|1|

1.8K 144 55
                                    

- A więc nazywasz się Eren Jeager, zgadza się? - Levi wypełniał, już kolejną dzisiaj, kartkę dla nowych pacjentów.

- T-tak - chłopak odwrócił głowę.

Czarnowłosemu rzuciły się w oczy bandaże na nadgarstkach, fioletowy odcisk na szyi i sińce pod oczami.

- Zapytam tylko dla pewności. Depresja?

- Z próbami samobójczymi - dodał niepewnie.

Ackermann pomyślał, że Eren wygląda jak dzikie, przerażone zwierze. Ewidentnie nie chciał tu być. Westchnął, pstryknął długopisem i założył nogę na nogę.

- Wiesz, że będę musiał wysłać cię do szpitala psychiatrycznego, jeśli leczenie nie przyniesie efektów? - nie zamierzał owijać w bawełnę, zresztą zielonooki powinien był być świadomy konsekwencji swoich czynów. 

- W-właśnie dlatego tu jestem, nie chce trafić do szpitala - bawił się nerwowo palcami. - już raz tam byłem i wolę tam nie wracać

- Ale swoimi czynami sam do tego dążysz  Eren - Levi spojrzał w oczy zaskoczonemu 20 latkowi. - Po co robić coś, co prowadzi do niechcianych konsekwencji? - uniósł brew.

- Bo jest duża szansa, że stanie się coś, do czego dążę - spuścił głowę.

- A dlaczego do tego dążysz, Eren? Dziewczyna cię rzuciła? Rodzice robią ci piekło w domu? Czy może byłeś dręczony w szkole? - mężczyzna mógł zabrzmieć dość chamsko, ale nie rozumiał dlaczego, po tylu nieudanych próbach, chłopak po prostu nie odpuścił. - powiedz mi Eren

Jeager spojrzał niepewnie na Levi'a. Nie wiedział jak opisać to co czuje, jak ubrać to w słowa. I tego w sobie nienawidził.  

- Bo się duszę - wypalił w końcu.

- Słucham? - Levi nie rozumiał.

- Duszę się doktorze - spojrzał psychologowi w oczy. - w tym świecie, nie ma tu dla mnie miejsca, czuje się jak w klatce, świat jest duży, a jednak czuję się jakby był zaskakująco mały.

Ackermann'a zdziwiła ta odpowiedź. Najzwyczajniej się jej nie spodziewał. Słyszał wiele powodów, dla których ludzie chcą się zabić, ale nigdy jeszcze nie słyszał, by ktoś dusił się w egzystowaniu, na tym świecie. Nie ukrywał więc swojego zdziwienia, po chwili jednak poprawił okulary. Westchnął.

- Przypisze ci leki, wychodź częściej na zewnątrz, podróżuj, uświadom sobie samemu, jaki świat jest duży, po mimo twoich wątpliwości i przychodź co tydzień - zaczął zapisywać na kartce. - środy, godzina 18:00 - podał chłopakowi kartkę.

Ten westchnął tylko, zawiedziony i wziął karteczkę. Wiedział, że to nie ma sensu, ale był też świadomy, że psycholodzy tego nie zrozumieją. Wstał więc tylko, pożegnał się grzecznie i wyszedł. 

Levi, po wyjściu Eren'a, dalej czuł szok. Ściągnął okulary i przeczesał włosy palcami. Wziął głęboki oddech i, gdy zauważył, że godzina jego pracy dobiegła końca, wstał, wziął wszystkie swoje rzeczy i wyszedł, uprzednio zamykając za sobą drzwi. Wyszedł z budynku i skierował się do swojego czarnego mustanga. 

Jego głowy jednak nie opuściły myśli, o jego nowym pacjencie. Pierwszy raz musiał się, aż tak głęboko, zastanawiać jak komuś pomóc.





|ᴄᴏᴍᴇ ʜᴇʀᴇ, ᴍʏ ᴘᴇᴛ| ʏᴀɴᴅᴇʀᴇ ʟᴇᴠɪ x ᴇʀᴇɴ {✔}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz