XVI. Obrońca

645 9 7
                                    

Ship: Camlightning (Cameron x Lightning)

Osoba która zamawiała: koniara648

Cameron

Osunąłem się po szafce szkolnej łapiąc się za brzuch. Zacisnąłem zęby z bólu, a gdy ból trochę minął spojrzałem w górę i ujrzałem mojego oprawcę: jego muskularna postawa sprawiała, że niejedna dziewczyna w szkole mdlała na jego widok. Chłopak zaczął się do mnie zbliżać ale nie zdążył mnie ponownie zaatakować.

-Cam!-słysząc znajomy głos odwróciłem się i ujrzałem moją przyjaciółkę: Zoey. Za nią biegł mój drugi przyjaciel i jednocześnie jej chłopak: Mike. Przyjaciółka przykucnęła i zaczęła wycierać chusteczką mój krwawiący nos po czym spojrzała na Lightninga morderczym wzrokiem.-Co ty mu zrobiłeś?

-Nie wtrącaj się!-krzyknął na co Mike posłał mu mordercze spojrzenie.-Sam sobie winien! Trzeba było napisać mi ściągę!

-Trzeba było się uczyć leniu!-krzyknął ukochany Zoey po czym podszedł do mnie i oboje pomogli mi wstać. Sportowiec słysząc uwagę Mike'a prychnął pod nosem i skrzyżował ręce na piersi.

-Zabierzmy go do pielęgniarki.-odparła rudowłosa, na co Mike skinął głową.

Przez całą drogę szedłem ze spuszczoną głową: czułem się bezwartościowy i nienawidziłem siebie. Powinienem uczyć się w domu zamiast upierać się, że dam sobie radę w szkole...

Kogo chciałem oszukać?

-To już 4 raz w tym tygodniu, Cameron.-odpowiedziała szkolna pielęgniarka: Blaineley.-Rozumiem, że jutro też się widzimy?

Wyczuwając w jej głosie ironię podniosłem głowę i ujrzałem szeroki uśmiech na jej twarzy. Nie mogłem go znieść więc odwróciłem wzrok oczekując aż kobieta skończy mnie opatrywać. Zastanawiało mnie dlaczego nikt jeszcze nie zainteresował się tym, że to ja byłem bity najczęściej?

Gdy kobieta skończyła mnie opatrywać opuściłem gabinet przed którym stali moi przyjaciele. Zoey jak zwykle pytała czy wszystko gra, a Mike patrzył tylko bez słowa przed siebie: chyba miał już dosyć niańczenia mnie i szczerze mówiąc ja też miałem dość ciągłego nadzoru. Jedyne dni w czasie których mogłem odpocząć były to weekendy jednakże nie potrafiłem cieszyć się tymi dwoma dniami spokoju: na samą myśl, że od poniedziałku mój koszmar zacznie się od nowa nie pozwalała mi się zrelaksować.

Przez wizyty u pielęgniarki coraz częściej spóźniałem się na lekcje, a wraz ze mną moi przyjaciele którzy mnie tam odprowadzali. Wiedzieli, że nie muszą tego robić ale ja wiedziałem, że nigdy by sobie nie wybaczyli gdyby odeszli bez udzielenia mi pomocy.

Ja sam ukrywałem te rany przed moją nadopiekuńczą mamą i czasem prosiłem Zoey i Mike'a by mi w tym pomogli. Jednak wiedziałem, że prędzej czy później prawda i tak wyjdzie na jaw.

Zoey i Mike usiedli razem, a ja tuż za nimi. Sam. Czyli jak zwykle. Lightning zajmował miejsce w środkowej ławce tuż koło mnie więc nietrudno było mu mnie trafić kulką z papieru albo pisać karteczki z groźbami tak, by żaden nauczyciel ich nie widział. Czasem chłopak pokazywał mi gest poderżnięcia gardła. Tym razem jednak posunął się o krok dalej i rzucił we mnie kanapką którą miał w śniadaniówce. Gdy Zoey usłyszała plask i zobaczyła, że mam na twarzy kawałek chleba, szynki i trochę musztardy straciła cierpliwość.

-Dość tego! Cameron postaw mu się w końcu!-odparła stanowczo, a ja spojrzałem najpierw na nią, a potem na Mike'a który skinął głową. Na koniec spojrzałem w stronę mojego oprawcy który grzebał w śniadaniówce szykując się zapewne do kolejnego ataku. Zanim jednak Lightning zrobił cokolwiek zdążyłem zareagować.

Totalna Porażka: One-ShortsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz