Miesiące na wzgórzu mijały cholernie szybko, ale czułam się bardzo nieswojo, i nie mogłam się zaaklimatyzować. Po prostu tam byłam, pomagałam, gotowałam, ale czułam się taka....normalna. Może i to dobrze? Pytanie czy odejście z Alexandrii wpłynęło na mnie dobrze, czy źle? Z jednej strony czuje, ze tu nikomu nie zagrażam, a z drugiej, ze ludzie z Alexandrii niedługo będą mieli niezle kłopoty.
,,kurwa"
******
Rok później
*******- Jezus! Ktoś przyjechał! Otworzyć?
Krzyknęłam z podestu przy ogrodzeniu
- tak! Tylko zaczekaj jeszcze chwile niech zdążą wysiąść
Niebieskooki mężczyzna podbiegł do bramy otwierając ją. Ludzie z auta dalej w nim siedzieli. Na zaproszenie czekają czy jak?
Jezus szedł do nich pewnym krokiem. Nagle z samochodu wyszedł ktoś, kogo absolutnie nie spodziewałam się zobaczyć
- znowu się widzimy Rick?
Patrzyłam na wszystko z góry. Mężczyźni podali sobie dłonieSchowałam twarz w ręce. Nie byłam smutna ani zła ze go widzę. Ja się po prostu bałam. Przez ten rok zdążyłam o nich wszyskich zapomnieć. W sumie to oprócz Carla. Ten patafian ciagle wędrował po moich myślach. Zawsze kiedy spoglądałam na nieśmiertelnik widziałam jego- niebieskookiego bruneta.
Szybko ocknęłam się z zamyśleń I zbiegłam z podestu. Zaczęłam szybkim krokiem iść w stronę jakiegoś domu.
- Charlotte! Chodź muszę ci kogoś przedstawić !
Zawołał Jezus
- nie sądzę żeby była taka potrzeba, ale dzięki za propozycje!
Usłyszałam kroki za sobą
,,cholera"
Mężczyzna złapał mnie za ramie
- chodź
Przygryzłam policzek od środka
- nie rozumiesz? Nie mogę i tyle
- gowno prawdaPociągnął mnie za rękę. Stawiałam się, ale to było bez sensu. Był silniejszy.
- musze?
Staliśmy już pod bramą
- tak
Jezus skiną dłonią Do jakiegoś typa. Była tam od roku, a dalej wszyskich nie znałam.
Zacisnęłam powieki. Bałam się. Cholernie się bałam.
Mimo ze powrót do Alexandrii byłby spełnieniem moich marzeń, to nie chciałam tam wracać, ze względu na pewnego bruneta, i pewnego loczka.
Czułam się jakbym stała tam wieczność. Teoretycznie czas mijał normalnie, ale ta brama otwierała się tak wolno. Nie wiem ile tam staliśmy, zapewne 3 minuty, tyle ze ja czułam ze to trwało z 10.
W końcu...zobaczyłam....
- Suzan?
Rick spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami.
Przygryzłam polik od środka. Brzuch bolał mnie od stresu a ja czułam potworny strach. To nie tak, ze bałam się Ricka, ja bałam się jego reakcji.
Uśmiechnęłam się do niego smutno
- hej
Mruknęłam pod nosem nawet już nie patrząc na mężczyznę
- co ty tu robisz?
Zmarszczył brwi
- ja..ja tu mieszkam
- chyba raczej mieszkałaś. Pakuj manatki, wracasz do AlexandriiGdyby nie moja duma, i wkurwianie się kiedy ktoś mi rozkazuje, to już dawno byłabym w aucie.
- jesteś tego taki pewny? Mylisz, ze tak po prostu pójdę? Chyba jak odeszłam to miałam jakiś powód, prawda?
Mężczyzna prychnął i odwrócił ode mnie wzrok. Zacisnęłam mocniej szczękę
- okej, nie idziesz To nie idź
Rick już miał się odwrócić i wsiąść
- Nie, Rick czekaj. Zabierz ją—
Wtrącił się Jezus
— po prostu ją zabierz
Uśmiechnął się do mnie lekko
- wsiądziesz?
Rick Spytał ponownie
- ta...
Już miałam wsiadać kiedy nagle poczułam uścisk na moim ramieniu
- widzę ze temperament i duma się u ciebie nie zmieniły. Witaj z powrotem
Uśmiechnął się mężczyzna, po czym zamienił jeszcze pare słów z Jezusem, i sam wsiadł.
,,wracam do domu"
Uśmiechnęłam się pod nosem. Oparłam głowę o ramie po czym zasnęłam
Pov: autorka
🦎Nie myślcie, ze będzie tak kolorowo hshs to, ze Suz wraca, nie znaczy ze wszystko będzie jak dawniej 😏 a przy okazji mam nadzieje ze rozdział się podobał, a i pamiętajcie o gwiazdkach, bo są spoko😂 Do następnego ❤️🦎
CZYTASZ
Now fear the dead| Twd
Horror15- letnia Suzan Evans. Amerykanka, mieszkająca w stanie Georgia, dokładnie w Jej stolicy Atlancie. Prowadziła spokojne życie dopóki wszystko się nie spieprzyło, a świat okazał się nie być taki piękny, jak uważała za czasów beztroskiej 12-latki