|6|

1.3K 91 135
                                    

Ten czas zleciał szybko. W końcu minęły już dwa miesiące. Eren coraz lepiej sobie radził, a terapie Levi'a przynosiły zamierzone skutki. Jednak nie podobało się to Ackermann'owi. Nie chciał, by szatyn odchodził tak szybko, zwłaszcza, że to dziwne uczucie, w czarnowłosym, rosło coraz bardziej. Paliło go, a zarazem dodawało mu zimnych dreszczy. 

Wieczorem Paryż dopiero zaczynał ożywać, zresztą jak każda stolica. Do tego był weekend, ludzie zbiegali się, tłumili i szukali najlepszego klubu, by zaszaleć. Pośród tego był on. Spokojny Eren, którego nie kręciły takie rzeczy. Tak naprawdę nie lubił imprezować. Jednak dzisiaj, urodziny przyjaciela sprawiły, że nie miał wyjścia. W końcu stanął przed klubem, ustawił się w kolejce, pokazał dowód i wszedł do środka. 

Od razu uderzył go odór potu, alkoholu, dymu papierosowego i zioła. Skrzywił się nieznacznie i ruszył do barku, gdzie zauważył grupkę przyjaciół. Sasha, Connie i Jean walczyli o to, kto więcej wypije. Ymir jak zwykle chroniła swojej Historii, która rozmawiała z Armin'em, popijając delikatnego drinka. Jedyną osobą, która wydawała się być samotna, była Mikasa. Znali się przez internet, poznał ją też w ten sposób z resztą. Gdy została zaproszona na urodziny, wyraziła zgodę tłumacząc, że i tak miała przyjechać odwiedzić członka rodziny.

Eren usiadł przy niej, nie uciekło to jednak uwadze jego przyjaciół.

- Eren! Już myślałam, że nie przyjdziesz - uśmiechnęła się Historia.

- Na urodziny Connie'go? To byłby grzech! Najlepszego stary! - przybił piątkę z, już lekko wstawionym, solenizantem.

- A więc, Mikasa - odezwała się Ymir - kogo przyjechałaś tu odwiedzić? Mówiłaś, że rodzinę.

- Dalekiego kuzyna. Nienawidzę tego śmiecia - upiła łyk drinka. - Ale rodzice za wszelką cenę próbują nas pogodzić, więc raz na jakiś czas przyjeżdżam do Francji, jednak pierwszy raz z własnej woli go odwiedziłam.

- Więc jesteś z Niemiec, tak? Urodziłaś się tam?

- Nie - spojrzała na rozmówczynię. - Urodziłam się we Francji, ale po kilku latach wyjechaliśmy.

- Tak w ogóle - odezwał się Armin - Jak brzmi twoje nazwisko? Jeszcze nie mieliśmy okazji go poznać.

- Ackermann. Mikasa Ackermann - po usłyszeniu tego, Eren prawie się zakrztusił się drinkiem, którego dopiero co podał mu barman.

- Ackermann? A znasz może kogoś takiego jak Levi Ackermann? - zapytał zaskoczony Armin.

- To właśnie ten buc, dla którego tu przyjechałam - przewróciła oczami.

- To przypadkiem nie jest twój psycholog, samobójco? - odezwał się już nieźle nawalony Jean.

- Stul pysk koniomordy, albo ja cię zamknę - warknął Jeager.

- Chcesz się bić dzieciaczku? - wstał ledwo.

- Nie chcesz się w to pakować Jean - Eren westchnął zirytowany, także wstając.

- Ej! Nie bijcie się na moich urodzinach! Przyszliśmy się tu bawić, a nie napierdalać! - krzyknął zirytowany Connie.

- No tamten to nieźle się bawi, muzyka chyba w jego klimatach - Ymir kiwnęła głową w stronę tłumu.

Eren zwrócił tam wzrok. W tle leciało ''Lights down low''. Jedna ze znanych i dość erotycznych piosenek. Szatyn aż się wyłączył na chwilę, gdy zobaczył o kim mówi Ymir. W tle zobaczył nikogo innego, jak temat rozmów jego grupy - samego Ackermann'a. Nie był on sam. Tańczył z jakąś dziewczyną i chłopakiem. Jeager pierwszy raz widzał swojego psychologa w takim wcieleniu.

- Musi być nieźle najebany - odezwał się Jean. 

- Tym lepiej! Lepiej się wtedy bawisz! - odezwała się w końcu Sasha, która wydawała się najbardziej trzeźwa. - A propo zabawy, chodźmy też tańczyć! - pociągnęła Connie'go i Jean'a za sobą na parkiet.

- Lepiej zostańmy tu Historio, jeszcze jakiś oblech cię dotknie.

- Ymir, przyszłam się tu bawić. Zatańczmy choć chwilę - wstała i złapała Ymir za dłoń.

- Jesteś taka urocza, ożeńmy się! - wstała i poszły na parkiet.

- Ja tu chyba zostanę, tańce to nie moje klimaty - odezwał się zakłopotany Armin.

- Ja nie mam zamiaru być bliżej tego krasnala, niż już jestem - warknęła Mikasa.

- Też spasuje - mruknął Eren.

Spojrzał znów na Levi'a.  Nie potrafił uwierzyć w to co widzi. Jego psycholog, na imprezie pełnej dragów i alkoholu, tańczy niczym zaawansowana striptizerka. Muzyka zmieniła się na wolniejszy kawałek, ''Love is a bitch''. Ruchy Ackermann'a stały się wolniejsze. Eren czuł, jakby czas się zatrzymał. Nie umiał oderwać wzroku od mężczyzny, jego serce biło szybciej. Jego towarzysze nie byli gorsi, ale na nich nie zwracał uwagi. Nie umiał. 

W pewnym momencie do czarnowłosego zbliżył się jakiś facet. Zaczęli tańczyć w dość erotyczny sposób. Ocierali się o siebie, ich tempo było wolne. Nieznajomy ułożył swoje dłonie na biodrach Levi'a, a ten dał dłonie we włosy nieznajomego. Eren odwrócił wzrok. Czuł się dziwnie.

W tym czasie Ackermann czuł się jak w innym świecie. Alkohol w jego żyłach, wolna muzyka i dość przystojny facet, który postanowił z nim zatańczyć. Na chwilę był w stanie wyłączyć myśli i się zabawić. Nigdy nie był w związku, spał z kilkoma facetami, ale to nieznaczące, imprezowe numerki.

Niski mężczyzna został popchnięty na drzwi kabiny podczas pocałunku z nieznajomym. Miał dłonie w jego włosach, a facet jeździł dłońmi po jego, dobrze zbudowanym, ciele. W pewnym momencie wpadli do kabiny, zamknęli za sobą drzwi i kontynuowali zbliżenie. Zniecierpliwiony Levi zaczął rozpinać rozporek wyższego mężczyzny. Zjechał z pocałunkami na szyję, a po chwili uklęknął i objął ustami przyrodzenie obcego. Mężczyzna odchylił głowę i mocno złapał Ackermann'a za włosy.

Gdy gra wstępna była zakończona, oboje mieli spodnie i bokserki u kostek. Obrócili się tak, że teraz Levi był przy drzwiach kabiny. Nieznajomy obrócił go tyłem do siebie, tak by niższy się delikatnie wypiął. Czarnowłosy nie lubił być uległy, ale nie miał wyjścia, jeśli chciał pozbyć się chwilowego podniecenia. Niższy już po chwili poczuł wilgotny palec w sobie i wygiął się delikatnie. Jego oddech był bardzo szybki. Po chwili pojawił się też drugi palec, a kobaltooki wydał z siebie cichy jęk. 

Nieznajomy nie miał zamiaru dłużej się cackać. Wyjął palce i wszedł w niższego, nie był wcale delikatny i zaczął szybko ruszać biodrami. Levi jęczał, złapał swoje przyrodzenie i zaczął poruszać ręką. Czuł oddech wyższego na karku oraz do jego uszu dostawały się jego westchnięcia i jęki.

Eren odczuł potrzebę skorzystania z łazienki. Przepychanie się, przez ten tłum ludzi, było upierdliwe. Gdy w końcu do niej dotarł i wszedł do środka, z kabiny wyszedł jego psycholog i jakiś facet, poprawiali fryzury i ubrania. Jego zaskoczenie było nie do opisania.

- Niezły seks mały - nieznajomy puścił oczko Levi'owi.

- Wypierdalaj, dostałeś co chciałeś - warknął i podszedł do umywalki.

Wyższy minął Eren'a i wyszedł z łazienki.

- Obrzydliwe, będę się musiał dzisiaj dokładnie obmyć z tego śmiecia - Levi przemył twarz i dopiero wtedy zauważył zaskoczonego Eren'a, stojącego w drzwiach łazienki.


----------------------------------------------------

Nie umiem w erotyki, za co was bardzo przepraszam ;-; Starałxm się jak tylko mogłxm, by coś z tego wyszło. Dajcie znać, czy ten rozdział jest jadalny czy mam usunąć scenę erotyczną ;-; 

|ᴄᴏᴍᴇ ʜᴇʀᴇ, ᴍʏ ᴘᴇᴛ| ʏᴀɴᴅᴇʀᴇ ʟᴇᴠɪ x ᴇʀᴇɴ {✔}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz