XIV. Czy zostaniesz moją walentynką?

642 15 4
                                    

Ship: Gwentney (Gwen x Courtney)

Osoba która zamawiała: StarLightPaladin

Courtney

Siedziałam w szkolnej ławce i znudzona wyglądałam przez okno. Zazwyczaj uwielbiałam się uczyć (tak wiem to dziwne) ale teraz moje myśli były gdzie indziej. Czułam się jak ostatnia suka i byłam pewna, że gdyby ktoś dowiedział się co ukrywam na pewno myślałby o mnie tak samo. W końcu się zakochałam!

Pewnie ktoś powie: "I to taki problem? Przecież to cudownie!" i być może zgodziłabym się z tą osobą. Gdyby nie jedna rzecz: miałam chłopaka.

Natłok myśli nie pozwalał mi skupić się na lekcji ani nawet spać. Walczyłam z własnym sumieniem które kazało mi się ogarnąć. Nie byłam przyzwyczajona do takiego chaosu w moim uporządkowanym życiu więc bardzo denerwował mnie fakt, że czemuś (a raczej komuś) udało się zaburzyć moją wewnętrzną równowagę...

-hej Court, wszystko gra?-czując na ramieniu dłoń chłopaka podskoczyłam. Dopiero gdy zdałam sobie sprawę, że to mój chłopak-Duncan-nieco się uspokoiłam. Spojrzałam na jego dłoń którą nadal trzymał na moim ramieniu, a następnie w jego błękitne tęczówki: ich piękny kolor, dotyk jego dłoni i głos który niegdyś powodował u mnie przyjemne dreszcze... To wszystko zniknęło.

-Ta, jasne.-odparłam starając się ukryć obrzydzenie gdy zrozumiałam, że Duncan nadal trzyma moje ramię.-Dlaczego pytasz?

-Wydajesz się być nieobecna myślami. Może jesteś głodna? Kupić ci coś na przerwie?-chłopak patrzył na mnie troskliwie, ale ja pokiwałam przecząco głową. Wiedziałam jednak, że muszę coś powiedzieć nim nabierze podejrzeń.

-Wszystko gra. Po prostu mało spałam.-odparłam wysilając się na uśmiech, jednak mój chłopak doskonale wiedział, że ten uśmiech nie jest szczery i westchnął tylko po czym odwrócił głowę. Nie kłamałam gdy mówiłam, że jestem niewyspana. Tak naprawdę od tygodnia zasypiam ok. 4 nad ranem albo wcale nie śpię. Nie jem też śniadań ale nikt nie musi znać powodu dla którego tak się dzieje. Gdy tylko upewniłam się, że Duncan nie patrzy powoli wychyliłam się i spojrzałam w prawo: to tam siedziała osoba odpowiedzialna za moje zachowanie. Jej czarne włosy były spięte w kucyk ciemnozieloną gumką, miała na sobie zieloną bluzkę na długi rękaw w czarne paski, ciemnozielone ogrodniczki i w tym samym kolorze trampki: idealnie jak na wiosnę. Nawet jeśli gustowała w ciemnych kolorach. Gapiłam się na nią przez chwilę i zauważyłam, że dziewczyna co jakiś czas wyciąga gumkę i ołówki z piórnika. 

Cóż wygląda na to, że ją także niespecjalnie interesuje ta lekcja. Przyglądałam się jej jeszcze przez kilka minut gdy nagle dziewczyna spojrzała na mnie, a ja zamarłam. Czułam jej przeszywające spojrzenie i zamarłam na samą myśl, że może coś podejrzewać. Z opresji wybawił  mnie dzwonek oznajmiający koniec lekcji więc zaczęłam pospiesznie pakować swoje rzeczy. Chciałam jak najszybciej opuścić salę by Gwen nie zaczęła zadawać mi pytań, ale gdy tylko założyłam torbę na ramię poczułam jak ktoś chwyta mnie za nadgarstek.

-Zaczekaj! Nie odpowiedziałaś mi na pytanie...-to na szczęście (albo na nieszczęście) był Duncan który patrzył na mnie zmartwionym wzrokiem. Cholera o czym on mówi?!

-Na jakie pytanie...?-spytałam szybko choć mój wzrok skierowany był na "klasową artystkę" która z plecakiem na jednym ramieniu stała już przy drzwiach. Duncan coś tam mówił, ale ja znów nie mogłam skupić się na rozmowie z nim i patrzyłam na bladą dziewczynę. Nagle gotka stanęła i spojrzała mi prosto w oczy, a ja poczułam jak kolana się pode mną uginają...

-Więc dzisiaj o 8?-z zamyślenia wyrwał mnie głos Duncana który skończył swoją wypowiedź. Spojrzałam na niego, ale po moim wzroku chyba wyczuł, że znów go nie słuchałam.-Słyszałaś co do ciebie mówię, Court?

Totalna Porażka: One-ShortsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz