Kiedy dnia następnego ciemnowłosy wszedł do pokoju, Sirio siedziała na łóżku i wpatrywała się w okno. Słysząc skrzypienie drzwi, odwróciła się w ich kierunku. A później wróciła do oglądania codziennego życia zwykłych ludzi.
- W czym mogę ci pomóc? - Zapytała, nie odrywając wzroku od szyby.
- Nie masz niczego więcej do powiedzenia?
Spojrzała na niego spod długich rzęs. Wstała i powolnym krokiem podeszła do niego.
- Powiedziałam ci wszystko co wiedziałam. - Uniosła dłoń i przejechała nią po szczęce mężczyzny. - Więc? Powinnam się jakoś odwdzięczyć za zasklepienie mojej rany?
Nie trzeba było go mocno namawiać. Powoli zaczęła rozpinać jego zbroję. Był mocno zdziwiony jak sprawnie jej to idzie, zważając na fakt, że nigdy nie widział żeby nosiła jedną. Kiedy zbroja opadła na ziemię reszta poszła szybko.
Ciemnowłosy był oczarowany kobietą. Była delikatna, wrażliwa, a jednocześnie dzika i nieposkromiona. Już nie pamiętał kiedy ostatnim razem spędził tak upojną noc.
🔪
Środek nocy. Sirio powoli i po cichu podniosła się z łóżka, nie chcąc obudzić śpiącego mężczyzny. Jej plan się powiódł, pomimo tego, że odczuwała mocno jego skutki.
Ubrała się i chciała opuścić pokój, jednak w oczy rzuciła jej się biała szata leżąca na ziemi. Uśmiechnęła się pod nosem i podniosła ją. Może i była odrobinę na nią za duża, ale ukrywała to co trzeba.
Otwarła drzwi i pewnym krokiem wyszła z pokoiku. Nie spodziewała się tylko strażnika, pilnującego jej.
- Signore Ezio... - Stanęła napięta jak struna. Już bała się, że strażnik zaraz zrozumie co się stało i rozpęta się istne piekło. - ...miłej nocy.
Odetchnęła z ulgą. Lekko odwróciła do niego głowę i kiwnęła. Potem ponownie ruszyła przed siebie.
Znalezienie zbrojowni było dziecinnie łatwe. Nie było też problemu z wejściem do środka. Co prawda nie znalazła swojego noża i miecza, ale było tam dostatecznie dużo innych, lepszych broni. Jednak jednej rzeczy nie mogła zostawić. Małe, prostokątne, metalowe coś, obite w skórę, leżało na jednej z półek. Wzięła je w rękę i kiedy poczuła znajomy ciężar w ręce, odetchnęła z ulgą. Nacisnęła to po bokach i dało się słyszeć cichy jęk mechanizmu. Dla niewtajemniczonych nie było mowy o znalezieniu owego mechanizmu. Z prostokąta wysunął się delikatnie nożyk, w tamtym momencie w złym stanie.
- Cazzo. Musieli go zniszczyć jak mi go zabierali.
Schowała ostrze i ukryła je wewnątrz kieszeni w rękawie koszuli. Chwyciła miecz z dobrze osłoniętą rękojeścią i nóż, który był na końcu zawinięty i brakowało mu jako takiej rękojeści. W tamtym momencie usłyszała kroki.
- Nipote?
Koniec. Już po mnie, pomyślała. Jednak mężczyzna był nie rozbudzony i nie poznał kim owy osobnik jest.
- Nie siedź zbyt długo, bratanku.
I odszedł. Już po raz drugi udało jej się uniknąć katastrofy. Kiedy tylko mężczyzna zniknął, ciemnowłosa pozbyła się białej szaty i narzuciła swoją pelerynę.
Później korzystając z okna w pomieszczeniu opuściła przybytek. Spuściła się z parapetu i ruszyła biegiem poza miasto. Porwała konia i nie odwracając się za siebie ruszyła galopem w kierunku Florencji.
🔪
- Nipote. Ezio. Gdzie jesteś?
Młodzieniec zaczął się podnosić. Rozejrzał się po pokoju, ale coś mu nie pasowało.
CZYTASZ
My enemy [PL]
FanfictionJest to lekko przerobiona wersja Assassin's Creeda. Fabuła jest odrobinę nagięta, ale najważniejsze aspekty pozostają takie same. W książce posługuję się mieszanym, jednak z przewagą współczesnego, językiem. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Dla nieznającyc...