III. Nowe oblicze miłości

933 18 2
                                    

Ship: Trent x Duncan

Osoba która zamawiała: Blomet

                                                              

                                                   Trent 

Obudziłem się w swoim ciasnym mieszkanku i od razu spojrzałem na zegarek: 8:30, więc pora wstawać. Podszedłem do lodówki, na którym znajdowało się zdjęcie mojej ukochanej gotki. Pamiętam, jak bardzo bolało mnie, gdy ze mną zerwała. To był jeden, jedyny powód, dla którego nie zgłosiłem się do sezonu 3, lecz teraz bardzo tego żałowałem. Gdy obejrzałem w telewizji odcinek "Totalnej Porażki w Trasie", gdzie Gwen i Duncan się pocałowali, z początku mój mózg nie ogarnął całej sytuacji. Dopiero po chwili zrozumiałem co zaszło i zacząłem krzyczeć na telewizor. A chwilę później pomyślałem o biednej Courtney, z którą co prawda nie byłem dość blisko, ale której współczułem: żadna osoba nie chciałaby zostać zdradzona!

-Cholerny dupek!-krzyknąłem na samą myśl o nim. Ale w sumie to też moja wina: gdybym nie miał tej całej obsesji na punkcie Gwen, może nie doszłoby do tego wszystkiego...?

Wyjrzałem przez okno by zająć myśli czymś innym, ale ujrzałem tir z logo firmy zajmującej się przeprowadzkami, a następnie dwóch mężczyzn, którzy wnosili meble do mojego bloku. Zaciekawiony uchyliłem nieco drzwi i zorientowałem się, że osoba która się wprowadza będzie mieszkała naprzeciwko mnie. W normalnych okolicznościach cieszyłbym się, że ktoś się wprowadza (być może byłby to ktoś w moim wieku, bo ostatnio mieszkała tu 80-letnia staruszka z którą raczej nie było o czym gadać), ale moje myśli wciąż krążyły wokół gotki. Zamknąłem więc drzwi (by nie pomyśleli że jestem jak te baby z bloku co robią za 24-ro godzinny monitoring) i udałem się w stronę kuchni, by zaparzyć sobie kawę. 

-Boże, dobrze że dziś sobota, bo i tak nie byłbym w stanie iść do pracy.-mruknąłem pod nosem, wyjmując kubek.

Przez kolejne dni nie miałem styczności z nowym sąsiadem, gdyż zajmowałem się pracą: uczyłem grać młodych ludzi na gitarze, choć ja nie byłem też aż tak stary. Miałem 19 lat. 

Moje wieczory wyglądały podobnie: siedziałem przy telewizorze z kubkiem kakao i od czasu do czasu stroiłem swoją gitarę. Trudno w to uwierzyć, ale to ten sam instrument, który miałem ze sobą na "Wyspie Totalnej Porażki" i naprawdę nieźle się trzymał!

Jednak ja coraz częściej myślałem o tym, kto jest moim nowym sąsiadem? Musiał wstawać bardzo wcześnie, bo gdy się budziłem, jego już nie było, a gdy zasypiałem, od dopiero wracał: tak jakby los celowo sprawiał, byśmy na siebie nie wpadli...

Kilka razy chciałem nawet zadzwonić do Gwen, ale po tej akcji z liczbą 9 zmieniła swój numer, a moi inni przyjaciele albo nie chcą mi podać numeru do gotki, albo go nie znają. Ponownie usnąłem w fotelu z moimi myślami i ze zdjęciem Gwen w dłoni.

Następnego dnia była sobota, gdy nagle obudził mnie dzwonek do drzwi. Szybko zarzuciłem na siebie jakiś dres i otworzyłem drzwi.

-hej, jestem twoim nowym sąsiadem. Możesz pożyczyć proszę trochę cukru?-odezwał się do mnie zaklepanym tekstem, a ja skinąłem głową. Chłopak miał czarne włosy, niebieskie oczy i lekki zarost. Miałem jednak wrażenie, że kogoś mi przypomina, więc dając mu cukier postanowiłem zagadać:

-Masz.- odparłem, podając mu szklankę cukru.-Wyglądasz znajomo. Czy my się znamy?- spytałem, na co chłopak spojrzał na mnie dziwnie i prychnął. Jednak widząc, że nie odpuszczam, westchnął ciężko; chyba nie należał do duszy towarzystwa, a moja obecność go wkurzała.

Totalna Porażka: One-ShortsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz