20

218 11 13
                                    


**********

- czemu nam na początku nie powiedziałaś?

Zaczął Rick kiedy wracaliśmy z buta do Alexandrii

- słucham?—

Zapytałam retorycznie

— jak ja sama się przed chwila dowiedziałam. To WY jesteście sobie winni, ze nic mi nie mówiliście
- co niby mieliśmy ci mówić?

Wtrąciła Rosita

- No nie wiem? Może to, ze was próbowali wyrżnąć?
- i po co ci to by było do wiadomości?

Kontynuowała

- sama świadomość, ze coś takiego miało miejsce! A ty Rick—

Podeszłam do mężczyzny, zatrzymałam się centralnie przed nim i wbiłam mu palec w klatę

— powinieneś mi podziękować, bo masz zagwarantowane dożywotnie bezpieczeństwo Carla

Powiedziałam ściszonym głośnym

- nikt cię o to nie prosił....

Oczy mi się zaszkliły a głos lekko zaczął się łamać

- zaczynam żałować, ze do niech nie dołączyłam. Czy to naprawdę moja wina, ze mój ojciec stał się potworę? Ja tez go nigdy o to NIE PROSIŁAM i co kurwa? Dostałam. Ale masz racje, bo przecież to wszystko, ta cała apokalipsa, śmierci to moja wina!

Krzyknęłam, po czym znacznie wyprzedziłam mężczyznę

- może nie wszystkie śmierci są przez ciebie, ale Abrahama ty zabiłaś. Mogłaś się nie kłócić z tym jebanym czubem i wszystko byłoby dobrze!

Krzyknęła Rosita

- Ah tak?—

Zatrzymałam się i ze szlufki od paska wyciągnęłam nożyk który zawsze tam trzymałam w razie czego

— wiec okej—

Przyłożyłam ostrze do gołej ręki, i z całej siły pojechałam nim po skórze

- za Abrahama—

Oderwałam nożyk od pierwszego nacięcia i zaczęłam robić drugi

— za Glenna—

Mówiąc to spojrzałam na Maggie

— za was wszyskich, i tych których skrzywdziłam

Tym razem zagłębiłam ostrze jeszcze bardziej. Nie wiedziałam czy przecięłam żyły. Nie obchodziło mnie to. Miałam w głowie tylko to, ze nikt mi już nie ufa

Carl patrzył na mnie z przerażeniem w oczach, ale nawet nie miał zamiaru podejść. Nikt w sumie narazie nie podszedł. Może chcieli żebym się wykrwawiła?

W końcu podbiegła do mnie Michonne

- zostaw mnie

Zaczęłam się wyrywać kiedy chciała opatrzyć ranę

- przestań, nikt nie chce twojej śmierci
- najwidoczniej chcą. Nikt mnie ani nie zatrzymał, ani nie zabrał noża wiec pozwól mi jakkolwiek umrzeć i ściągnąć z was problem

- matko Suz, nie jesteś problemem. Wszyscy są w szoku i żałobie
- zrozum, nikt mnie Już tu nie chce. Patrzą na mnie z obrzydzeniem. Nie zdziwię się jak wywalą mnie do celi
- słuchaj, póki ja tu jestem, nikt cię nie wsadzi do żadnej celi
- a powinni!

Rozpłakałam się na dobre i upadłam na kolana

- oh Suz

Kobieta ukucnęła obok i zaczęła mnie głaskać po drodze

Now fear the dead| TwdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz