~🍁6🍁~

242 18 0
                                    


~Yoongi pov.~

Przez całą drogę do domu rozmawialiśmy o jakichś głupotach głównie związanych z pracą w policji, ale powiedzcie mi czy jest coś lepszego niż spokojny, prosty temat po męczącym dniu? Otóż odpowiedź brzmi: nie.

   Otworzyłem drzwi wpuszczając młodszego do środka, po czym sam wszedłem do domu zamykając za sobą drzwi na klucz. Wyszliśmy z pracy jako ostatni, bo niestety musiałem się przebrać, ale za to Jimin w nowym stroju widocznie miał zamiar paradować 24/7, bo zamiast iść się przebrać padł na złożoną kanapę wyglądając jak conajmniej wykończona psychicznie i fizycznie poduszka typu jasiek. Swoją drogą...kiedy zdążył po sobie sprzątnąć i poskładać to legowisko?

   Uśmiechnąłem się nieznacznie zmierzając w kierunku kuchni, aby zaparzyć sobie mocną kawę, bo czułem, że jeszcze moment i wszelka energia ze mnie wyparuje niczym...coś co szybko paruje. Jimin nie dawał żadnych oznak życia od dłuższego czasu, więc uznałem, że rozsądnie byłoby sprawdzić czy nie wykitował:
- Sierżancie Park, nie sądzi pan, że lepiej byłoby zostawić pracę na komisariacie i się przebrać? - spytałem zalewając czystą, czarną kawę wodą. Idealne na pobudzenie,
- Nie wstaje - jęknął jeszcze bardziej wgniatając się w kanapę,
- A to dlaczego? - dopytałem śmiejąc się pod nosem,
- Bo będę musiał się umyć i rozłożyć łóżko - mruknął - nie mam siły, spadnie na mnie i będziesz musiał mnie do szpitala zawieźć - dodał, oj czyżby poczuł się podejrzanie pewny siebie? I oj czyżby mi to nie przeszkadzało...?,
- To zrobimy tak - zacząłem obmyślając w głowie idealny plan nieobejmujący kompletnie mojego snu. Nie dziś - pójdziesz się teraz umyć i przestaniesz marudzić, to udzielę ci mojego łóżka, bo mam dużo do zrobienia i i tak nie mam czasu spać. Może tak być? - spytałem biorąc pierwszy łyk gorącego napóju. Młodszy rozwarł usta spoglądając na mnie niepewnie,
- Naprawdę? - dopytał,
- Nie kurde, na niby .- fuknąłem, jednak na czas zorientowałem się, że mógł nie pojąć sarkazmu - Tak, naprawdę,
- Dziękuję hyung - pisnął biegnąc do łazienki ze swoją tymczasową piżamą. Jak na rozleniwionego po trudnym pierwszym dniu pracy na komisariacie umył się w tępie niemal ekspresowym. Ledwo odstawiłem pusty od paru chwil kubek do zmywarki ~tak, glinę stać na zmywarkę~, a różowowłosy znów rzucił się na kanapę,
- Szybko poszło - stwierdziłem rozbawiony - skoro jesteś taki zmęczony, a rano i tak cię obudzę, to leć spać,
- Trzeba znowu wstać - mruknął zawiedziony...Boże, gdzie ten Park, który dziś groził złodziejowi z pistoletu?,
- Może jeszcze księżniczkę zanieść? - wywróciłem oczyma nastawiając pełną kubków zmywarkę i czekając na jakąś obelgę ze strony młodszego za nazwanie go tak haniebnym określeniem. Ewentualnie na rozpętanie wojny na słowa, jednak ten uparcie milczał...dlaczego? Odwróciłem się w jego stronę i szybko odszukałem wzrokiem jego wpatrujące się we mnie z wyczekiwaniem oczy,
- Naprawdę byś to zrobił? - dopytał, a jego ciemne niczym moje ulubione ziarna kawy tęczówki niemal zabłyszczały iskrą nadziei. No właśnie...naprawdę bym to zrobił? Nie planowałem tego, ale z drugiej strony mam mu odmówić? Dwa dni. Cholerne dwa dni zajęło mu rozmiękczenie mnie bardziej niż Gguk swoją ofertą antydziałania samotności. Dlaczego? Co w nim takiego było, że te parędziesiąt godzin wystarczyło, abym ja. Ja, król ,,Powieszę was wszystkich na drzewie" nagle stwierdził, że to małe, watowe coś stało się jednym z moich przyjaciół. Bliskich przyjaciół, którymi zwykle mianuje się osoby po conajmniej dwóch latach znajomosci. Czy był sens się opierać? Nie, raczej nie. W końcu Taehyunga też bardzo szybko polubiłem i nigdy w życiu nikt ~włączając w to mój mózg~ nie zasugerował mi, że to może być błąd. Bo niby dlaczego? Jaka jest różnica między przyjaźnią pojawiająca się po paru godzinach, a tą po paru tygodniach, miesiącach czy latach? Żadna. Z tą myślą i odzyskanym spokojem wypuściłem z ust powietrze podchodząc do Jimina. Pozwoliłem, aby zarzucił mi na kark swoje dłonie, a ja jedną z moich rąk umieściłem za jego plecami, a drugą pod jego udami utrzymując wyjątkowo lekkiego chłopaka na rękach,
- O Boże! - niemal krzyknąłem przechylając się do przodu i udając, że upuszczam różowowłosego w reakcji na co zaczął piszczeć,
- Hyung! Nie rób mi tak! - wymruczał płaczliwie wciskając się mocniej w moje ciało...dziwne ciepło zaczęło od niego bić - Postaw mnie, pójdę sam - oburzył się,
- Hm...zastanowię się - mruknąłem udając zamyślonego po czym biegiem ruszyłem do pokoju ostrożnie rzucając młodszego na łóżko samemu stając kawałek od krótszego brzegu mebla - nie. - dokończyłem - Dobranoc Jiminnie - rzuciłem wychodząc z pomieszczenia,
- Do-Dobranoc...hyung - wyszeptał i to były ostatnie słowa, które usłyszałem przed przejściem za białe drzwi między moim pokojem, a łazienką, za którymi były schody prowadzące prosto do piwnicy, gdzie działo się wiele nie do końca legalnych rzeczy.

Sergeant? I'm homo(phobic) | YoonMin | m.yg x p.jmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz