaż w sumie to bardziej oni nie zdołali ocalić ciebie. Oh...chyba moja żona tu idzie, jest moim informatorem i to ona pójdzie z tym listem do ciebie. Nie bądź na mnie zły. Osobiście też się zobaczymy."
CZYTASZ
Sergeant? I'm homo(phobic) | YoonMin | m.yg x p.jm
FanficJak wiele w życiu jednego z najlepszych aspirantów komisariatu piątego może zmienić powrót mordercy z przeszłości i młody chłopak znajdujący się na jego drodze do pracy? -•-•- Czyli gdzie homofobiczny policjant znajduje w sobie resztki litości i pos...