Mijały tygodnie. Eren przychodził na wizyty coraz chętniej, a Levi z każdym tygodniem coraz bardziej nie mógł się doczekać kolejnego spotkania. 20-latek ufał Ackermann'owi. Zaczęli traktować się jak przyjaciele, w końcu to tylko 5 lat różnicy. Dzięki zmianie ich relacji pomoc doktora była coraz efektywniejsza.
I tak oto nastała środa, dzień wizyty. Była godzina 15, czyli Levi miał jeszcze dużo czasu do przyjścia Eren'a, w końcu ten miał jeszcze wykłady. Doktor nie miał jednak zaplanowanych, na tą godzinę, spotkań. Nie zapowiadało się też, by ktoś przyszedł niezapowiedzianie.
Czarnowłosy więc, na zmianę, siedział w fotelu i kręcił się po gabinecie. Nie wiedział, co ze sobą zrobić. W końcu postanowił, że zrobi sobie herbatę. Wrzucił saszetkę do filiżanki zirytowany, podgrzał wodę, zalał herbatę, wziął filiżankę i podszedł do okna. Patrzył na paryskie ulice, które tętniły życiem. Upił łyk herbaty. Czarna, gorzka. Taka, jaką lubił. Według niego cukier, w herbacie, był zbędny. Zabijał tylko smak płynu.
W końcu nastała, upragniona przez Levi'a, godzina 18:00. Ackermann siedział już w fotelu z długopisem i kartoteką Eren'a. Gdy rozległo się pukanie, czarnowłosy od razu pozwolił wejść. Jego oczom ukazała się, oczekiwana przez niego, osoba. Jadowicie szmaragdowe oczy błyszczały szczęśliwie, gdy Eren zamknął za sobą drzwi i usiadł na przeciwko swojego psychologa.
- Witaj Eren - przywitał się Levi. - Jak się dzisiaj czujesz?
- Witaj doktorze - odpowiedział 20-latek. - W sumie dobrze, nie miałem dzisiaj powodów do gorszego samopoczucia.
- Cieszę się, że to słyszę. Jak idzie ci twoja praca domowa, dana ci przeze mnie?
- Ta mapa myśli? Mało znalazłem pozytywnych skojarzeń do słowa ''istnienie''. Nie widzę w istnieniu nic pozytywnego.
I tak zaczęła się ich rutynnie przyjemna rozmowa. Gdy nadszedł koniec spotkania, Eren pożegnał się grzecznie, jak zawsze, i wyszedł. Levi za to odczekał pewien okres czasu, po czym także wziął swoje rzeczy i wyszedł z gabinetu, zamknął go i ruszył do wyjścia z budynku.
Ackermann mianowicie od ostatniego czasu zaczął robić dziwne rzeczy. Mianowicie przestał jeździć do pracy samochodem, zamiast tego szedł na piechotę. Codziennie, w drodze do pracy, szedł totalnie okrężną drogą, byleby przejść obok uczelni Eren'a, a po każdej ich wizycie odprowadzał go do domu. Nie szli razem rzecz jasna, Levi szedł w pewnej odległości od niego.
Tak było i dzisiaj. Mężczyzna nie wiedział dlaczego to robi, ale naprawdę nie mógł się powstrzymać. Na dzisiejszej rozmowie Jeager zwierzył mu się, że ostatnio czuje, że ktoś go śledzi, a uczucie znika dopiero gdy chłopak zamknie za sobą drzwi mieszkania. Ackermann uspokoił go, nakłaniając go do tego by ignorował to, założył wtedy słuchawki na uszy i nie skupiał się na tym.
Działało to na korzyść Levi'a. O godzinie 20:10 czarnowłosy zamknął za sobą drzwi swojego apartamentu. Był szczęśliwy, że udało się Eren'owi dotrzeć bezpiecznie do domu. Ale jak mogło być inaczej? Póki Ackermann go pilnował, nikt i nic nie mogło zrobić mu krzywdy. Nie pozwolił by na to. Nie nazwał by tego ''śledzeniem''. On go nie śledził, po prostu upewniał się, że brązowowłosy bezpiecznie znajdzie się w domu, a żeby chłopaka nie przestraszyć, to po prostu trzyma dystans.
Bo kto wie? Może akurat dzisiaj Eren planował samobójstwo? A Levi chciał być w porę, by go powstrzymać. Nie robił nic złego i nie da sobie wmówić inaczej. W końcu nikt nie zna Eren'a tak, jak on. Więc i nikt inny, niż Ackermann, nie mógł go zatrzymać. Bo kto miałby? Chłopak nie ma przyjaciół oprócz tak zwanego Armin'a, a rodzice są w innym kraju. Ktoś musiał go pilnować.
Mężczyzna zrobił sobie coś do jedzenia, usiadł przy stole z telefonem i zaczął jeść, w tym samym czasie przeglądając media społecznościowe. Tak dokładniej konta Eren'a. Był ciekawy, czy jego pacjent zamieścił coś nowego, może w końcu jakiś pozytywny cytat? W końcu, na instagramie, Levi napotkał nowy post na profilu szatyna. Było to nagranie, włączył więc dźwięk i zaczął słuchać. To, co usłyszał, sprawiło, że krew zastygła w jego żyłach, a twarz zbladła.
--------------------------------------------------------------------------------------
Hej! Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał. Mam jednak małą sprawę. Pewna osoba strasznie spamiła mi o kolejny rozdział. Nie widziałx bym w tym problemu, bo cieszę się, że podoba wam się moja twórczość i wiem, jak to jest czekać na rozdział książki, która mi się bardzo podoba, gdyby nie to, że powód przerwy podałxm. Miałxm dużo rzeczy na głowie, związanych ze szkołą. Ostatnio też pomagam siostrze kilka razy w tygodniu, w pracy, przez co w tygodniu szkolnym nie mam czasu, a weekend odpoczywam i zbieram wenę. Dostałxm także takie komentarze jak ''minął rok, odkąd napisałaś ten rozdział'' oraz ''rusz tą dupę i pisz''.
Już kiedyś mówiłxm, że nie lubię dostawać komentarzy typu ''kiedy next'', bo mimo iż inni autorzy bardzo to lubią, ja czuje się pospieszanx i nie przepadam za tym. Nie jestem także twoxx koleżanką/kolegkom, czy nawet znajomxx. Nie wiesz ile mam lat ani jakie mam poczucie humoru, więc teksty ''rusz tą dupę i pisz'' zostaw dla przyjaciół, ja nie jestem twoją prywatną maszyną, by na twoje pstryknięcie nagle coś wymyśleć, rzucić wszystko i zacząć pisać. Oprócz wattpada mam życie prywatne i ono jest dla mnie większym priorytetem, co jest logiczne.
Mam nadzieję, że uszanujcie moje zdanie i jeśli gdzieś w sekcji komentarzy przesunie wam się mój komentarz, że napisze rozdział, gdy będę mieć czas, czy coś podobnego - poczekajcie cierpliwie, bo rozdział na pewno prędzej, czy później się pojawi.
''Cierpliwość jest cnotą, punktualność grzecznością'' - mój pan z historii, 2021
CZYTASZ
|ᴄᴏᴍᴇ ʜᴇʀᴇ, ᴍʏ ᴘᴇᴛ| ʏᴀɴᴅᴇʀᴇ ʟᴇᴠɪ x ᴇʀᴇɴ {✔}
FanfictionLevi Ackermann jest psychologiem, który pracuje w swoim zawodzie już 5 lat. Pewnego dnia do jego gabinetu wchodzi pewien młodzieniec, a życie doktora zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. W grę wchodzi już nie tylko chęć pomocy. !UWAGA! W tej ksi...