~🍁11🍁~

215 17 0
                                    

- Zrób to jeszcze raz - poprosił cicho w reakcji na co uniosłem kąciki ust ku górze,
- Nie przeszkadza ci? - dopytałem dla pewności...czyżbym w końcu mógł czerpać z kimś bliższe chwile zanim znajdę tę jedną jedyną? Szczerze marzyłem o całowaniu kogoś ot tak...po prostu...żeby obojgu nam przez chwilę było miło, bo Gguk niestety poza tuleniem nie był w stanie dać mi nic więcej, bo był w związku i całkiem go rozumiałem...ale Jimin? W końcu nie miał żadnych trzymających go więzów, więc może to dobra osoba, aby wymienić się miłymi gestami zanim zostaniemy przez kogoś zajęci, prawda?,
- Nie - odparł krótko spoglądając na mnie wyczekującym wzrokiem,
- Bardzo mnie to cieszy - uśmiechnąłem się lekko pochylając się nad jego twarzą, aby musnąć delikatnie najpierw prawy, a potem lewy kącik jego ust, przejeżdżając po tym drugim również językiem. Młodszy zamknął oczy oblizując się, więc niemal grzechem byłoby nie skorzystać z zezwolenia, dlatego też tak po prostu przywarłem swoimi ustami do tych jego poruszając nimi delikatnie oczekując na reakcję młodszego. Pare sekund...tyle musiało minąć zanim Jimin zaczął odwzajemniać czułość dzięki czemu mogłem zacząć pieścić jego wargi nieco szybciej i intensywniej, przez co po pomieszczeniu roznosiły się ciche mlaśnięcia zarówno nasze jak i tych pedałów z telewizora. Starałem się kontrolować wszystko mimo iż sam nie doświadczyłem wcześniej czegoś tak prostego jak pocałunek, ale chyba mi się udało, bo młodszy nie odsuwał się dopóki nie zabrakło mu powietrza. Złożyłem ostatni motyli pocałunek na jego malinowych, jak na mężczyznę dość dużych ustach finalnie odsuwając się od zagubionego w świecie różowowłosego dając mu chwilę na uspokojenie się.

Przeniosłem się do kuchni z zamiarem zaparzenia sobie herbaty z miodem jako cudownego leku, który mógłby mi magicznym sposobem zlikwidować całe słabnące powoli przeziębienie. Nastawiłem wodę w czajniku, kiedy moje cudownie czułe ucho wychwyciło przychodzące połączenie w salonie. Na szczęście na mój numer, bo inaczej ciekawość by mnie zeżarła.

Wbiegłem do pomieszczenia łapiąc urządzenie od razu przykładając do ucha nie sprawdzając nawet kto w ogóle śmiał do mnie dzwonić:
- Słucham? - spytałem i momentalnie zostałem obrzucony pytającym spojrzeniem młodszego, jednak zbyłem je przyłożeniem palca do ust,
- Yoongi? Cześć...słuchaj mamy mały...no nie taki mały problem - ok, dobra, spodziewałem się usłyszeć po drugiej stronie dosłownie każdego nie wykluczając z kręgu podejrzanych starszego mężczyzny z lufą przystawioną do ekranu, ale nawet przez myśl mi nie przeszło prawdziwe imię rozmówcy,
- Seokjin? - spytałem marszcząc brwi, a siedzący naprzeciwko mnie różowowłosy rozchylił usta,
- Ta - westchnął - jestem w dupie Min i coś mi się wydaje, że sam z niej nie wyjdę,
- Co potrzeba? - dopytałem siadając na kanapie,
- Zawiesiłem was, to fakt, ale - zatrzymał się na chwile widocznie układając sobie w głowie plan przemowy - dobra nie będę przeciągał. Jest tam z tobą Jimin?,
- Tak, jest, siedzi obok - odparłem kiwając głową w stronę nie do końca kontaktującego młodszego,
- Przełącz mnie na głośnik - poprosił, więc nie zostało mi nic innego jak wykonać polecenie - już?,
- Tak szefie - odparłem wpatrując się uparcie w ekran jakby miała się z niego wyłonić twarz blondyna...cóż, policjanta nie stać na takie przywileje. Chyba nikogo na nie nie stać...pomińmy fakt, że w ogóle nie istnieją,
- Sprawa wygląda tak. Diler zwany BS czyli ,,białym sztyletem" co swoją drogą brzmi tandetnie, ale po poznaniu go staje się wielce adekwatne wyszedł na zewnątrz z ukrycia i zrobiło się nieciekawie w takim jedynym barze, którego namiary oczywiście wam zaraz wyślę. Świadkowie są zdania, że słyszeli strzały, dlatego też zespół karetek będzie wam towarzyszył. W każdym razie jedynka nie jest w stanie przejąć tego zadania, bo przewyższa ich kwalifikacje, a dwójka wysłała najlepszych agentów śledczych za granicę w celu namierzenia niebezpiecznego zamachowca robiącego w fałszywkach. Trójka oczywiście zajmie się sprzątaniem, a czwórki w ogóle tego typu akcje nie dotyczą, dlatego też jestem zmuszony posłać was na tę misję, bo wbrew pozorom wam ufam i wiem, że sobie poradzicie. To jak? - starałem się nadążać za jego tokiem myślenia, co nie było zbyt proste. ,,Ufam wam" wybiło mnie całkowicie z rytmu, ale z drugiej strony...z wyjątkiem moich prywatnych zagrań byłem jednym z najlepszych glin, więc czy mógłbym odmówić sobie zabawy? Szybko podjąłem decyzję i wystarczyło teraz tylko wypowiedzieć ją na głos,
- Zgadzam si- - przerwano mi...tak po prostu mi przerwano,
- Pojadę, ale Yoon zostaje w domu - zaraz...chwila...czy ja się przesłyszałem?,
- Dlaczego? - dopytał nasz przełożony,
- Właśnie, dlaczego? - rzuciłem mu naburmuszone spojrzenie,
- Chory jesteś, nigdzie nie idziesz - odparł pewnym tonem - szefie, zadzwonisz po Namjoona, albo Jeongguka?,
- Niech będzie - i ty Brutusie? - Jungkook ma bliżej, zaraz go zawiadomię. Przebierz się i czekaj na zewnątrz. Cześć,
- Tak jest - mruknął idąc po swój mundur przenosząc się z nim do łazienki...co on tak często widuje się z Ggukiem? Spławił mnie specjalnie? Wywróciłem oczyma czekając na młodszego, który po chwili wyszedł z pomieszczenia,
- Chodź tu. - mruknąłem idąc do sypialni, gdzie otworzyłem szafę wyjmując z niej moje cudo...ulubiona, dalekosiężna i wybitnie krzywdząca broń. Uśmiechnąłem się w jej stronę po chwili spoglądając na Jimina. Podszedłem bliżej wyjmując z jego paska stary pistolet zamieniając go na mój, po czym przeleciałem po jego osobie wzrokiem pełnym dumy...ale - Cholera! Dam ci coś jeszcze, dobrze?,
- Tak hyung - odparł przekręcając głowę w bok nie do końca rozumiejąc o co mi chodzi. Trudno.

Sergeant? I'm homo(phobic) | YoonMin | m.yg x p.jmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz