Silvio Barbarigo i Dante Moro

35 3 0
                                    

 Był poranek dnia następnego. Ciemnowłosa obudziła się, kiedy poczuła na twarzy pierwsze promienie słońca. Kiedy otworzyła oczy, spotkała się z ciemnym wzrokiem Ezia. Kiedy wrócili z zabawy, dopadli do siebie, jakby nie widzieli, nie dotykali się całą wieczność. Nawzajem sprawdzali, czy to co się właśnie dzieje nie jest przypadkiem snem, że naprawdę czują siebie. Po nocnych harcach zostało już tylko przyjemne uczucie oraz wszędzie walające się ubrania.

- Buon giorno. - Powiedział Ezio, przejeżdżając ręką po ramieniu kobiety.

- Buon giorno. - Powiedziała chcąc wstać, kiedy nagle usłyszała pukanie do drzwi. - Byłbyś tak łaskaw?

Ciemnowłosy podniósł się i owinąwszy wokół bioder koc, podszedł do drzwi. Kiedy je otworzył, ujrzał młodego chłopaka. Chwilę rozmawiał z nim, a następnie zamknął drzwi.

- I? - Sirio nie owijała w bawełnę. Podniosła się do siadu i patrzyła na mężczyznę.

- Antonio nas wzywa.

- Powinniśmy się w takim razie zbierać. - Powiedziała i zaczęła się podnosić.

Nim jednak zdołała wstać, Ezio do niej doskoczył i przycisnął do łóżka.

- Mamy jeszcze sporo czasu. - Powiedział, zaczynając gładzić ją po wewnętrznej stronie uda.

- A jak sporo? - Zapytała, opierając dłoń na jego klatce.

- Dopiero, kiedy wzejdzie księżyc mamy pojawić się w Palazzo della Seta. - Powiedział, wcześniej silnie łapiąc ją za rękę, tym samym udaremniając jej próbę odepchnięcia go. - Planuję poprawić to co wczoraj zrobiłem. - Powiedział, przyciskając swoje usta do jej i opadając na nią.

🔪

Wieczorem zebrali się z kryjówki i udali się do Sety. Antonio właśnie z kimś rozmawiał. Kiedy weszli odwrócił się w ich kierunku:

- Ach, jesteście. Chciałbym wam przedstawić... - Tu wskazał na mężczyznę - ...wspólnika. Nazywa się Agostino Barbarigo. Niedługo Doża Wenecji, dzięki wam.

Mężczyzna ukłonił się na powitanie i tym samym odpowiedziała Sirio.

- To wieli honor móc Cię poznać, Dożo. - Powiedział Ezio, również się kłaniając. - Przykro nam z powodu brata.

- Musiało to nadejść. Został kupiony przez Borgiów, błąd którego nie zamierzam popełnić. - Kobieta skrzywiła się ledwo widocznie na dźwięk własnego nazwiska.

- Chodźcie. - Antonio położył rękę na plecach Ezia. - Mamy wiele do omówienia.

Wszyscy weszli do palazzo. Tam udali się do głównej izby, gdzie usiedli przy stole.

Kiedy zajęli już wygodnie miejsca, Antonio zaczął mówić:

- Znaleźliśmy dla was Silvio Barbarigo. Uciekł do L'Arsenale.

- Uciekł?! - Agostino zaśmiał się. - Masz na myśli zaatakował i zajął wraz z dwoma tysiącami najemników.

- Jesteś Dożą. Nie możesz rozkazać im złożyć broń? - Zapytał Ezio.

- Rada czterdziestu jeden musi jeszcze zaakceptować mój awans. A ta afera z Silvio pogorszyła sprawę. Ma całą armię na swoje wezwanie!

- Stwórzmy więc własną. - Powiedziała Sirio, pochylając się w fotelu. - W ten sposób będziemy mieć choćby szansę mierzyć się z nim.

- Nie zdobędziesz armii od tak. - Powiedział Agostino.

- To jest możliwe. - Antonio zwrócił się do Ezia. - Powinieneś poszukać Bartholome'a d'Alviano. Jego ludzie nie darzą sympatią Silvio. Mieszka w dzielnicy wojskowej, na południowy-wschód od L'Arsenale.

My enemy [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz