|14|

759 64 32
                                    

Minął miesiąc od ich przyjazdu. Levi zaklimatyzował się w swoim nowym miejscu pracy, Eren zaś dalej miał z tym trudności. Tęsknił strasznie za przyjaciółmi i nie zamierzał zawierać nowych znajomości, to byłaby tylko kolejna dawka satysfakcji dla jego partnera.

Poniedziałek, 15 września. Levi, jak codzień, podwozi młodszego na uczelnie. Eren przed rokiem szkolnym poprosił partnera o możliwość mieszkania w akademiku. Ackermann odmówił zapewniając, że będzie w stanie codziennie podwozić ukochanego. Jeager nie chciał się kłócić, więc po prostu skończyli ten temat.

Psycholog zatrzymał się pod uczelnią Eren'a. Między nimi panowała cisza. Starszy już się z nią oswoił, rozmawiali tylko wtedy, gdy młodszy uznawał to za niezmiernie konieczne. 

- Będę po ciebie punktualnie o 17. Mam nadzieję, że nie będe musiał na ciebie czekać - odezwał się Ackermann, patrząc na zegarek.

- Mhm - szatyn burknął w odpowiedzi i wysiadł, ówcześnie biorąc swój plecak, trzasnął za sobą drzwiami i ruszył na uczelnie. 

Levi tylko westchnął, przeczesał włosy palcami i odjechał w stronę swojego miejsca pracy. Zaczynał się powoli irytować zachowaniem ukochanego. Naprawdę zaczynał widzieć w nim 10-letnie i rozpieszczone dziecko. Myślał, że ponad miesiąc to wystarczająco dużo czasu, by chociaż przestać się na siebie obrażać. Przecież to nie tak, że zrobił coś naprawdę niewybaczalnego. 

O godzinie 17:00 Levi zaparkował pod uczelnią młodszego. Wyłączył auto, oparł się o siedzenie i czekał. Dzisiejszy dzień to była dla niego totalna porażka. Jego klienci w Polsce to, w większości, był jakiś żart. Rodzice próbujący wyleczyć swoje dziecko z homoseksualizmu czy transpłuciowości. Nastolatkowie atencyjnie doszukujący u siebie depresji. Małżeństwa, które zamiast się rozwieźć to są ze sobą na siłę, a potem zdziwieni, że mają załamanie nerwowe, a najbardziej cierpią na tym ich dzieci. Społeczeństwo w tym kraju to, był dla niego, czysty i nieśmieszny żart.

Z rozmyślań obudził go Eren wsiadający do samochodu. Jak zawsze dał plecak na tyły i odwrócił głowę do okna. Samochód ruszył. Starszy postanowił zrobić ukochanemu niespodziankę i zabrać go w pewne miejsce. Gdy Jeager zorientował się, że ich mieszkanie jest w zupełnie inną stronę, spojrzał zaskoczony na Levi'a.

- Gdzie jedziemy? - zapytał.

- W pewne fajne miejsce, spodoba ci się - odpowiedział brunet patrząc na drogę.

- Kolejna niespodzianka? Nie jesteś w nich najlepszy - młodszy tylko westchnął i znów spojrzał przez okno.

- Obiecuję, ta ci się spodoba. Mam nadzieję, że to pomoże nam załagodzić sytuację, która jest między nami, Eren.

I znów nastała cisza. Levi miał pomysł. Miał nadzieję, że to pomoże im się pogodzić, a także dostrzec Eren'owi, że Ackermann'owi naprawdę zależy na ich związku. Ten pomysł, owszem, był bardzo ryzykowny, w końcu jego ukochany jest nieprzewidywalny, lecz brunet nie dopuszczał do siebie, że mogło się nie udać. Musiało się udać.

Po pewnym czasie dojechali na piękną polanę, słońce powoli opadało się coraz niżej, zbliżając się ku zachodowi. Levi zaparkował, wyłączył auto i wysiadł nie czekając na Eren'a. Ten, dość zdezorientowany udał się tuż za nim. Starszy wyjął z bagażnika kocyk i rozłożył go, potem wziął koszyk, z którego ulatniał się zapach powodujący burczenie brzucha. Wziął także papierowe talerzyki i plastikowe sztućcie. Gdy rozłożył wszystko na kocyku, gestem ręki zaprosił zaskoczonego Eren'a, by ten usiadł na przeciwko starszego. Szatyn tak też postąpił.

- Z-z jakiej to okazji? - wykrztusił Jeager.

- Jak mówiłem, chce załagodzić sytuację między nami, więc postanowiłem nam zorganizować coś w rodzaju ''romantycznej'' kolacji. Nie jest to moja bajka, więc wybacz jeśli nie jest to imponujące.

Młodszy nie mógł wykrztusić z siebie słowa. Nie wierzył, że Ackermann schowa dumę do kieszeni, tylko po to by się pogodzić. Cieszył się jednak, że do tego doszło, a jego twarz przyozdobił, szczery i ciepły, uśmiech.

- Jest cudownie Levi, dziękuję. Miło z twojej strony, że się postarałeś.

- Bo cię kocham, Eren - Jeager'owi serce zabiło szybciej, a żołądek zrobił dziesięć fikołków.

Szatyn rzadko słyszał te dwa, bardzo piękne, slowa z ust starszego. Dlatego delektował się nimi jak tylko mógł, zamykał je w swojej szufladce szczęśliwych wspomnień i zachowywał tylko dla siebie.

- J-ja ciebie też kocham, Levi - Eren przygryzł delikatnie wargę.

Ackermann uśmiechnął się delikatnie pod nosem, delektując się częściowym sukcesem. Zaczęli jeść. Szatyn jawnie dawał znaki ukochanemu, że jedzenie było przepyszne. To także cieszyło 27-latka. W końcu nastał moment, na który brunet zbierał się od dłuższego czasu. Był to decydujący moment, który wpłynie na ich wspólne życie. Levi przeczesał włosy, spojrzał Jeager'owi w oczy i złapał go za dłoń. Młodszy był coraz bardziej zdezorientowany.

- Eren, dobrze wiesz, że kocham cię jak nikogo innego - szatyn kiwnął niepewnie głową. - I zrobię wszystko dla twojego szczęścia, naszej miłości i związku. Lecz dzisiaj jest dzień, w którym jestem niepewny, potrzebuję odpowiedzi z twoich ust. - Levi wyjął z kieszeni małe pudełeczko i otworzył je powoli.

Oczom Eren'a ukazała się piękna, męski pierścień zaręczynowy, w odcieniach srebra. Miał piękne zdobienia i wyglądał na naprawdę drogi. To nie tak, że dla Jeager'a pieniądze grają rolę w miłości. Po prostu nikt nigdy nie wydawał na niego takich sum pieniędzy, jak robi to Levi. Szatyn spojrzał na ukochanego, czując jak łzy napływają mu do oczu.

- Eren'ie Jeager'ze, czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie, pozwalając mi oddać się tobie w całości, robiąc to samo w zamian?

 Nastała emocjonująca cisza. Młodszy chciał się zgodzić od razu, jednak musiał to przemyśleć. Na ślub pora była lepsza niż wcześniej i, niż będzie w przyszłości. By wziąć ślub będą musieli zrobić to w innym kraju, gdyż tutaj temat LGBTQ+ to jeszcze gorąca i napięta sprawa. Kochał Ackermann'a jak nikogo innego, ale kogo mieliby zaprosić? Jego wszyscy bliscy zostali we Francji, w Paryżu. Levi nie miał chyba żadnych bliskich przyjaciół. Jak właściwie starszy planował, by ten ślub przebiegł? Z drugiej strony to są zaręczyny, nigdzie im się nie śpieszy. Równie dobrze, przy ślubnym kobiercu, mogą stanąć za 1,5 roku. Zawsze też mogą, z jakiegoś jeszcze nieznanego im powodu, zerwać zaręczyny i rozejść się w spokoju. Eren wziął głęboki wdech.

- Tak - odezwał się Jeager. - Wyjdę za ciebie, Levi'u Ackermann'ie.

|ᴄᴏᴍᴇ ʜᴇʀᴇ, ᴍʏ ᴘᴇᴛ| ʏᴀɴᴅᴇʀᴇ ʟᴇᴠɪ x ᴇʀᴇɴ {✔}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz