Tak jak uzgodnili wraz z zachodem słońca spotkali się przy bramie. W ciągu dnia ciemnowłosa opatrzyła rozległą ranę i pomimo tego, że wciąż broczyła krwią, to Sirio mogła się swobodnie poruszać. Oprócz tego spotkała się ze swoją „prawą ręką". Kazała mu wracać pod zwierzchnictwo Borgii, wraz z resztą jej podwładnych. Nie mogła być już ich wodzem, ponieważ była dla nich martwa. Oprócz tego sama jedna nie była w stanie wypłacić żołdu takiej ilości osób. Dlatego też chciała ich odwołać. O dziwo, mężczyzna obiecał nie zdradzić jej cudownego zmartwychwstania i nawet zaoferował, że w razie potrzeby, za małą opłatą, podzieli się informacjami ze swoją dawną dowódczynią. Sirio była bardzo szczęśliwa z takiego rozwoju sytuacji i z wdzięcznością przyjęła propozycję swojego podkomendnego.
W tym momencie stała pod bramą czekając aż mężczyzna w śnieżnobiałej szacie ujawni swoją obecność. Kiedy w końcu to się stało było już zupełnie ciemno.
- Prowadź zatem. - Powiedziała, stając obok swojego konia z zamiarem wejścia nań. Jednak asasyn miał inny plan.
Kiedy miała już wsadzać nogę w strzemię, chwycił ją delikatnie za rękę. Spojrzała na niego zdziwiona.
- Nie wolałabyś jechać w jednym siodle ze mną? Twoja rana jest świeża, a nie chciałbym po drodze co chwilę się zatrzymywać i sprawdzać czy wciąż za mną jedziesz.
Na jego słowa na jej twarzy pojawiło się rozbawienie. Jednak postanowiła, że spełni jego prośbę i stanęła obok jego wierzchowca.
- Jak na razie to ty mi jesteś przydatniejszy, niż ja tobie. Ale niech ci będzie. Zrobimy po twojemu.
Ezio wyciągnął dłoń, na której wsparła się ciemnowłosa i z jego pomocą podciągnęła się do siodła. Usiadła za mężczyzną i objęła go w pasie.
- Możemy ruszać. - Powiedziała, kiedy usadowiła się wygodnie.
Ciemnowłosy nic nie powiedział, jedynie westchnął zrezygnowany. Czekało ich następne parę godzin drogi, do tego po ciemku. Zresztą mężczyźnie to bardziej pasowało. Niewielu podróżowało po nocach, więc nie musieli się obawiać że zostaną rozpoznani.
Po upływie kilkudziesięciu minut poczuł, że uścisk wokół jego brzucha jest coraz lżejszy z chwilą. Zatrzymał konia i odwrócił się, żeby zobaczyć, że kobieta, która siedziała w siodle śpi.
Ezio uśmiechnął się pod nosem i delikatnie, żeby jej nie obudzić, przeniósł przed siebie. Wsparł jej głowę na swojej klatce piersiowej i chwycił wygodnie lejce.
🔪
Sirio zaczęła się wybudzać. Nie wiedziała co się działo i gdzie się znajdowała, ale czuła przyjemne ciepło.
Powoli usiadła, starając sobie przypomnieć co się działo.
- Jeśli nic się nie wydarzy została nam niecała godzina drogi. - Usłyszała po swojej prawej głos. Odwróciła się w tamtym kierunku. Asasyn trzymał manierkę wyciągniętą w jej kierunku. Przyjęła ją z wdzięcznością i wzięła kilka łyków.
- Długo mnie nie było? - Zapytała i szczelniej okryła się kocem, którym była wcześniej przykryta.
- Z parę godzin. A ważniejsza sprawa. Nie boisz się że cię zaatakuję? - Zapytał z łobuzerskim uśmieszkiem na ustach.
- Zależy co masz na myśli mówiąc „zaatakuję". Nie, raczej się nie boję. Ufam ci. - Powiedziała, wpatrując się w płomienie ogniska.
- Nie to miałem na myśli. - Odpowiedział, a w jego głosie słychać było rezygnację. Kobieta zaśmiała się i spojrzała na niego.
CZYTASZ
My enemy [PL]
FanfictionJest to lekko przerobiona wersja Assassin's Creeda. Fabuła jest odrobinę nagięta, ale najważniejsze aspekty pozostają takie same. W książce posługuję się mieszanym, jednak z przewagą współczesnego, językiem. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Dla nieznającyc...