Rok 1476. Dwójka Borgiów wyrusza do Florencji. Marzenie ciemnowłosej zostaje spełnione. Bardzo chciała wrócić do swojego rodzinnego miasta.
Jednak nie wiedziała, że będzie jej dane być świadkiem czegoś takiego.
Dziewczyna po stracie matki została przygarnięta przez ojca i także przez niego wyszkolona w sztuce fechtunku. Nie była taka jak jej przyrodnie siostry. Nie nosiła pięknych sukien, drogiej biżuterii i nie bywała na balach. Co to, to nie. Była cieniem Rodriga. Jego osobistą eskortą. Zawsze była w pobliżu i zawsze niezawodna. Musiała być naprawdę dobra, skoro towarzyszyła Borgii. A co najważniejsze musiał jej ufać i mieć pewność, że nie wbije mu noża w plecy. A tego był pewien, czego nie można było powiedzieć w sprawie innych jego ludzi.
W każdym razie, nikt nie wiedział kim jest cień Rodriga. Przynajmniej na razie. Jej postura odstraszała, pomimo tego że była przeciętnego wzrostu, więc nikt nawet nie śmiał z nią zadzierać.
Byli już kilka dni we Florencji. Ojciec zwolnił ją tego dnia ze służby. Postanowiła więc wykorzystać to jak najbardziej. Zwiedzała miasto, którego przez wiele lat nie było jej dane widzieć. Przypominała sobie wszystkie te rzeczy, które tam przeżyła i zagłębiała się we wszystkie zakamarki jakie znała.
Jednak w jednej z uliczek wpadła na zgraję rabusiów. Przyparli ją do ściany i niewiele brakowało, a pozbawiliby ją życia. Mieli olbrzymią przewagę liczebną oraz wielkościową. Dziewczyna wcale nie była niska, to tylko oni byli przerośnięci.
Jednak zanim cokolwiek się wydarzyło, ktoś wpadł do uliczki i spuścił im łomot. Uciekali aż się za nimi kurzyło.
Kiedy ciemnowłosa chciała wstać z ziemi, zobaczyła przed twarzą dłoń przybysza. Chwyciła ją z wdzięcznością i stanęła na nogi. Spojrzała na niego.
Był on rosłym mężczyzną w sile wieku. Dawała mu jakieś czterdzieści lat na oko. Miał ciemne włosy, a na jego twarzy malował się delikatny uśmiech.
- Mogę poznać pańską godność? - Zapytała, przyglądając się mężczyźnie.
- Giovanni Auditore, Signora.
- Sirio Bernardi. Jestem wielce wdzięczna za ratunek.
- Przyjemność po mojej stronie. A teraz jeśli Pani wybaczy.
Jeszcze wtedy nie wiedział on, że właśnie pomógł swojemu katu.
Kilka dni później nastąpił dzień kiedy to prawdziwa praca dziewczyny się zaczęła.
Był wtedy wieczór. Rodrigo Borgia rozkazał jej się udać do dzielnicy San Giovanni wraz z grupką żołnierzy i aresztować męską cześć rodziny. Nie powiedział córce wszystkiego, jedynie najważniejsze szczegóły gdzie znajdował się rzeczony pałac.
Wedle ustaleń kiedy zaszło słońce udała się wraz z soldati w wyznaczone miejsce. Nie bawiła się w formalności. Jednym kopnięciem wyważyła drzwi i weszła wraz ze swoją małą armią do środka.
- Z rozkazu Signorii, zostajesz aresztowany za zdradę Florencji. A wraz z tobą twoi wspólnicy.
Kiedy zobaczyła kim był owy mężczyzna, którego kazano jej zabrać do Palazzo Vecchio, poczuła jak nogi się pod nią uginają. Był to ten sam mężczyzna, który jej pomógł kilka dni wcześniej. A teraz ona skazała go na śmierć.
Nie czekała na wykonanie. Opuściła palazzo od razu, kiedy zrozumiała co przypadło jej w udziale. Mężczyzna i dwójka jego synów została wywleczona z domu.
- Signora, brakuje czwartego. - Jeden z wojaków odważył się do niej podejść, jednak był tak przerażony, że trząsł się jak osika.
- Zostawić dwóch na straży. Kiedy wróci przyprowadzicie go do Palazzo della Signoria. Zrozumiano?
CZYTASZ
My enemy [PL]
FanficJest to lekko przerobiona wersja Assassin's Creeda. Fabuła jest odrobinę nagięta, ale najważniejsze aspekty pozostają takie same. W książce posługuję się mieszanym, jednak z przewagą współczesnego, językiem. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Dla nieznającyc...