Wenecja

37 2 0
                                    

 Leonardo musiał przywyknąć do nowej informacji. Przez pewien czas unikał kobiety, ale kiedy zauważył że jej zachowanie w ogóle się nie zmieniło, powoli zaczął się przyzwyczajać.

Dwa dni później dokowali już w Wenecji. Trzeba było wynieść rzeczy ze statku, jednak Leonardo miał ich dość sporo.

- Idź mu pomóż. - Sirio pchnęła Ezia w kierunku Leonarda. - Poradzę sobie z tym.

Posłał jej minę pełną zwątpienia. Jednak zostawił ją, choćby tylko po to żeby się zemścić za wcześniej. Zaczął wynosić ładunek Leonardo, kiedy usłyszał jego głos.

- Nie jest to zbyt ciężkie? - Zapytał mężczyzna.

- Dam radę. Ale dziękuję za troskę.

Wyniosła wszystkie rzeczy w dwóch kursach i ruszyła pomóc mężczyznom.

- Jesteś silniejsza niż się spodziewałem. - Powiedział do niej Ezio, kiedy skończyli.

- Dziękuję. Nie chcesz wiedzieć jaki spartański trening przeszłam żeby to osiągnąć. - Odetchnęła, kiedy wszystko leżało już na ziemi. - Co teraz?

- Maestro da Vinci? - Nagle zobaczyli jak pewien mężczyzna zbliża się do nich. Leonardo odwrócił się w stronę przybysza zdziwiony. - Witamy w Wenecji. Nazywam się Alvise. Signor Dona prosił bym odprowadził Pana do warsztatu. Czy jest Pan gotowy?

Leonardo ruszył za mężczyzną bez sprzeciwu, natomiast pozostała dwójka spojrzała po sobie, a później poszli za nim. Oboje się zgadzali w tym, żeby nie zostawiać Leonarda samego.

Mężczyzna zrobił im małą wycieczkę krajoznawczą. Kiedy mijali targowisko, strażnicy zaczęli niszczyć jeden ze straganów. Ciemnowłosą aż ciągnęło, żeby podejść do nich i dać im nauczkę. Jednak Ezio stanowczo powstrzymał ją przed zrobieniem czegokolwiek głupiego. Lepiej było się nie wychylać w pierwszych chwilach po przybyciu do miasta.

Później, przy jednym ze straganów Leonardo znalazł drewnianego ludzika.

- Popatrz jakie cudeńko. Czy mógłbyś z łaski swojej mi to kupić. Ja...ee...zostawiłem pieniądze w bagażu.

Kiedy Ezio chciał sięgnąć po sakiewkę, ktoś na niego wpadł. Okazało się że osoba ta zwinęła mu floreny. Niewiele, ale każda suma ma duże znaczenie w podróży.

- No nic. - Mężczyzna odłożył ludzika.

- Hej, Leonardo. - Kiedy mężczyzna odwrócił się do niej, rzuciła do niego sakiewkę. Spojrzał na nią zdziwiony. - Prezent. Podziękowanie za chęć pomocy.

Mężczyzna skinął głową na zgodę. Kupił co chciał, a później ruszyli dalej.

Ezio co jakiś czas zerkał na ciemnowłosą. W końcu uśmiechnęła się ona do niego i puściła oczko.

- To nasza słodka tajemnica.

W końcu dotarli do Palazzo della Seta.

- Mieszka tutaj Emilio Barbarigo. W normalnych okolicznościach zachęcałbym do bliższego zerknięcia, ale teraz...

- Co się stało? - Spytał Ezio.

- Emilio próbuje zjednoczyć wszystkich kupców pod jedną flagą. Niektórzy się sprzeciwiają, czasem dochodzi do przemocy.

- Kto się sprzeciwia? - Teraz nawet Sirio się włączyła.

- Mówią, że walczą dla ludu. O wolność czy tego typu brednie. Jak dla mnie to jakieś bzdury.

Na odgłosy walki wszyscy czworo odwrócili się w kierunku palazzo. Zobaczyli tego samego handlarza, któremu wcześniej zniszczono towar. Zaczął się skarżyć, przez co został zabrany do wnętrza palazzo, w sposób daleki od delikatnego. Już wszystko było wiadomo. Emilio był kolejnym z tyranów.

My enemy [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz