~🍁9🍁~

231 17 1
                                    

~Yoongi pov.~

Pozwoliłem, aby moje nogi same poprowadziły mnie w wybranym przez siebie kierunku między alejkami podświadomie wybierając te, które były najmniej zaludniane. Oj tak, mój raj. Starałem się opanować mój umysł i wmawiać sobie, że jeszcze nic nie jest stracone i żaden typ nie siedzi nigdzie w krzakach celując we mnie z rewolweru wykorzystując fakt, że moja obrona przed nim osłabła. Zakładając, że mógłby się o tym dowiedzieć.

   Zatrzymałem się w momencie, w którym zauważyłem spadek terenu...znajome schodki. Znajoma ścieżka. Znajoma piaskowożółta ściana. Znajome drzewo, pod którym od kilku dni już nie zasiada żaden małolat.

Nie zasiadał, ale teraz na nowo będzie, bo to właśnie ten skrawek polany wybrałem jako moje miejsce odseparowania.

Usiadłem na trawie podkurczając nogi, które oplotłem rękoma, a głowę schowałem między kolana przymykając oczy i wczuwając się w opanowujące moje ciało zimno oraz kropelki deszczu, które zaczynały spadać z nieba wprost na mnie. Cóż...skarpetki i tak miałem już przemoczone od jakiejś kałuży, to co to za różnica?

   Pogrążałem się w bałaganie swoich myśli starając się chociaż trochę uporządkować myśli i plan działania, który aktualnie stał w rozsypce. Niestety, tak jak każda z podróży do głębi umysłu, tak i ta miała miejsce w innej sferze czasowej, przez co nie wyczułem niczyjej obecności do czasu, kiedy jakiś dziwnie ciepły materiał opatulił moje trzęsące się ciało. Przejechałem powoli wzrokiem od trawy ku stojącemu obok chłopakowi, po chwili wracając tym samym torem:
- Yoon, wracajmy - poprosił kucając naprzeciw mnie - jest zimno, zaraz się przeziębisz,
- Nie jestem złodziejem. - odparłem beznamiętnie ponownie usiłując schować swoją głowę z nadzieją, że młodszy odpuści, ale wtedy poczułem ciepło obcej dłoni na kolanie - Zostaw - mruknąłem - idź do Jina i powiedz mu wszystko. I tak to zrobisz,
- Ode mnie nie dowie się niczego - obiecał przez co jeden z kącików moich ust mimowolnie przesunął się ku górze - powiedz tylko po co to wszystko,
- Cóż...nie mam ochoty po raz setny omawiać tej historii w całości - westchnąłem - mój dziadek swego czasu trafił na złego przyjaciela, który po pewnym czasie zabił zarówno jego, jak i jego żonę. Ich zięć, a mój ojciec do końca życia będzie miał problemy z chodzeniem przez kulę z pistoletu tego mężczyzny, a ich jedyna córka, a moja mama cierpi na problemy psychiczne obwiniając się za całe to zło. Dodatkowo kiedy to miało miejsce byłem już na świecie, więc jako jedyny ostaniec rodziny trafiłem na jego celownik jako ofiara do zabicia. Moje nazwisko jest wykasowane z danych i nikt z wyjątkiem komisariatu czwartego nie wie jak nazywała się wybita rodzina. - streściłem wypuszczając gwałtownie powietrze - Tak, wiem, że jestem skończonym debilem, Park - podjąłem - ale myślałem, że jeśli zdobędę te akta i jakoś znajdę jego miejsce zamieszkania - przerwałem na chwile zagryzając się na dolnej wardze - chciałem go zabić, zanim on zrobi to mnie, albo chociaż zamknąć go w pierdlu, bo przy takiej ilości zbrodni nie ma prawa ot tak pozostawać nieschwytanym. - westchnąłem - Brakło mi jednej, cholernej, ostatniej teczki z G7 - mówiąc to przejechałem dłońmi po twarzy usiłując nie zwariować,
- Boże hyung - jęknął gwałtownie rozsuwając moje kolana, aby móc się wtulić. Było już dość ciemno, ale nawet przy takim natężeniu światła dostrzegłem jego zeszklone oczy - pomogę ci, dobrze? Nie pozwolę, żeby cię skrzywdził,
- To nieistotne - westchnąłem wstając na równe nogi przytrzymując chłopaka na swoich rękach - ważne, żeby nie próbował zaszkodzić jeszcze tobie. Słowo daję, jeden włos...tyle wystarczy, żeby ci uszkodził, a rozszarpię go gołymi rękoma na części - warknąłem,
- Ale to nie mnie grozi śmiercią - wypłakał w moje ramię, przez co wzmocniłem uścisk wolną ręką podnosząc z ziemi koc, aby przykryć nim młodszego. Przynajmniej deszcz się nie wzmagał - nie pozwolę ci umrzeć, rozumiesz? - szepnął drżącym głosem,
- Rozumiem - tylko tyle byłem w stanie odpowiedzieć. Nie miałem ochoty odstawiać młodszego, zamiast tego poprawiłem delikatnie jego głowę, abym mógł widzieć gdzie stąpam, po czym niosąc go na rękach ruszyłem w stronę pustego domu.

Sergeant? I'm homo(phobic) | YoonMin | m.yg x p.jmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz