Levi wszedł do mieszkania, lekko chwiejnym krokiem. Rumieńce widniały na jego twarzy, z powodu dużej dawki alkoholu. Niedbale zdjął buty, rozpiął koszule i padł na kanapę.
Eren i Ackermann usiedli przy barze. Jeager był dość zestresowany, czuł się dziwnie, pijąc ze swoim psychologiem.
- Co chcesz? Srcewdriver'a? Jest dość mocny - odezwał się czarnowłosy.
- Um, zdaję się na ciebie, panie Ackermann - szatyn podrapał się po karku.
- Nie jesteśmy w gabinecie, mów mi Levi - starszy zamówił po drinku dla dwójki i oparł się głową o dłoń.
Eren nie wiedział co myśleć. Zastanawiał się, czy to na pewno dobry pomysł. Nie chciał upić się do nieprzytomności, ale nie chciał też być cały czas spięty. Po chwili przed nim pojawił się drink.
Już po dwóch, szatyn się rozluźnił i o wiele swobodniej rozmawiało mu się z starszym. Gadali na najróżniejsze tematy, przysłowiowe ''o wszystkim i niczym''. W końcu Levi zaproponował, by się trochę poruszali, gdyż nogi mu drętwieją. Wyższy zgodził się, nie czując już presji tłumu.
Jednak Ackermann miał więcej powodów do tańca, niż tylko rozruszanie zdrętwiałych nóg. Niższy chciał skorzystać z okazji, bycia jeszcze bliżej Eren'a, właśnie poprzez taniec. Ruszyli na parkiet, na którym dalej było pełno ludzi. Ich ciała poruszały się zgodnie w rytm muzyki. Czarnowłosy dyskretnie obserwował szatyna, nie umiejąc oderwać od niego wzroku. Jednak nie był jedyną osobą, która go obserwowała. Młoda dziewczyna, należąca do rodziny Ackermann, także obserwowała młodzieńca. Ale nie dlatego, że żywiła do niego jakieś uczucie. Bała się i martwiła. Musiała z nim porozmawiać, o jego poście na instagramie, nieważne czy był pod wpływem alkoholu, czy nie.
W końcu zebrała się na odwagę i wstała. Ruszyła na parkiet, oczy mając skupione tylko na Eren'ie. W końcu zbliżyła się do niego i szybko wyciągnęła go z tłumu. Trzymała go mocno za nadgarstek i, idąc z dużą prędkością, ciągnęła go za sobą.
- Idziemy się przewietrzyć - rzuciła do grupy przyjaciół i wyszli tylnym wyjściem.
Postawiła go pod ścianą i patrzyła w zaskoczone oczy szatyna.
- Coś nie tak Mika? Wydajesz się przestraszona. Ktoś ci coś zrobił? - Eren próbował zrozumieć sytuację.
- Muszę z tobą o czymś porozmawiać. To ważne - poprawiła swoje kruczoczarne włosy. - Chodzi o to nagranie, które wrzuciłeś kilka dni temu na instagram'a. Mam podejrzenia, kto to mógł być - jej mina była poważna.
- Um, ok. Jakie masz podejrzenia? - podrapał się po karku, prawie o tym zapomniał.
- Levi. Ackermann. - wypowiedziała te słowa jakby wypowiadała imię największego zbrodniarza na świecie.
- Pan Ackermann? Mikasa, to mój psycholog. Rozumiem, że jesteście rodziną i nie przepadacie za sobą, ale-
- Ja nie mówię tego ze złośliwości Eren. Jego zachowanie jest dziwne, gdy jesteś obok niego.
- Uważam, że trochę przesadzasz Mika - dał dłoń na jej ramię. - Pan Ackermann to bardzo dobry człowiek, dużo mi pomógł i dalej to robi. Mógł to być ktokolwiek, sam niepotrzebnie spanikowałem. Może ta osoba po prostu szła za mną bo miała na celu ten sam kierunek - uśmiechną się niezręcznie.
- Eren, ty nic nie rozumiesz, on-
- Eren - dobiegł ich męski, dobrze im znany, głos. - Tu jesteś. Nagle zniknąłeś mi z oczu. Myślałem, że ktoś cię zaciągnął, by cię wykorzystać w jakiś sposób. Choć chyba, aż tak bardzo, się nie myliłem - uniósł brew.
- Spokojnie Panie Ackermann, Mika nie zrobiłaby mi krzywdy. Przyjaźnimy się i chciała po prostu ze mną o czymś porozmawiać, na osobności. Właśnie zamierzałem wracać - uśmiechnął się do Levi'a.
- Eren, proszę. Wysłuchaj mnie - dziewczyna była zdesperowana, jeśli teraz nie przemówi mu do rozsądku, później będzie za późno.
- Musisz się trochę uspokoić Mika. Naprawdę, nic mi nie grozi. Zachowałem się jak cipa, bo ktoś po prostu za mną szedł - poczochrał jej włosy. - Wracajmy do środka - poszedł w stronę Levi'a, a starszy puścił go w drzwiach.
Gdy Ackermann upewnił się, że Eren jest wystarczająco daleko, zaczął rozmowę z członkiem rodziny. Był pewny swojej wygranej, podobało mu się to.
- Naprawdę myślałaś, że argument z kurtką go przekona? - skrzyżował ręce na klatce piersiowej. - Taką, w Paryżu, może mieć każdy.
- Jesteś chory Levi - warknęła Mikasa. - Eren to zauważy, a wtedy się od ciebie odsunie. Zobaczysz - pewnie minęła go w drzwiach, wchodząc z powrotem do klubu.
Levi westchnął i ułożył się wygodniej na kanapie, chcąc zapomnieć o irytującej brunetce. Ściągnął koszulę i schował w niej nos, czując zapach młodszego. Serce bruneta zabiło szybciej, nie wiedział co się z nim dzieje. Nie umiał tego wytłumaczyć. Z niewyjaśnionych przyczyn chciał, by ten młody, zielonooki był tylko jego. By patrzył tylko na niego, dotykał tylko jego i kochał tylko jego. Zaciągnął się zapachem ponownie.
- Eren - westchnął szeptem. - Oh, Eren - poczuł ekscytację spowodowaną tym zapachem.
Nawet nie zauważył, gdy jego ręka, pierwszy raz od bardzo dawna, powędrowała w stronę spodni, drocząc się z ciałem. Czuł tyle silnych uczuć, mając przy nosie sam zapach młodszego. Zaczął masować swoje przyrodzenie, uwalniając wodze wyobraźni. Widział przed oczami; wijącego się pod nim, jęczącego jego imię, zarumienionego i zapłakanego z rozkoszy; Eren'a Jeager'a. Ten widok tak bardzo go podniecał.
Jego umysł robił z nim co chciał. Tak bardzo chciał go dotknąć, pocałować. Doprowadzić do szaleństwa. Jego ręka jechała w górę i w dół, coraz szybciej i szybciej, potęgując przyjemność w ciele Ackermann'a. Jego oddech był szybki i głośny, a w nosie dalej czuł tylko zapach szatyna.
- Eren - jęczał cicho jego imię, szczytując.
Jego ciało drżało po upragnionym końcu. Rozluźnił się i delikatnie otworzył oczy. Jego policzki były bardziej zaczerwienione, niż wcześniej. Teraz był pewny. Jego celem było zdobycie Jeager'a, zamierzał go posiąść. Mieć wyłącznie dla siebie. Nikomu nie pozwoli go dotknąć. Nikomu.
CZYTASZ
|ᴄᴏᴍᴇ ʜᴇʀᴇ, ᴍʏ ᴘᴇᴛ| ʏᴀɴᴅᴇʀᴇ ʟᴇᴠɪ x ᴇʀᴇɴ {✔}
FanfictionLevi Ackermann jest psychologiem, który pracuje w swoim zawodzie już 5 lat. Pewnego dnia do jego gabinetu wchodzi pewien młodzieniec, a życie doktora zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. W grę wchodzi już nie tylko chęć pomocy. !UWAGA! W tej ksi...