29

193 12 13
                                    


- wstawaj

Powiedziała Rosita i podała mi Rękę

- dzięki—

Złapałam dłoń kobiety i się podniosłam. Dopiero wtedy poczułam jak bardzo zdrętwiałe miałam nogi

— jaki jest plan?
- narazie czekamy na Ricka i Michonne

Zza rogu wychylił się Daryl z Judith na rękach

- zamierzacie siedzieć w miejscu i nic nie robić kiedy teraz zbawcy rozpierdalają Alexandrie? Cudownie

Prychnęłam i szybkim krokiem pokierowałam się w stronę drabinki

- Nigdzie nie idziesz

Poczułam zimne i duże dłonie Dreyk'a na mojej talii. Chłopak zwinnym ruchem odciągnął mnie od drabinki i zagrodził mi do niej dostęp

- możesz się przesunąć?

Zapytałam chamsko i chciałam przepchnąć szatyna, jednak ten, okazał się silniejszy

- rozumiesz, ze nikt nawet ja, nie puści cię na pewną smierć?
- bo?
- bo zapewne zginiesz odrazu jak wyjdziesz
- próbujesz mnie podpuścić?—

Prychnęłam

— radzę ci mnie wypuścić
- albo?

Uśmiechnęłam się pod nosem i szybkim ruchem wyjęłam rewolwer z paska

- jedna kulka

Mój uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył. Przerażenie w oczach innych rosło. Nawet w spojrzeniu szatyna dało się wyłapać cień niepewności i lęku

Przystawiłam sobie broń do skroni i pociągnęłam pierwszy raz za spust...nic się nie stało

- zamierzasz grać w ruletkę? Masz pojęcie, ze grając w nią z samą sobą, prędzej czy później trafisz na kule
- w takim razie zagrajmy razem. Jeśli wypadnie na ciebie, wyjdę. Jeśli na mnie tak czy siak zostane

Zaśmiałam się i tym razem przyłożyłam broń do skroni szatyna

- jesteście chorzy. Trwa jebana wojna a wy gracie w grę dla samobójców!
- Sara zamknij się

Wiedziałam, ze blondynka pierwszy raz mówi coś na rzeczy, ale nie zamierzałam w tamtym momencie nikomu przyznawać racji

- nie! Zrozum, ze cię potrzebujemy wiec nie możesz zginąć tu i teraz kiedy jesteś tak cholernie potrzebna....
- kto powiedział, ze nie wypadnie na mnie?

Wytracił Dreyk

- ty to się najlepiej zamknij. Jesteś moim bratem, myślisz, ze pozwolę ci umrzeć?
A ty Carl—

Dziewczyna podeszła do bruneta i wcisnęła mu wskazujący palec w pierś

— jesteś cholernym dupkiem. To ty powinieneś odradzić jej ten pomysł, a teraz zabrać ten pieprzony rewolwer. To powinieneś być kurwa ty. Ona cię potrzebuje nie rozumiesz?
- a ty kiedy taka dobra się dla mnie zrobiłaś?

Prychnęłam i zmierzyłam blondynkę wzrokiem pełnym nienawiści i pogardy

- kiedy spotkałam Thomas'a i Dreyk'a. Od kąt straciłam całkowitą nadzieje, ze żyją, przestałam kogokolwiek szanować. Po przez bycie z Carlem chciałam o nich zapomnieć, ale to było niemożliwe.....Kiedy teraz wiem, ze żyją czuje jakby całe człowieczeństwo i emocje prócz gniewu, zazdrości, żalu i cholernego smutku do mnie wróciły. Teraz jak mam ich—

Pokazała skinieniem głowy na Dreyk'a i Thomas'a

— wiem, ze to wszystko co mi do życia potrzebne
- rozczulające

Sarknęłam i wytarłam niewidzialna łzę

-masz do mnie żal, rozumiem to, ale.....
- nie mam do ciebie żadnego jebanego żalu, jasne? Po prostu w moich oczach jesteś stracona

Tą niesamowitą rozmowę przerwał nam dźwięk odsuwnego włazu. Wszyscy odruchowo złapali za broń i wycelowali w źródło hałasu

Sekundy trwały niczym minuty....każdy był przygotowany na to, ze mogą to być zbawcy. Nikt nawet nie miał odwagi przypuszczać, ze może to być ktoś inny i opuścić broń

Strach, Adrenalina i dziwna rządzą zabijania, to jedyne co wtedy krążyło w moich żyłach czekając aż osoby, odkrywające naszą skrytkę się ujawnią. Wszystko cholernie się przeciągało, aczkolwiek w końcu dane nam było ujrzeć te dwie osoby, niby takie dobre a jednocześnie będące żywymi maszynami do zabijania

- czemu do nas mierzycie jeśli można wiedzieć?

Zaczęła Michonne schodząc po drabince

- bo to nie musieliście być wy

Odpowiedział lekko chamsko i poirytowanie Daryl

- a jego co ugryzło?

Zaśmiał się Rick

- masz czas na śmianie się Rick? Serio?

Podeszłam do mężczyzny bo aż nie wierzyłam, Że RICK tak, ten RICK zachowywałyby się tak w takiej poważnej sytuacji

Bez wahania przystawiłam rękę do czoła mężczyzny, był cały rozpalony

- ma gorączkę-

Mruknęłam i palcami lekko rozwarłam oczy faceta, jego źrenice były bardzo powiększone a tęczówka prawie że niewidoczna

- piliście coś?

Zapytałam bez zastanowienia

- nie, zbawcy go naszprycowali
- ciebie nie?
- nie, znalazłam go dopiero obok palącego się domu

Odsłoniłam rękaw mężczyzny. Na przedramieniu zauważyłam dość dużą ranę. Ale nie wyglądała jak po standardowym ukłuciu. Była bardziej rozszarpana, zapewne wyrywał się jak wstrzykiwali mu to coś

- nic już z tym nie zrobimy. Weszło w krew

Wzruszyłam ramionami i wraz z czarnoskórą pomogliśmy mężczyźnie swobodnie zjechać Po ścianie tak, aby usiadł na podłodze

- skąd to wiesz? Medycyny nie studiowałaś

Parsknął ironicznie Carl

- może stąd, że moja matka była lekarzem a ja jak byłam młodsza chciałam iść w jej ślady?
- ale nie poszłaś wiec gówno wiesz...
-mógłbyś chociaż pieprzony raz się zamknąć? Nie potrzebujecie mojej pomocy. Okej. Ale drugi raz na mnie nie liczcie

Pobiegłam w stronę drabinki. Tym razem nikt mnie nie zatrzymał....wyszłam przez właz w ziemie i zaczęłam biec. Gdzie właściwie biegłam? Nie mam pojęcia, byleby jak najdalej od tych ludzi

Now fear the dead| TwdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz