Ciemnowłosa obudziła się z okropnym bólem głowy i odruchem wymiotnym. Jednak nie miała nic w żołądku, więc nawet nie mogła sobie ulżyć.
Leżała przez chwilę zwalczając narastającą chęć puszczenia pawia, kiedy usłyszała skrzypniecie deski. W tamtym momencie nie było czasu na mdłości.
Otworzyła oczy w momencie, kiedy kobieta rzucała się na nią z odsłoniętym nożem. Sama była rozbrojona, a jej ostrza leżały po drugiej stronie pokoju. Chwyciła jedną ręką za ramię kobiety, a drugą za nadgarstek uzbrojonej dłoni. Włożyła całą swoją siłę, żeby powstrzymać ostrze od zatopienia się w jej sercu.
- Kim jesteś?! - Wysapała, wciąż walcząc z kobietą. Od początku była na straconej pozycji. Była osłabiona po poprzednim starciu, a oprócz tego to ona była na dole. Atakująca mogła użyć swojej masy ciała, żeby coraz bardziej obniżać ostrze. I właśnie to robiła.
Jednak Sirio nie planowała sprzedać tak łatwo skóry. Chwytem za ramię zapewniła sobie odrobinkę przewagi, ponieważ kobieta była przez nią odpychana, nie pozwalając jej na dociśnięcie noża do jej klatki piersiowej. Pomimo tego, przegrywała.
Kiedy ostrze sięgnęło swego celu, drzwi z trzaskiem stanęły otworem.
Kobieta spojrzała na intruza, a przez to rozproszyła się. Tyle jej wystarczyło. Zamachnęła się lewą nogą i zepchnęła niedoszłego mordercę z łóżka. Nim zorientowała się co się wydarzyło, Florentynka stała po drugiej stronie dzierżąc krótką broń. Jej nadgarstek, pomimo zabandażowania nie był zdolny do utrzymania ciężkiej broni długiej, a nawet z krótką miała problem. Sirio włożyła całą swoją siłę woli, żeby nie pokazać tego.
- Co tu się do cholery dzieje?! - Krzyknęła do mężczyzny, nie spuszczając z oczu swojej napastniczki. - Gdzie mnie przywlokłeś?!
- Paola, dlaczego? - Ezio spojrzał na drugą kobietę.
- Jest templariuszką. Powinieneś ją zabić kiedy nadarzyła się ku temu okazja. - Teraz zrozumiała. Ezio był asasynem, ale nie wiedział kto należy do bractwa.
- Więc może zróbmy to w ten sposób, że ja nie pokroję cię na kawałki, a ty puścisz mnie wolno? Hmm? - Wyprostowała się, jednak broń nigdy nie opadła. - Uważam, że to uczciwy układ.
- W twoich...
- Paolo, przyprowadziłem ją tutaj, bo myślałem, że będzie tu najbezpieczniejsza.
- I patrz jak bardzo się myliłeś. - Powiedziała jadowicie Borgia.
Zaczęła zbierać swoją broń i układać na swoich miejscach. Ostatnią wzięła pelerynę, którą narzuciła na ramiona. Asasyni wpatrywali się w nią zdziwieni, nie dowierzając, dlatego nie postąpili na krok, żeby ją zatrzymać.
- Życzę miłego dnia. - Powiedziała lekko się kłaniając i rzucając się do okna.
Przeskoczyła przez nie i chwyciła się za parapet. Następnie odbiła się na przeciwległy budynek i zsunęła się po ścianie, zahaczając zdrową ręką o najbliższy parapet. Jednak nie zdołała się utrzymać i spadła z pierwszego piętra. Udało jej się przetoczyć, żeby zamortyzować upadek i kiedy się podniosła ruszyła biegiem, na tyle na ile pozwalała jej ranna noga, nie zwracając uwagi na ból.
Ezio w tym czasie ruszył w przeciwnym kierunku, wybiegając z pokoju. Kiedy dotarł do głównego holu przeskoczył przez barierkę lądując miękko na ugiętych nogach. Kurtyzany, które były w pobliżu krzyknęły w przestrachu, jednak młodzieniec nic sobie z tego nie robiąc pognał dalej, wypadając na ulicę.
Gdyby nie to, że kobieta nie mogła uciekać z pełną prędkością, na pewno by ją zgubił. A tak widział jak znika za winklem jednego z budynków.

CZYTASZ
My enemy [PL]
FanfictionJest to lekko przerobiona wersja Assassin's Creeda. Fabuła jest odrobinę nagięta, ale najważniejsze aspekty pozostają takie same. W książce posługuję się mieszanym, jednak z przewagą współczesnego, językiem. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Dla nieznającyc...