~Yoongi.pov~
- Namjoon jest cholerna siódma rano, czego ty chcesz? - warknąłem idąc z telefonem przy uchu do kuchni, aby zagotować wodę na kawę i mleko dla młodszego na kakao...nie wyglądał jak ktoś kto pija kawy, a przecież nie będę się pytał,
- Jin ma dla nas podobno ważne zlecenie zaraz po przybyciu i coś czuje, że mamy przesrane - westchnął,
- Jestem za, nie mam ochoty siedzieć na dupie w papierach kolejny dzień - odparłem - podjedziesz po nas? Boże, znaczy...po mnie - przekląłem pod nosem,
- Hyung? Mogę skorzystać z suszarki? - no nie wytłumaczę się teraz,
- Yoon? Ktoś u ciebie jest? Przeszkadzam? - jego uśmiech dało się wyczuć nawet przez telefon - Nie no spokojnie, wezmę was oboje - dodał specjalnie akcentując ostatnie słowo,
- Tak możesz, tylko się pośpiesz - mruknąłem w stronę gościa...swoją drogą dziwnie miło było usłyszeć od kogoś ,,hyung". Chociaż jedna osoba mnie na tyle szanuje - dobra Nam, tak średnio mam czas,
- Nie wiedziałem, że gustujesz w chłopcach - roześmiał się,
- Bo nie gustuje - wycedziłem przez zęby - to znajomy,
- Mhm tak, tak - prychnął,
- Wiesz, zostawiłem chyba żelazko na gazie w lodowce i boję się, że mi dom zaleje, więc chyba już pójdę,
- Powiem o was Hoseokowi, Ggukowi i Tae! - pisnął rozłączając się...no pięknie.Wymamrotałem krótką litanie wkurzenia pod nosem przygotowując dno kubków i zalewając je po chwili wrzącymi cieczami. Ustawiłem kubki na blacie podchodząc do stojącego w przedpokoju lustra, aby przyjrzeć się sobie ostatni raz. Nienaganna czarna koszula i białe jeansy w czarne plamy. Ta, może być. Mój kolor włosów powoli zaczynał się zmywać, więc pewnie będę musiał go niebawem zmienić...może czarny? Nie, za czarny Gguk mnie zabije...stawię na coś jaśniejszego. Drzwi od łazienki ponownie zostały otwarte, a z pomieszczenia wyłonił się różowowłosy w pokręconych włosach, białej przydużej koszuli i różowych jeansach...no na policjanta waść nie wyglądasz...ale jakby go tak pofarbować...nie, nie. To nie moja sprawa, ja tu tylko robię za matkę Teresę:
- Rozerwą cię na strzępy, jeśli będziesz wyglądał jak aniołek z choinki - prychnąłem poprawiając włosy,
- Dziękuje za komplement - zaraz...co? Mam rozumieć, że pierwsze cztery słowa nie dotarły do jego uszu? Nie wierzę w to dziecko...,
- Zbieraj się, załatwiłem nam transport. Na blacie w kuchni są dwa kubki, napij się czegoś - nie muszę mu kazać brać kakaa, bo sam na to wpadnie, co nie? Nie?Założyłem od razu buty wynosząc walizkę z pokoju i wymieniając schowaną w środku broń na tę z szuflady. No co? Była lepsza, celniejsza i bardziej zabójcza. Sam również dotarłem do kuchni, gdzie stał oparty o blat Jimin popijając z uśmiechem napój, więc wziąłem sobie ten drugi biorąc spory łyk...czekolada? Zaraz, czyli to małe coś właśnie popija moją dość mocną kawę i z tego co widzę to jego cukrowe serce jeszcze nie wypadło na podłogę? To są żarty? Wywróciłem oczyma ignorując zaistniały fakt braku płynnego pobudzenia, jakby nigdy nic popijając słodkie jak diabli kakao. O dziwo panująca między nami cisza nie była nadmiernie niezręczna, bo w końcu nie byliśmy już całkowicie sobie obcy, chociaż pytanie na jak długo. Teoretycznie jeśli Jin go przyjmie to dość sporo. A właśnie propo Jina...do MOJEGO domu wszedł całkowicie bez pukania, dzwonienia czy czegokolwiek jego pupilek aka. Kim Namjoon. Oho, a więc czas na zwierzenia:
- No proszę - zaczął z uśmiechem - my się chyba jeszcze nie znamy, aspirant sztabowy komisariatu piątego, Kim Namjoon - przedstawił się wystawiając dłoń w stronę chłopaka,
- Park Jimin - przedstawił się miło odstawiając kubek na bok, aby uścisnąć dłoń mojego przyjaciela - miło poznać,
- Wzajemnie - kiwnął głową zwracając się po chwili w moją stronę - to dowiem się kim dla siebie jesteście?,
- Dużo wymagasz - prychnąłem - powiedzmy, że zostałem obrońcą samotnie marznących,
- No proszę, a myślałem, że ty obcych na drzewie łańcuchem wieszasz jako świąteczne ozdoby - zaśmiał się - dobra, pakować tyłki do samochodu. Gdzie mam stanąć?,
- Jedziesz prosto na komisariat - rzuciłem wychodząc na zewnątrz, jednak widząc, jak ten stoi niczym skamieniały zatrzymałem się wypuszczając głośno powietrze - no co? Przyszły sierżant tam stoi, szacunku trochę. Idziemy,
- I kto tu o szacunku - wymruczał, jednak ku mojemu zwycięstwu minutę później siedzieliśmy wszyscy w samochodzie szatyna.
CZYTASZ
Sergeant? I'm homo(phobic) | YoonMin | m.yg x p.jm
Hayran KurguJak wiele w życiu jednego z najlepszych aspirantów komisariatu piątego może zmienić powrót mordercy z przeszłości i młody chłopak znajdujący się na jego drodze do pracy? -•-•- Czyli gdzie homofobiczny policjant znajduje w sobie resztki litości i pos...