3

522 29 6
                                    

Pov Suzan

Obudziłam się w jakiś białym pomieszczeniu. Byłam zdezorientowana, głowa mi nawalała w cholerę. Podniosłam się na łokciach, chciałam zbadać teren na którym się aktualnie znajduje.

Biały, dość duży pokój z kilkoma szpitalnymi łóżkami i szafkami na których stały leki, bandaże, kroplówki i tym podobne.

,,Theo"

W tamtej chwili moje racjonalne myślenie przyćmiło przerażenie i strach. Nie wiedziałam gdzie jestem. Nie wiem nie jest Theo. Jestem tu sama.

Odkryłam kołdrę i wstałam na równe nogi. Zamiast swoich ciuchów miałam na sobie jakaś za duża, biała koszulkę, sięgająca mi do połowy uda. Odsłoniłam lekko bluzkę...,, oh na szczęście mam majtki"

Rozejrzałam się jeszcze raz po pokoju szukając czegokolwiek do samoobrony, w razie gdyby ktoś tu przyszedł i nie miał dobrych zamiarów.

Obok łóżka na Którym wcześniej leżałam, był skalpel. Znajdował się on dokładnie na Półce obok jakichś probówek, w jednej z nich była krew, zapewne moja.

Podbiegłam po skalpel i szybko jako tako, ukryłam go w związanych włosach. Wsadziłam go od dołu kucyka przykrywając go jak najbardziej włosami.

Nagle usłyszałam przekręcanie kluczyka w drzwiach. Szybko się Położyłam, naciągnęłam kołdrę najwyżej jak tylko się dało żeby jakoś zakryć ten skalpel.

Kiedy usłyszałam ze ktoś wchodzi zamknęłam oczy, i udawałam ze śpię.

Po głosie rozpoznałam ze to jakaś kobieta natomiast ten drugi głos....znałam go...to był jeden z tych mężczyzn co spotkaliśmy na drodze.

,,cholera"

Bez wahania wstałam z łóżka i wyjęłam skalpel. Oczy tej dwójki automatycznie skierowały się na mnie.

- spokojnie odłóż ten skalpel

Mężczyzna uniósł ręce do góry

- gdzie mój brat

Zapytałam. Moje oczy świdrowały po między tym facetem i kobietą

- kim wy do cholery jesteście?

Zmarszczyłam brwi. Starałam się uregulować oddech. Może nie było tego po mnie widać, ale byłam cholernie przerażona. Nie bałam się o siebie tylko o Theo. Został mi tylko on.

- uspokój się. Jestem Rick Grimes. Wszystko ci wytłumaczę, ale odłóż ten skalpel, bo zaraz komuś albo sobie krzywdę zrobisz.
- jedynej osobie której zaraz zrobię krzywdę, to tobie. Przyprowadźcie tu mojego brata...

Rick tylko kiwną głowa kobiecie, ta za moment wyszła z pokoju.

Po pięciu minutach wróciła, chwile za nią wszedł Theo. Patrzyłam na ta trójkę jak idiotka. Nie wiedziałam o co chodzi ani co się dzieje. Bałam się mimo, iż wiedziałam ze mój brat żyje.

- Suz, odłóż to

Brunet Spojrzał na mnie błagalnie

- Theo, kto to jest?
- po prostu odłóż
- ty im ufasz?
- Suzan błagam
- kurwa jak ja się tu w ogóle znalazłam?!
- odłóż to, wtedy porozmawiamy
- nie? Od kiedy ty tak szybko ufasz ludziom!?
- Suzan do cholery! Oni uratowali ci życie!
- prosiłam o to?! Jakoś mi się nie wydaje

Czułam się jak jakaś wariatka która przed chwilą uciekła ze szpitala psychiatrycznego, ale ją złapali, a teraz grozi wszystkim skalpelem. Pojebana akcja.

Now fear the dead| TwdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz