~Jimin pov.~Po dłuższej chwili udało mi się uspokoić i nawet załapać na domową pizzę z TaeKookami. Szczerze? Naprawdę byłem wdzięczny, że mogłem na nich polegać...błyskawicznie poprawili mi humor i odciągnęli moje myśli od wiadomej osoby. Ale jak wszyscy dobrze wiemy to co dobre nigdy nie trwa zbyt długo, dlatego też niechciany element postanowił przypomnieć o swoim istnieniu.
Kiedy tylko zobaczyłem...a raczej kiedy wszyscy zobaczyliśmy imię w nagłówku połączenia stało się coś za co w głębi serca byłem wdzięczny. Fakt, nie mogłem odrzucić połączenia, bo pewnie wystąpiłoby jeszcze paręnaście razy, ale też zapewne sam nie dałbym rady go odebrać, jednak wyjście z sytuacji pojawiło się samo, gdyż telefon został mi wyrwany z dłoni przez Tae, który od razu przyłożył urządzenie do ucha:
- On nie będzie z tobą rozmawiał. - zaczął gniewnie po chwili wsłuchując się w słowa po drugiej stronie - To nadal słaby pomysł, pogorszysz to. - syknął - No ja myślę, że chcesz to na- - całości nie powiedział zamiast tego zagryzł się na dolnej wardze słuchając tego co próbował powiedzieć Yoongi - pięć minut. Jedno złe zagranie i cię wyłącze. - po tych słowach zakrył ekran dłonią uśmiechając się delikatnie w moją stronę - Jimin? Dasz radę z nim porozmawiać? Uparł się jak osioł i nie chce odpuścić...pięć minut?,
- Daj go. - westchnąłem odbierając urządzenie i przykładając do swojego ucha - Czego chcesz?,
- Jimin? Jak dobrze - odetchnął - wszystko w porzadku?,
- Pytam czego chcesz? - powtórzyłem wywracając oczyma,
- Hey, gdzie moja wata cukrowa? - nie wierzę w tego człowieka,
- W dupie Yoon - warknąłem - nie twoja. Ostatni raz pytam co chciałeś, bo jestem o krok od rzucenia telefonem o pierwszą lepszą ścianę,
- Dobrze, już już - obronił się - chcę porozmawiać,
- O? - dopytałem - Streszczaj się,
- W cztery oczy Jimin, nie przez telefon - jeszcze czego,
- A skąd pomysł, że chcę się w ogóle z tobą widzieć? Czy ty wiesz co robiłeś przez cały ten czas?!,
- Tak - szepnął - potrzebowałem dostać w pysk, ale zrozumiałem błąd - dodał - dlatego chcę porozmawiać,
- Gdzie? - mruknąłem,
- Myślę, że wiesz gdzie - stwierdził - za pół godziny?,
- Każ mi na siebie czekać chociaż minutę i wracam, jasne? - nie czekałem na odpowiedź, zamiast tego zakończyłem połączenie przyglądając się zniecierpliwionym minom wypatrujących się we mnie z zaciekawieniem przyjaciół,
- I? - spytał w końcu widocznie nadal wkurzony Gguk,
- Nie zamykajcie drzwi na klucz, dobrze? - westchnąłem - Idę z nim porozmawiać,
- Może iść z tobą? - słyszałem zmartwienie w głosie niebieskowłosego, ale akurat nie mogłem tym razem skorzystać z jego sugestii. To był temat, który powinienem zakończyć sam,
- Dam radę - posłałem im delikatny uśmiech idąc w stronę drzwi, aby już chwilę później z pełną powagą zamknąć je za sobą i ruszyć w stronę parku.~Yoongi pov.~
Czy bałem się groźby młodszego o odejściu z miejsca jeśli się spóźnię? Możliwe, ale nie uznałbym tego za oficjalny powód stawienia się na miejscu dobre dziesięć minut przed czasem. Szczerze? Wiem, że powinienem przemyśleć to co powiem, ale wydaje mi się, że jeśli nie wypuszczę całego tego wirującego we wnętrzu mojej głowy chaosu, to ten mnie w końcu zniszczy wewnętrznie myślami o tym, że nie powiedziałem wszystkiego. Oparłem się o pień drzewa wsłuchując się w pełną ciszę panującą w ciemności...cykanie świerszczy pierwszy raz wydało mi się wyjątkowo głośne, ale jednocześnie kojące na wszystkie moje buzujące nerwy. Nie liczyłem czasu od momentu, w którym tu przyszedłem...jakoś nie miałem w zwyczaju wgapywania się co parę sekund w zegarek analizując czas. Paranoja umysłów, które tego czasu nie mają. I tych, którym zależy, aby szybko płynął...ja wolałbym sobie wmówić, że ten się zatrzymał i wcale nie słyszę zbliżających się kroków. Już czas.
Starałem się nie spoglądać w tamtą stronę, gdyż chciałem, aby to młodszy zaczął rozmowę mimo, iż to właśnie ja zaproponowałem całe to spotkanie i to właśnie ja teraz miałem się tłumaczyć. Kroki ustały jakieś pół metra ode mnie, jednak nadal uparcie spoglądałem przed siebie:
- No dobra - mruknął - co chciałeś? - pamiętałem nasze pierwsze spotkanie, ba pierwsze dwadzieścia cztery godziny, kiedy młodszy był wyjątkowo drobny, kochany i taki dziwnie wystraszony. Byłem pewien, że taki właśnie jest i zasadniczo był, ale wtedy, kiedy zabierałem młodszego do domu nie miałem pojęcia o jego drugiej, pewnej siebie stronie. Ale dopiero teraz, kiedy został zraniony pokazał również ostatnią ze stron...gniewu i czystej obojętności,
- Tylko porozmawiać, chyba tyle jeszcze możesz dla mnie zrobić. Prawda Jiminnie? - poprosiłem szeptem uciekając wzrokiem od jego twarzy...nie miałem odwagi spojrzeć mu w oczy,
- Nie mów tak do mnie - warknął - możesz powiedzieć w końcu to, co masz do powieszenia, bo chce już wracać do- - nie powstrzymałem się. Z jednej strony miałem dość tego jego pyskatego nastroju, a z drugiej w końcu sam tego chciałem, więc chyba nikogo nie zdziwi fakt, że nie przerwałem mu ani gestem ręki, ani swoimi słowami. Nie. Zrobiłem duży krok do przodu i chwyciłem mocno za jego podbródek przyciągając go ku sobie, aby bezkarnie wpić się w jego usta i o wszelkie litości zdążyłem zatęsknić za ich smakiem. Oczywiście młodszy spróbował się odsunąć, ale nie pozwoliłem mu się cofnąć. Poczułem jak pojedyncza łza wypływa samotnie spod mojej powieki ozdabiając pobladły od stresu policzek dokładnie w tej chwili, w której Jimin postanowił odwzajemnić gest. W głębi serca nadal bałem się, że to może być ostatni pocałunek, i że młodszy mi nie wybaczy...może właśnie dlatego przedłużyłem nasze delikatne, wzajemne muskanie swoich ust do momentu, w którym nie potrafiłem już zaczerpnąć powietrza. Wtedy dopiero odsunąłem się od różowowłosego opierając się czołem o to jego...zauważyłem, że spoglądał w moje oczy z tym samym zagubieniem, które wstępowało w niego za każdym razem, kiedy okazywałem mu uczucia...nawet jeśli wcześniej o nich nie wiedziałam,
- Yoo-nnie? - szepnął niepewnie - Po co? Przecież zdążyłem już zrozumieć, że mnie nie chcesz - westchnął - mógłbyś chociaż się zachowywać jakbyśmy byli tylko współpracownikami, przecież nie chce cię do niczego zmuszać. - cała jego złość uleciała, a pozostał jedynie czysty żal - Potrzebuję tylko kilka dni na ogarnięcie się i obiecuje, że nie będę robić probl- - wystarczy,
- Mam cię znowu uciszyć? - mruknąłem zatrzymując jego monolog,
- Nie, ja już powinienem iść - szepnął odsuwając się i zwracając się do mnie tyłem próbował odejść - ale miło z twojej strony, że ten ostatni raz chciałeś mi-,
- Jezu Jimin możesz na chwilkę, na momencik, na sekundę przestać wypominać mi to, jakim debilem jestem? Bo probuje coś powiedzieć. - uniosłem lekko głos, ale było to na tyle skuteczne, że młodszy stanął w miejscu pozostając mimo wszystko zwróconym w moją stronę plecami, jednak...nie byłem w stanie nic z siebie wydusić, przez co wznowił krok. Ostatnia szansa - Kocham cię, dobra?!,
- Ty mnie - zaczął odwracając się w moja stronę - co?,
- Byłem kretynem, okej? Wszyscy to wiemy. - podjąłem - Popełniłem cholerny błąd, bo nie potrafiłem zaakceptować faktu, że jestem tym peda...- nie ma szans, nie powiem tego - biseksualny, dobra? - przerwałem na chwile zagryzając się na wardze - Dobra chrzanić to, jestem cholernym gejem Jimin, przez ciebie i dla ciebie, ale nim jestem i nie chcę nikogo w życiu tak blisko jak ciebie, bo...może i późno, ale zrozumiałem, że chcę cię mieć obok i...to wszystko, te gesty, to nie było zwykłe radzenie sobie z samotnością, ja naprawdę się w tobie zakochałem i z nikim innym nie chcę już spędzać tak bardzo czasu jak z tobą i...cholera, Jimin, ja wiem, że się teraz ośmieszam, bo nie umiem mówić z sensem kiedy jestem pod presją emocji, ale po prostu zapamiętaj, że...cię kocham, dobrze? I chcę z tobą być - brawo Min! Tak właśnie się kończy ,,A kij, wyjdzie w praniu", no gorszego wyznania miłości nie mogłeś skonstruować, ale są i plusy. Jimin się popłakał i chyba jak raz nie ze strachu czy smutku,
- Yoon...ja...- próbował znaleźć słowa, ale widziałem, że nic z tego nie będzie, więc zamiast czekać kucnąłem rozkładając ramiona,
- Chodź do mnie. - poprosiłem i już chwilę później mogłem poczuć jak młodszy wtula się mocno w moje ciało łkając przy moim ramieniu. Podniosłem się na równe nogi z różowowłosym na rękach i zacząłem delikatnie bujać nim na boki - Hey, nie płacz. - zaśmiałem się cicho - Idziemy do domu?,
- Mhm - wyszeptał pociągając nosem, więc nie zostało mi nic innego jak powoli ruszyć do przodu obierając kierunek prowadzący do naszego domu,
- Nie marz mi się tu. - szepnąłem całując czubek jego skulonej głowy - Kochanie, jak chcesz się pokazać w takim stanie ludziom na ulicy? Pomyślą, że cię pobiłem, albo porwałem,
- Jak ty mnie...- uniósł nieznacznie główkę spoglądając w moje oczy,
- Tak jak słyszałeś - skorzystałem z okazji, że wychylił głowę i ucałowałem jego czoło...najchętniej złożyłbym więcej pocałunków, ale przecież będziemy mieć na to masę czasu, prawda? - a teraz nie płacz już, dobrze? - pokiwał twierdząco głową - I napisz do Kooka i Namjoona, żeby się nie martwili tym, że nie wracamy,
- Ty napisz - wyjęczał żałośnie wtulając się przy tym mocniej - mi jest zbyt wygodnie,
- Czyli jednak moja wata wróciła? - roześmiałem się próbując tak ułożyć rękę, aby jednoczenie Jimin nie spadł i żebym mógł wysyłać wiadomości. Nie wspominając o tym, że musiałem iść, tak?,
- Mhm - szepnął - tylko twoja...i wróciła.Od: Ja
Do: Jeon Dzieciakguk
Treść: nie czekajcie na Jimina, wracamy do domu :D przekaż Tae, że nie musi już ostrzyć na mnie noży ;-;Od: Ja
Do: Mąż Szefunia
Treść: wracamy do domu, tylko pilnuj Hobiego. Nie mam ochoty zejść na zawał widząc go z aparatem w oknieJedna nieodczytana wiadomość!
Od: Jeon Dzieciakguk
Treść: czyli co? YoonMin is real? Gratuluje stary! Jednak nie jesteś takim lamusem za jakiego cię miałem *^*Od:Ja
Treść: dzięki Gguk, normalnie marzyłem, żeby to usłyszeć ;-; Dobra, nie odpisuje już, bo mi zaraz Jimin spadnieJedna nieodczytana wiadomość!
Od: Mąż Szefunia
Treść: kazał przekazać, że zepsułeś mu plany...a swoją drogą to gratuluję! Musimy to koniecznie opić :D Idź do niego, ja już nie przeszkadzamOd: Ja
Treść: ciekawa propozycja...zakładając, że załatwisz Gwiazdę od JinaJedna nieodczytana wiadomość!
Od: Szefunio Jin
Treść: a do mnie to już nie raczysz napisać, co? ;-; Czy ja naprawdę muszę się od Namjoona dowiadywać?! -ㅅ-Od: Ja
Treść: tak, bo dbam o wydłużanie czasu, który spędzacie razem, nie dziękuj- Yoonnie? - szepnął młodszy i momentalnie odłożyłem telefon łapiąc go dwoma rękoma,
- Tak? - dopytałem gładząc delikatnie jego plecy...byliśmy już obok domu,
- Wybacz...chciałem, żebyś go odłożył - zachichotał - nie lubię być ignorowany,
- Kto jak kto, ale obiecuję, że ty nigdy nie będziesz - oznajmiłem - nawet tak nie myśl,
- Yoonnie? - powtórzył,
- Tak kochanie? - odparłem łapiąc za klamkę,
- Kocham cię - powiedział cicho chowając bardziej głowę,
- Dzieciak - roześmiałem się kopiąc nogą drzwi za sobą, aby się zamknęły - ja ciebie też,
- Kim my teraz jesteśmy? - spytał kiedy posadziłem go delikatnie na łóżku zaświecając po chwili lampki nocne...było trochę ciemno,
- Nie wiem, to zależy od ciebie - wzruszyłem ramionami kucając przed nim - bo jeśli się zgodzisz, to zostaniesz moim chłopakiem, a jeśli nie to twój hyung będzie zawiedziony - nie odpowiedział, zamiast tego przytulił mnie mocno,
- Czyli mam chłopaka? - pisnął,
- Prawie najlepszego pod słońcem - roześmiałem się uwalniając po chwili z uścisku,
- Dlaczego prawie? - zmarszczył brwi,
- Bo najlepszego mam ja - odparłem trącając opuszkiem palca czubek jego nosa - a teraz idź się umyj, bo nie mam ochoty cię później nigdzie puszczać.Niestety przeoczyłem dość irytujący fakt jakim było oczywiście to, że po powrocie młodszego ja sam również musiałem pójść się umyć...za jakie przewinienia. Postarałem się ogarnąć jak najszybciej tylko potrafiłem, ale kiedy przekroczyłem próg sypialni młodszy już leżał na boku śpiąc...no nie wierzę, nie było mnie może kwadrans. Roześmiałem się cicho pod nosem kładąc się za różowowłosym, aby odgarnąć włosy z jego twarzy i pochylić się nad jego uchem:
- Ji-mi-nnie - rozdzieliłem na sylaby przeciągając jego imię - ty śpisz?,
- Mhm - mruknął kuląc mocniej i tak już podkurczone nogi - mogę?,
- Tak - odparłem kładąc się na prosto, aby pociągnąć delikatnie młodszego na siebie, żeby mógł się wtulić w mój bok - lepiej?,
- Mhm. - wymruczał dociskając mocniej głowę do mojego torsu. Przyglądałem się jego spokojnemu wyrazowi twarzy i dłoni unoszącej się z każdym moim oddechem czując jednocześnie jak z każdym jego cały przylega do mnie jeszcze ciaśniej. Czy patrzyłem zbyt długo? - Yoonnie - mruknął uchylając zaspane oczy - czuje twój wzrok,
- Wybacz - zaśmiałem się cicho ciągnąc młodszego bardziej na siebie, aby usiadł na moim torsie,
- Jestem brudny? - spytał przechylając główkę i przyglądając mi się zaspanym wzrokiem - Nie wiem...nieładnie wyglądam? Może się ślinie? No na co tak patrzysz, czuje się obmacywany - założył ręce na piersi patrząc wyczekująco w moje oczy, ale ja jedynie podniosłem się do siadu zsuwając przy tym młodszego na moje uda,
- Jesteś czysty, nie ślinisz się i zawsze wyglądasz przecudnie, nawet kiedy śpisz - odparłem,
- A budzisz mnie wzrokiem, bo? - podjął,
- Bo mam najpiękniejszego chłopaka na świecie - stwierdziłem uśmiechając się szeroko,
- Hyung no - wyjęczał opierając się czołem o moje ramie chowając w ten sposób rumieńce - nie mów tak,
- Ale tak jest - wzruszyłem ramionami odsuwając delikatnie Jimina od siebie, aby pocałować czule jego usta...nareszcie legalnie, z pełnym uczuciem. Teraz było już idealnie, prawda? Pełny spokój, bezpieczeństwo i szczera miłość...dokładnie tego w końcu potrzebowałem.-•-•-•-
Hejka!
Liczba słów 2106
Mam nadzieję, że nie spieprzyłam tego zakończenia...za momencik wrzucę epilog.
CZYTASZ
Sergeant? I'm homo(phobic) | YoonMin | m.yg x p.jm
FanficJak wiele w życiu jednego z najlepszych aspirantów komisariatu piątego może zmienić powrót mordercy z przeszłości i młody chłopak znajdujący się na jego drodze do pracy? -•-•- Czyli gdzie homofobiczny policjant znajduje w sobie resztki litości i pos...