14

252 20 29
                                    

Dzień później
*************

15.35

- prześpij się

Alex poklepał mnie po ramieniu

- nie, co jak się obudzi?
- w ogóle nie spałaś, zaraz sama padniesz zobaczysz i żeby nie było ze nie ostrzegałem

Blondyn spojrzał na mnie spod byka i odszedł.

Z każdą chwilą próbowałam bardziej przyswajać do siebie myśl, ze Carl może już się nigdy nie obudzić. Ze mogę już nie zobaczyć jego uroczego uśmiechu. Już nigdy go nie przytulę, nie pocałuje. Nie wymienimy nawet dwóch słów.... jego może już po prostu nie być....a może to tylko koszmar? Z którego zaraz się obudzę, a to wszystko, ta cała pandemia okażą się wytworem mojej podświadomości? Może moi rodzice żyją a osoby które teraz widzę są po prostu przypadkowymi osobami które spotykałam na ulicy, a moja wyobraźnia podstępnie je wykorzystała i właśnie tal stworzyła Carla, Ricka, Alex, Enid, Abrahama i innych? Nie...dość rozkmin bo oszaleje...

- Suz....—

Podeszła do mnie Denise

— nie chce cię martwić bo może się wybudzi, ale...szanse bardzo zmalały bo już dziś się prawie zatrzymał i....
- mogę do niego pójść?

Kobiecie nie dane było skończy zdania

- tak, ale nie za długo

Zerwałam się z kanapy i szybkim krokiem pokierowałam się w stronę garażu który robił za lecznice.

Niepewnie otworzyłam drzwi. Przed sobą zobaczyłam leżącego bruneta z zabandażowanym okiem.

Usiadłam na łóżku obok chłopaka. Jedna ręka chwyciłam jego, a drugą głaskałam po głowie

- wyjdziesz z tego

Szepnęłam i lekko się uśmiechnęłam lecz mimowolnie po moim poliku spłynęła pojedyncza łza.

Nie mogłam od niego oderwać wzroku, wyglądał tak niewinnie i bezbronnie. Jakby nie był nawet zdolny do zabijania....

Mimo że spał, to tak naprawdę w środku walczył ze śmiercią. Aż niedowiary ze taki z pozoru niewinny chłopak wisi na włosku.

Z zamyśleń wyrwał mnie lekki uścisk na ręce. Lekko się wzdrygnęłam, ale przerażenie odrazu przemieniło się w radość.

,, On...o matko"

Uśmiechnęłam się szeroko, po czym pocałowałam chłopaka w policzek i niemalże wybiegłam za drzwi

- obudzi się!
- Suz? Co się stało?
- ja...ja złapałam go za rękę i on..on

Nie mogłam się wysłowić, pierwszy raz aż tak się jąkałam

- spokojnie. Odwzajemnił uścisk, tak?

Pokiwałam energicznie głową i się uśmiechnęłam

- Cudownie, ale weź pod uwagę, ze na tym się może skończyć..

Posmutniałam

- poważnie? Trochę nadziei

Wyminęłam kobietę szturkając ją łokciem, i wróciłam do Carla. Usiadłam na krześle obok niego, położyłam głowę na kolana chłopaka i po prostu zasnęłam.

***********

- Suz....

Obudził mnie lekko zachrypnięty głos i głaskanie po głowie

- Carl?
- nie kurde mój duch

Zaśmieliśmy się ale chłopak po chwili zaczął kasłać

Now fear the dead| TwdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz