I własnie wtedy poraziły ich światła auta, które stało za nimi oraz rozległo się głośne trąbienie, po czym kierowca wysiadł agresywnie z auta. Grupka przyjaciół także to uczyniła, chowając za sobą Eren'a.
Wydarzyło się to, co przewidział Jeager, Levi przyjechał go szukać i zabrać do domu. Nie wyglądał na zachwyconego widokiem przyjaciół młodszego. Stanął przed nimi, wzrok miał zimny i pusty. Uniósł brew zauważając, że chowają przed nim jego narzeczonego.
- Co tu się wyprawia, Eren? - odzywał się do niego, lecz nawet nie uraczył go wzrokiem.
- Mikasa, Armin i Jean przyjechali w odwiedziny, pogadaliśmy chwilę, ale już sobie jadą - położył na to nacisk, dając przyjaciołom do zrozumienia, że powinni już sobie iść.
- Miałeś być w domu - odepchnął Armin'a i Jean'a, taranując sobie miejsce do młodszego. - Wracamy.
- On nigdzie z tobą nie idzie - zza pleców starszego Ackermann'a rozległ się głos jego dalekiej kuzynki.
Myślał, że zaraz coś go trafi i rozszarpie ją na oczach wszystkich tu obecnych. Obrócił, jednak tylko, głowę spoglądając na dziewczynę. Westchnął.
- Co wy w ogóle to wszyscy robicie? Psujecie nam pobyt w Polsce, cała wasza trójka. Naprawdę Eren nie może mieć trochę czasu dla siebie i dla mnie? Musicie wszędzie za nim łazić?
- Porwałeś go popaprańcu! - krzyknął Jean przyjmując bojową postawę.
- Nie porwałem. Wiedział, że jedziemy do Polski i się na to zgodził. Owszem, zostaliśmy dłużej, niż plan zakładał, ale to dalej nie jest porwanie. Wracajcie do Francji, nic tu po was - Levi złapał Eren'a za nadgarstek i, ciągnąc go, zmierzał do auta.
Jednak ktoś, a raczej pewna czarnowłosa, przeszkodziła mu uderzając go z pięści prosto w twarz. Brunetowi, pod wpływem uderzenia, głowa odwróciła się w drugą stronę. Przyłożył kciuk do ust i poczuł, że przecięła mu wargę uderzeniem. Parsknął śmiechem po czym kopnął ją prosto w brzuch. Siła uderzenia była tak duża, że Mikasa ''usiadła'' na ziemi.
- Ktoś jeszcze ma coś do powiedzenia czy mogę wziąć mojego narzeczonego do domu? - warknął starszy Ackermann i, poprawiając włosy, spojrzał na Jean'a i Armin'a, którzy pomagali Mikasie wstać.
Wszyscy zamilkli, Eren z zaskoczenia, a trójka przyjaciół dla swojego bezpieczeństwa.
- Tak myślałem - powiedział na odchodne, po czym zabrał Jeager'a do auta i odjechali.
Atmosfera była dość przerażająca. Było już ciemno, mięśnie Levi'a były napięte ze złości. Trwała między nimi cisza, którą przerywało ciche brzmienie ''La vie en rose''. Eren oddychał szybko, dalej jeszcze nie dochodziło do niego, co wydarzyło się niecałe pięć minut temu. Wiedział, że jego narzeczony zdenerwuje się obecnością przyjaciół szatyna, ale nie przypuszczał, że dojdzie do bójki i, że Ackermann podniesie rękę, a raczej nogę, na swoją dalszą kuzynkę.
- A co jeśli mieli rację? Jeśli on rzeczywiście prawie zabił Mikasę, bez choćby mrugnięcia okiem? - ta myśl krążyła po jego głowie, do momentu aż dojechali pod blok.
Gdy znaleźli się w mieszkaniu, Eren starał się unikać spojrzenia starszego. Nie chciał zaczynać niepotrzebnej rozmowy na temat Armin'a, Jean'a i Mikasy. Usiadł w salonie, w czasie gdy Levi przygotowywał późną kolację. Niepewnie 22-latek włączył telewizję, akurat minęła połowa odcinka jego ulubionego serialu. Mimo, iż telewizor zakłócał ciszę, to i tak było niezręcznie.
- Co oni tu robią? - odezwał się Ackermann, pierwszy raz od całej tej sytuacji.
- N-nie wiem
- Skąd wiedzą, że byliśmy akurat w tym kraju, w tym mieście i tej konkretnej okolicy? - ton Levi'a był niepokojąco spokojny.
- Podobno jakiś mój znajomy, z mojej klasy, im powiedział, zaniepokoiły go pytania pod moimi zdjęciami - młodszy próbował zachować spokój, jednak ogarniał go coraz większy stres.
- Zastanawia mnie tylko jak oni cię znaleźli, skoro się z nimi nie kontaktowałeś. Bo nie kontaktowałeś, prawda? - 27-latek obrócił głowę tak, by kątem oka widzieć swojego narzeczonego.
- Nie Levi, dobrze wiesz, że nawet nie miałem możliwości do kontaktu z nimi. Oni po prostu za mną tęsknią, nie dziwię im się. Ich przyjaciel znika z dnia na dzień i nie ma z nim żadnego kontaktu. Przyjaźnimy się od paru lat, nie możesz zabraniać mi kontaktu z nimi - wyznał Eren na jednym wdechu.
Nastała między nimi cisza. Młodszy myślał, że zaraz serce wyleci mu z piersi. Bał się, że powiedział za dużo, że rozzłościł ukochanego. Jednak w głowie Levi'a kotłowały się zupełnie inne myśli. Myśli, którym poddawał się odkąd jest w związku z Eren'em. Dokańczając robienie curry zanucił ostatnią linijkę ''La vie en rose'' z uśmiechem na twarzy. Jego myśli bowiem, zapowiadały czyny, które będą miały nieodwracalne konsekwencje.
CZYTASZ
|ᴄᴏᴍᴇ ʜᴇʀᴇ, ᴍʏ ᴘᴇᴛ| ʏᴀɴᴅᴇʀᴇ ʟᴇᴠɪ x ᴇʀᴇɴ {✔}
FanfictionLevi Ackermann jest psychologiem, który pracuje w swoim zawodzie już 5 lat. Pewnego dnia do jego gabinetu wchodzi pewien młodzieniec, a życie doktora zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. W grę wchodzi już nie tylko chęć pomocy. !UWAGA! W tej ksi...