Minęło pięć dni od ich przyjazdu. Meble przyjechały trzeciego dnia, a Eren od razu zabrał się za składanie ich. Przez cały ten czas nie zamierzał odzywać się do Levi'a. Składał je, gdyż on także będzie tu mieszkać. Niższy za to wolał dać młodszemu czas na oswojenie się. Wiedział, że to musiał być dla niego szok i, w końcu, pogodzi się z nieuniknionym stanem rzeczy.
Nastało południe gdy Levi wrócił z pracy. Zastał ukochanego robiącego to samo, co robił od dwóch dni - podczas składania mebli. Dzisiaj składał kanapę, większość mebli w ich sypialni była już złożona i ustawiona. Brunet nie chciał, by Jeager robił to wszystko sam, ale trudno jest robić coś wspólnie bez komunikacji więc Levi po prostu zostawił Eren'owi plan mieszkania, gdzie mają stać meble, mając nadzieję, że młodszy zastosuje się do jego wskazówek. Jak na razie zapowiadało się, że miał taki zamiar.
- Na pewno nie chcesz pomocy? - czarnowłosy oparł się o ścianę w salonie. - Byłoby ci łatwiej, niż gdybyś zachowywał się jak 10 letnie dziecko - uniósł brew.
Odpowiedziała mu cisza. Mężczyzna westchnął tylko i poszedł do sypialni by zamówić jedzenie. Póki cały dom nie był umeblowany, nie było możliwości by gotować obiady. Więc przez pewien czas będą musieli albo zamawiać, albo jeść na mieście. Ackermann dzisiaj postanowił, że zjedzą pizzę. Zamówił 3 sztuki, by starczyło im też na kolację. Gdy skończył składać zamówienie, wrócił do salonu, by sprawdzić jak idzie Eren'owi. Ten skończył już montować kanapę i zamierzał ją przesunąć, nie wróć, przeszurać na ustalone miejsce.
- Pomogę ci bo porysujesz panele dzieciaku - warknął Ackermann, razem podnieśli kanapę i przenieśli ją pod ścianę.
Gdy tylko kanapa stanęła na ziemi, czarnowłosy spojrzał na wyższego, ten zabierał się do montowania kolejnej rzeczy - stolika kawowego.
- Odpocznij trochę Eren, zaraz będzie pizza - jakby na znak tych słów, zadzwonił domofon.
Starszy od razu otworzył drzwi, odebrał pizzę, zapłacił i zamknął za odchodzącym dostawcą. Levi wrócił się do, niedokończonego jeszcze, salonu gdzie na kanapie, siedział młodszy. Patrzył się przed siebie, jakby w przestrzeń. Po chwili jednak westchnął, wstał i zaczął montować stolik.
- Ehh, przynajmniej będzie na czym postawić jedzenie - pomyślał Ackermann.
Rozumiał, że Jeager może być zły, owszem. Starszy także by się zdenerwował, gdyby bez jego zgody, wywieziono go gdzieś już na stałe. Ale Eren musiał też zrozumieć, że Levi zrobił to dla ich dobra. Owszem, ten kraj nie jest idealnym miejscem na ich związek, ale młodszemu nikt nie każe się chwalić orientacją. Może po prostu powiedzieć, że jest w związku i tyle. Jeśli chodzi o przyjaciół szatyna - Levi uważał, że mają zły wpływ na jego związek i na jego ukochanego. Mogliby przekonać, albo i nawet zmusić Eren'a, by ten zerwał z brunetem, wymyślając jakieś bezsensowne powody. Po co im to potrzebne, skoro mogą żyć spokojnie i szczęśliwie bez tych wścibskich gówniarzy?
- Będziesz tak stał z tą pizzą czy postawisz ją na stoliku? - głos ukochanego wybudził Levi'a z zamyślenia, tak zatopił się w myślach, że nie zauważył nawet, że Eren już postawił złożony stolik przy kanapie.
Brunet postawił kartony z pizzą na stolik i usiadł obok młodszego. Siedzieli w ciszy. Żaden z nich nie odważył się, jako pierwszy, wykonać jakiś ruch czy choćby się odezwać. Ostatecznie południe i wieczór spędzili w ciszy. Eren nie zamierzał rozmawiać, a Levi nie zamierzał się tym przejmować. Twierdził, że w końcu młodszy przywyknie do stanu rzeczy i wszystko będzie między nimi jak wcześniej. Little did he know.
------------------------------------------------------------------------------------
Omg, w końcu skończyłem ten rozdział. Wstawiam go dzisiaj, by skorzystać dobrze z dnia wolnego, którego dostałem od pracodawcy. Następny rozdział pewnie dopiero w październiku, o ile rok szkolny nie pochłonie mnie aż do świąt. Stay safe miśki!
CZYTASZ
|ᴄᴏᴍᴇ ʜᴇʀᴇ, ᴍʏ ᴘᴇᴛ| ʏᴀɴᴅᴇʀᴇ ʟᴇᴠɪ x ᴇʀᴇɴ {✔}
FanfictionLevi Ackermann jest psychologiem, który pracuje w swoim zawodzie już 5 lat. Pewnego dnia do jego gabinetu wchodzi pewien młodzieniec, a życie doktora zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. W grę wchodzi już nie tylko chęć pomocy. !UWAGA! W tej ksi...