Levi postanowił wprowadzić swój plan w życie, już następnego dnia. Po mimo niemiłosiernego kaca, zaprosił Eren'a na obiad, który miał się odbyć o 15:30. Jeager, z chęcią, przyjął zaproszenie. Była możliwość, że jego psycholog chce o czymś porozmawiać, może o jego postępach? Sposób, na dowiedzenie się, był tylko jeden.
O 13:07 szatyn był w trakcie układania włosów. W pasie miał owinięty, puchaty, ręcznik w kolorze jasno szarym. Stresował się i to bardzo. Chciał zrobić dobre wrażenie, po wczorajszej imprezie, z której niewiele pamiętał. Rozmowę z Mikasą widział jak przez mgłę.
Zbliżała się godzina 15, gdy Eren stał na przystanku. Miał na sobie białą koszulę, czarne spodnie w białą kratkę, czarne trampki i ułożone włosy na pędzel. Czuć także było zapach świeżej perfumy.
W tym czasie Ackermann kończył poprawki w przygotowaniu do obiadu. Skończył wycierać kurze, myć podłogi, odkurzać, nawet umył okna. Właśnie wycierał naczynia i kładł je na stole, w tle leciała jego, jedna z ulubionych, piosenka ''Every breath you take''. Nucił ją, kontynuując czynność.
- Każdy jeden dzień i każde słowo, które wypowiesz - poruszał się płynnie i powoli. - Każdą grę, w którą grasz, każdą noc, na którą zostaniesz, będziesz czuć mój wzrok - udał się po sztućce, wyjął po jednym widelcu i nożu dla ich dwójki. - Oh, czyżbyś nie wiedział, że należysz do mnie? - odłożył sztućce na blat i oparł się o niego. - Jakże ranisz biedne serce me, z każdym twoim krokiem, który robisz! - zacisnął dłoń na koszuli, w miejscu serca, tonami dorównywał wokaliście piosenki, wziął przyrządy do jedzenia i udał się do stołu.
Przecierał je i układał, na zmianę, zgodnie z zasadami savoir-vivre, nucąc pod nosem. Spojrzał na zegarek, 15:15. Eren za niedługo powinien być. Spojrzał na wazon na środku stołu, zapomniał włożyć do nich kwiaty. Ruszył, razem z wazonem, spowrotem do kuchni. Chwycił kwiaty, napełnił wazon wodą i włożył do niego rośliny. Udał się do jadalni.
- Będziesz czuć mój wzrok, podczas każdego ruchu, podczas każdej obietnicy, którą złamiesz. Z każdym uśmiechem, który udajesz, z każdym prawem, które ustanowisz. Będziesz czuć mój wzrok. Z każdym kolejnym dniem, każdym wypowiedzianym słowem. Z każdą grą, w którą grasz, z każdą nocą, na którą zostaniesz, będziesz czuć mój wzrok - zanucił ostanie linijki piosenki.
Wszystko było gotowe, ziemniaki już ugotowane, mięso powinno być gotowe, idealnie na przyjście Eren'a. Westchnął, poprawił koszulę, przejrzał się ostatni raz w lustrze, przeczesał palcami włosy. Był gotowy, wszystko było idealnie. Tak, jak miało być. Nagle usłyszał dzwonek do drzwi, godzina 15:29.
- Punktualny, idealnie - pomyślał brunet i udał się do drzwi.
Idealnie, o godzinie 15:30, Jeager przeszedł przez próg drzwi starszego. Rozejrzał się, dyskretnie, po przedpokoju. Wszystko było w zimnych barwach, które bardzo dobrze się ze sobą komponowały. Zdjął kurtkę i buty, odłożył je we wskazane mu miejsce i ruszył za starszym.
W powietrzu dało się poczuć zapach, przez który Eren'owi zaburczało w brzuchu. Usiadł w jadalni.
- Mięso akurat gotowe, mamy szczęście - odezwał się Levi i ruszył do kuchni z talerzami.
Po kilku minutach wrócił, a na naczyniach było widać ziemniaki, mięso z indyka i sos ciemny. Gdy odłożył talerze na odpowiednie miejsce wrócił się po sałatki. Przyniósł buraczki, kapustę czerwoną i mizerię. Nie wiedział, co dokładnie lubi Eren, więc postawił na którąś z tych trzech.
Gdy Levi zajął miejsce, spojrzał w oczy młodszego. Uśmiechnął się delikatnie. Jeager prezentował się bardzo dobrze. Strój, który wybrał, bardzo mu pasował, a perfumy idealnie komponowały się z całym nim. Brunet wziął głębszy oddech, by poczuć je lepiej. Świeże, z nutką słodyczy, dobre połączenie z naturą Eren'a.
Szatyn natomiast nie mógł napatrzeć się na jego psychologa. Niby to tylko biała koszula i czarne spodnie oraz włosy w ich typowym ułożeniu, ale tak do siebie pasowały, że Eren nie mógł odwrócić oczu. Nie mógł temu zaprzeczyć - Levi Ackermann był nieziemsko przystojny.
- A więc, smacznego Eren - pokazał gestem ręki, że młodszy nie musi się krępować, po czym sam chwycił nóż i widelec.
- N-Nawzajem, Panie Acker-
- Levi - wtrącił się czarnowłosy, z lekkim rozbawieniem.
- Levi - powtórzył zielonooki.
Zabrali się za jedzenie. Jeager nie mógł się nadziwić. Wszystko było naprawdę dobre. Spojrzał na Levi'a, który był skupiony na jedzeniu. Wydawał się zdenerwowany. Ale to chyba normalne, zazwyczaj jadał sam.
CZYTASZ
|ᴄᴏᴍᴇ ʜᴇʀᴇ, ᴍʏ ᴘᴇᴛ| ʏᴀɴᴅᴇʀᴇ ʟᴇᴠɪ x ᴇʀᴇɴ {✔}
FanfictionLevi Ackermann jest psychologiem, który pracuje w swoim zawodzie już 5 lat. Pewnego dnia do jego gabinetu wchodzi pewien młodzieniec, a życie doktora zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. W grę wchodzi już nie tylko chęć pomocy. !UWAGA! W tej ksi...