~🍁15🍁~

200 15 1
                                    


~Yoongi pov.~

   Dobra, a teraz czas na moją pokutę za nieuważanie na lekcjach biologii, a mianowicie zapomnienie o jednej z najprostszych zależności organizmu ludzkiego czyli: im więcej pijesz, tym częściej wizytujesz w toalecie, a z racji na fakt oczywisty, że trochę mocniejszych czy słabszych napoi przyjąłem, to nie pozostało mi żadne inne wyjście niż przeprosić barmana, z którym od dłuższego czasu rozmawialiśmy o jakichś bzdetach typu ustalanie hierarchii ważności lub bardziej popularności poszczególnych marek samochodowych i udanie się w stronę łazienki, która akurat była zbudowana po mistrzowsku, bo mogło ją zajmować więcej niż jedna, ba więcej nawet niż dwie osoby i nie było strachu, że rumor imprezy zagłuszy bezcenne ,,Zajęte!", bo do pomieszczenia można było bezpiecznie wejść. Inżynieria na wyższym poziomie, nie powiem.

Chwyciłem pewnym ruchem dłoni za klamkę otwierając drzwi i po prostu wszedłem do środka...ale to co tam zastałem przeszło moje najskrytsze przypuszczenia, bo niecodziennie widuje się swoich dwóch najbliższych przyjaciół obściskujących się ze sobą. Szczególnie, że jeden z nich był do cholery zajęty:
- Nie wierzę - zacząłem czując jak zaczynam buzować - co ty wyprawiasz Jeon?!,
- Cześć Yoon - uśmiechnął się niewinnie w moja stronę - co się stało?,
- Co się stało?! Może powinienem wam zrobić zdjęcie i wysłać Taehyungowi, co ty na to?! Na pewno się ucieszy, że zdradzasz go przy pierwszej lepszej okazji i to jeszcze z Jiminem - warknąłem zakładając ręce na piersi,
- Jezu wyluzuj - wywrócił oczyma - miałem pozwolić żeby się przewrócił? Nie widzisz, że tu jest ślisko? - miałem szczerze dość jego spokoju kiedy ja dosłownie gotowałem się w środku,
- Yoonnie - szepnął w końcu różowowłosy, który widocznie przypomniał sobie, że sam też potrafi mówić,
- Bądź cicho - mruknąłem - wyjdź z domu i zadzwoń po ubera, czekaj tam na mnie i na twoim miejscu nie próbowałbym zostawać w środku,
- Dobrze hyung - spuścił głowę wychodząc z łazienki,
- Słuchaj ja rozumiem, że jesteś zazdrosny, ale- - przerwałem mu. Zaraz co? Ja? Zazdrosny? Zaczynałem się powoli zastanawiać, który z nich tak naprawdę uległ wypadkowi,
- Chyba coś ci się pomieszało Jungkook - prychnąłem - o co miałbym być niby zazdrosny, co?,
- Może o Ji- - nie, nie będzie kończył tego zdania na mojej warcie. A tak się składa, że ona raczej nigdy się nie kończy,
- Nie jestem o niego zazdrosny! Czemu niby miałbym? - wywróciłem oczyma opierając się o ścianę - No słucham,
- Może dlatego, że ci się podoba? Hm? - spytał uśmiechając się szeroko...no tak, nie pierwszy i nie ostatni raz przy nim wybuchałem i już po prostu nie robił siebie z tego niczego,
- Plamisz moje dobre imię wiesz? - wymamrotałem - Nie jestem pedałem, a on mi się nie podoba. Zakodowałeś? Czy przeliterować? - dodałem skanując go wzrokiem,
- I co? Chcesz się rozstać skłóconym o nic? Idź mu powiedz, że zostajecie i już - westchnął,
- I tak wracamy do domu - rzuciłem beznamiętnie - ale fakt, skłócony nie odejdę. Poczekam aż wyciągniesz rękę,
- Ja?! - uniósł lekko głos - Przepraszam bardzo, ale to ty wbiłeś sobie tutaj z nikąd zaczynajac drzeć się na mnie, że niby zdradziłem Taehyunga!,
- Zrobiłeś...co? - dobra, tak, to był ten moment, w którym zacząłem się czuć głupio, a konkretniej była to ta sekunda, w której nowoprzybyły niebieskowłosy wybiegł z łazienki ze łzami w oczach...no pięknie,
- Brawo Min - warknął brunet wymijając mnie i wybiegając za chłopakiem.

    Stałem tam dalej niczym słup soli nie wiedząc ani co mam zrobić teraz, ani dlaczego wystawiłem scenę sprzed paru minut. Osunąłem się po ścianie na mokrą podłogę zapominając po co tak właściwie tutaj przyszedłem. Wsunąłem palce między włosy zaciskając mocno pieści i licząc chyba na jakiś cud, bo aktualnie żadna myśl nie potrafiła zatrzymać się na dłużej w mojej głowie buzując wraz z wieloma innymi na wszystkie strony co chwile zdobywając lub tracąc sens. Ile miałem zamiar tam siedzieć? Szczerze nie mam pojęcia...zapewne do końca przyjęcia, chyba że ktoś wyrzuciłby mnie wcześniej, ale...po jakimś kwadransie do pomieszczenia wrócił brunet wyglądając jakby był na granicy rozpłakania się, chociaż i tak jego zaczerwienioną twarz zdobiły dwa ślady po strumykach słonej cieczy:
- Nigdzie go nie ma - wymamrotał - sprawdzałem w kuchni, w barze, na parkiecie, na górze i wszędzie. - padł na kolana zasłaniając twarz dłońmi - Yoon ja cię chyba zabije - załkał, jednak dźwięk ten został przerwany wibracjami mojego telefonu spowodowanymi powiadomieniem o wiadomości.

Sergeant? I'm homo(phobic) | YoonMin | m.yg x p.jmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz