Dotarliśmy na miejsce cudem nie rozbijając się po drodze i stanęliśmy przy drzwiach, za którymi już było słychać dobrze znany rumor. Zadzwoniłem dzwonkiem umiejscowionym obok Jimina, przez co chcąc nie chcąc przyjrzałem się jego wydętym, błyszczącym ustom i...chrzanić to. Wracając na swoje miejsce przysunąłem się bliżej niego delikatnie całując te dwie wyzywające i wprost proszące o zajęcie się nimi wargi. Cholera, chyba zaczynam mieć nieładny nawyk, a możliwe, że niebawem trzeba będzie się odzwyczaić, bo nie ma lepszego miejsca do poznania niezłej dziewczyny niż domówka organizowana przez Hoseoka.
Tak...trochę zgubiłem się w swoich myślach i nawet nie zauważyłam, kiedy zacząłem coraz szybciej poruszać ustami, przez co młodszy już niemal nie nadążał czerwieniejąc na twarzy co było widać nawet pomimo makijażu. Odsunąłem się od niego i właśnie wtedy drzwi nareszcie zostały nam otworzone, a w ich progu stanął Hobi wraz z Taehyungiem:
- No nareszcie - mruknął wkurzony rudowłosy mimo wszystko przytulając nas - już miałem po was jechać,
- Mnie też miło cię widzieć - zaśmiałem się cicho,
- Yoongi! Co ty mu zrobiłeś?! - spytał TaeTae oglądając twarz młodszego - Jest cały czerwony. Jimin, dobrze się czujesz? Zaraził cię?,
- Zaraz zaraził - wywróciłem oczyma - zawsze tak reaguje kiedy go całuje - wzruszyłem ramionami wchodząc do środka i odwieszając płaszcz na prawie pełnym wieszaku. Usłyszałem cichy trzask zamykania drzwi, ale na tym moja zdolność rozróżniania dźwięków za mną się skończyła, gdyż na przedzie zostałem zaatakowany przez Namjoona, Jungkooka i nawet dotkniętego już niełaską alkoholu Seokjina podtrzymujacego się ramienia szatyna...czyżby szykowała się druga peda...znaczy...gejowa parka?Wyściskałem się z każdym z nich jakbyśmy nie widzieli się conajmniej rok, a nawet z ludźmi z innych komisariatów, których kojarzyłem oraz z paroma nieznajomymi, dla których po takiej dawcę trunków każdy był przyjacielem. A, właśnie...trunki. Ruszyłem w stronę szklanego, granatowego baru, gdzie znajomy barman przywitał mnie z uśmiechem i od razu zaczął mieszać jakieś mocne mikstury, które miały być na tyle hamowane, żebym nie padł trupem zbyt szybko. Tak, chyba tam trochę zostanę na rozmowy z barmanem. Oczywiście przy kieliszku ~lub szklance~ czegoś dobrego.
~Jimin. pov~
Chciałem przyzwoicie po prostu usiąść na kanapie i powoli ogarnąć co się tutaj dzieje, aby móc się dopiąć do jakiejś grupki czy w jakąś parę, ale ta decyzja została podjęta za mnie przez rękę, która pociągnęła mnie w stronę pustej kuchni. Pustej...czemu tam nikogo nie było? Zostaliśmy odcięci parawanem i dopiero wtedy ogarnąłem, że ściągnął mnie tutaj nikt inny jak Taehyung we własnej osobie, który od razu wyjął z lodówki wino sięgając po dwa kieliszki, które napełnił niemal po brzegi podając mi jeden z nich:
- No co? Jak się bawić, to się bawić - wzruszył ramionami zaciągając sporego łyka, po czym skrzywił się nieznacznie,
- Czemu tu nikogo nie ma? - spytałem samemu próbując wina...nie było bardzo mocne. Chyba jutro wstanę,
- A no tak, ty nie wiesz - uderzył się w czoło z otwartej dłoni - kuchnia to jedyne miejsce, gdzie nikt nie ma prawa się zapuszczać z wyjątkiem naszej grupy - wyjaśnił zerując kieliszek do dna - aspirant różowy w życiu nie pozwoliłby sobie na zagrożenie życia jego różowego zestawu patelni wartego trzy moje wypłaty. - roześmiał się po chwili spoglądając na mnie z podejrzanie szerokim uśmiechem - Wiedziałem, że będziecie razem! - pisnął podskakując kilkukrotnie...zaraz co?,
- Ale kiedy...my nie chodzimy ze sobą - odparłem dopijając napój, aby spowolnić cisnące się na moją twarz rumieńce i zniwelować zawstydzenie,
- Powiedział, że cię pocałował - zmarszczył brwi wysilając wzrok jakby miał przeniknąć przez moje ciało i zaleźć tam odwiedź,
- Bo tak było - westchnąłem - nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz - dodałem obojętnym tonem dolewając sobie wina,
- Tuli cię? - spytał z podejrzanym uśmiechem,
- No tak...czemu nie? - spytałem niekontrolowanie unosząc kąciki ust ku górze,
- Widziałem ten uśmiech! Zakochałeś się Park Jiminie! - krzyknął nagle mocno mnie przytulając przez co kieliszek wypadł mi z dłoni roztrzaskując się na kawałki...szef mnie zabije - I on też!,
- Myślisz? Nic nie mówi...i o nic nie pyta - spuściłem głowę w dół,
- O mój Boże! - pisnął - Nie zaprzeczyłeś!? Nie zaprzeczyłeś! - powinienem? Nie lubiłem okłamywać bliskich mi osób, a trudno byłoby uznać stwierdzenie, że starszy mi się nie podobał za prawdę. Znaczy...fizycznie to jedno, ale co ważniejsze zdążyłem zauważyć, że przy nim czuje się dziwnie bezpiecznie, a zasypiając i budząc się wraz z nim czułem dziwny spokój i swego rodzaju błogość. Zaczynałem wariować? Byłem zdesperowany? Myśle, że nie, bo kiedy przytulał mnie ktoś inny niż Yoongi, to nie czułem tego dziwnego obezwładniającego uczucia strachu przed zostaniem puszczonym, a i moje serce zachowywało normalny rytm, natomiast przy starszym niekontrolowanie przyspieszało. Tak...raczej wariuje,
- Nie mam zamiaru - wzruszyłem ramionami siadając na krześle bez oparcia spoglądając na zszokowanego młodszego - nie chce kłamać, a tak się składa, że chyba masz rację. Taehyung, ja chciałbym z nim być, ale chyba jestem w tym sam,
- Wiesz...Yoongi jest dość specyficzny - zastanowił się przez chwile, a w następnej posłał mi błyszczące spojrzenie - do tego stopnia, że możliwym jest, iż wy jesteście razem, tylko nie uznał tego za coś co należy potwierdzić,
- Taehyung - jęknąłem żałośnie - robisz mi głupie nadzieje, a jeśli prysną?,
- To skopie debilowi dupę, a Hoseok go podpali - uśmiechnął się rozbawiony,
- Czyżby ktoś mnie wzywał? - radar zamontowany w tył...w dupie, przepraszam...rudowłosego widocznie zapikał, bo niczym na zawołanie ot tak pojawił się w kuchni przez co nasz temat pójdzie widocznie w niepamięć. Cóż...niezmiernie mi przykro. I moim czerwonym policzkom też - A wy co tak jak na skazanie? Ktoś umarł?,
- Przyszliśmy się naalkoholizować, jak na gliniarzy przystało - wzruszył ramionami - a właśnie...tutaj są wszyscy?,
- Nie, święta trójca z dwójki ma nadzór, a dodatkowo trzeźwy duet z jedynki im pomaga, z resztą jak zawsze. - oznajmił organizator tego przedsięwzięcia...wychodziło na to, że informacje z teczek są prawdziwe. Zdążyłem wyczytać, że te pięć osób zawsze było w pracy i szczerze z tego co widzę, to ratują naszym imprezowym dupom życie odwalając za nas czarną robotę. Najzabawniejsze, że wedle ich akt ta piątka od samego początku nie używa swoich imion. Noszą pseudonimy niczym jakaś sekta i nawet szefowie komisariatów nie pamiętają ich imion. Han, Jal, Mao, Tem i Sak...sens tych skrótów? Brak. Głębsze znaczenie? Brak. Prestiż i uwielbienie? O tak. I to cholerne. Ciekawe jakie jeszcze perełki można znaleść pomiędzy aktami członków brygad komisariackich. Aż żałuje, że Jin nie przedstawił mi wszystkich - Ey Jimin - zaczął z szerokim uśmiechem spoglądając na mnie...oho szykuje się mocno zły pomysł,
- Nie, nie założę z tobą salonu fryzjerskiego - odparłem śmiejąc się cicho,
- No wiesz co? - zrobił obrażoną minę - Z Yoonem nie wyszło, to chociaż ty mógłbyś się zlitować nad biednym Jungiem, wiesz? - prychnął zakładając przy tym ręce na piersi - A tak poważnie, to był plan B, a plan A jest nieco inny - stwierdził szczerząc się - dobrze tańczysz?,
- Podobno? - odparłem zakańczając to tonem pytania, nie oznajmienia - A co?,
- Porywam cię na parkiet, bo coś marnie wyglądasz - wzruszył ramionami, po czym pociągnął mnie za sobą w stronę podwyższonej podłogi, gdzie stało dobre trzydzieści osób tańczące do rytmu wygrywanego przez DJ'a.
CZYTASZ
Sergeant? I'm homo(phobic) | YoonMin | m.yg x p.jm
FanfictionJak wiele w życiu jednego z najlepszych aspirantów komisariatu piątego może zmienić powrót mordercy z przeszłości i młody chłopak znajdujący się na jego drodze do pracy? -•-•- Czyli gdzie homofobiczny policjant znajduje w sobie resztki litości i pos...