21

206 11 25
                                    


********* tydzien później********

Z Carlem nie rozmawiałam praktycznie w ogóle. Unikałam go jak tylko mogłam, a kiedy już spotkałam bruneta, po prostu uciekałam. Bałam się. Bałam się jego spojrzenia które za każdym razem wywoływało u mnie emocje. Bałam się jego głosu którego tak jednocześnie mi brakowało

Szłam ulicami Alexandrii. Nie miało to większego sensu, po prostu szłam przed siebie. Chciałam chodź na chwile uwolnić się od wszystkich problemów, mimo, ze wiedziałam, ze to nierealne.....

- unikasz mnie

Usłyszałam oschły głos za plecami. Gwałtownie jest odwróciłam, mimo, ze Wiedziałam kto to był...

- skąd ten pomysł?

Zwolniłam żeby wyrównać tępo z brunetem

- od tygodnia ze sobą nie rozmawiamy. Jak próbowałem cię zaczepić, zawsze miałaś coś ważnego do zrobienia
- bo najwyraźniej miałam. Teraz tez mam wiec pa

Wyprzedziłam chłopaka niemal biegnąc, lecz ten znowu dorównał mi kroku i złapał za ramie odwracając mnie w swoją stronę

- co będziesz robić?
- co cię to obchodzi?
- mnie nic. Mój Ojciec pytał, jeśli nie masz nic do roboty chciał żebyś jechała na wypad
- ja?
- tak ty. Rick zamierza zabrać ze sobą najmniej wartościowe osoby, bo nie żal będzie jak się coś stanie.....a nie...sory tylko ty z nim jedziesz....ups...miłej zabawy

,,No chyba nie...."

Podbiegłam do odchodzącego bruneta i strzeliłam mu z całej siły liścia

- pierdol się

Powiedziałam przez zęby, po czym odwróciłam się na pięcie w ruszyłam w stronę wyjścia z Alexandrii

- otwórz!

Krzyknęłam do Spencera

- gdzie będziesz szła?

Zapytał z góry

- chce się przejść
- bez żadnej broni?
- kogo to obchodzi? Otworzysz?
- tak, ale łap

Mężczyzna rzucił mi rewolwer i sztylet, po czym otworzył bramę

- dzięki!

Krzyknęłam opuściłam mury

Nie rozumiem,czemu ludzie nie przepadają za Spencerem, jest nawet spoko. Chociaż po śmierci Deanny, jest bardziej wyrozumiały i trochę nieswój, ale wydaje mi się, ze to drugie mu przejdzie. Prawda, dalej się spinają z Rickiem i byle gówno, ale niż tak jak przed śmiercią Deanny

Myślałam o wszyskich tylko nie o tym gdzie idę. Byłam ciekawa gdzie mnie nagi zaniosą. Może to będzie wzgórze? Może jakiś sklep? W może coś, czego się kompletnie nie spodziewam?

Szłam jeszcze jakieś pięć minut, aż doszłam do ogromnego Dębu. Tego samego który pokazał mi Alex

Na wspomnienie o chłopaku automatycznie zrobiło mi się smutno, a wyrzuty sumienia wróciły. Podeszłam do drzewa i opuszkami palców przejechałam po jego korze. Nie zastanawiać się dłużej, zaczęłam wdrapywać się po gałęziach, aż dotarłam na tą, na której siedzieliśmy razem z blondynem. Szkoda, ze nie mogliśmy razem odwiedzić więcej razy tego miejsca....

Oparłam się plecami i spojrzałam w górę. Widziałam jedynie gałęzie, gałęzie i jeszcze raz gałęzie. A nie, sorry jeszcze liście.

- dlaczego ja?

Zapytałam pół szeptem

,, nie każdego dnia mam siłę, aby udawać, że wszystko jest dobrze"

Now fear the dead| TwdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz