22

156 3 0
                                    

Niespodziewanie obudziły mnie krzyki i hałas. Podniosłam się i spojrzałam na Pedrita.
-Co się dzieje?- Spytałam mężczyznę z niepokojem. Brązowooki wstał, następnie ubierał się w pośpiechu. Chwycił za miecz i spojrzał na mnie.
-Pójdę sprawdzić. Zaraz przyjdę po ciebie.- Stwierdził i wyszedł. Czekając, ubrałam się i zapięłam pas z mieczem. Nagle wpadł Pedrito.
-Atakują nas, jacyś piraci. Nie możemy się rozdzielać.- Stwierdził i wyciągnął mnie na zewnątrz. Było bardzo ciemno, nasze twarze oświetlał ogień, który powoli zajmował statek.
-Stańmy plecami do siebie i cokolwiek się stanie nie obracaj się.- Szepnął. Przyległam do mężczyzny całą powierzeniom pleców, wypatrując jakichkolwiek ruchów w ciemności.
-Idą!- Nagle ktoś z naszych krzyknął. Z ciemności wyłonił się miecz, a później postać. Zacisnęłam zęby i zaczęłam walczyć. Z tyłu słyszałam jak Pedrito też walczy.
-Księżniczko, tak jak cię uczyłem od dołu!- Powiedział Pedrito. Zamachnęłam się od dołu i wybiłam napastnikowi szable. Następnie wbiłam miecz mężczyźnie w brzuch. Pirat padł na ziemię krwawiąc.
-Idzie ich tu więcej!- Krzyknął Issac. Walczyłam odważnie, ale po dłuższym czasie już nie miałam siły.
-Już nie daje rady!- Krzyknęłam do Pedrita.
-Musimy zrobić śmigło!- Stwierdził, lecz ja nie rozumiałam o co mu chodzi. Kiedyś tylko wspominał, że w walce, kiedy jest za dużo przeciwników partnerzy robią śmigło. Jeden mocno chwyta drugiego, przekazując mu jednocześnie swój miecz. Drugi w jednej dłoni ma swój miecz, a w drugą chwyta miecz partnera, następnie rozkłada ręce i partner zaczyna nim kręcić. Nawet przypomina śmigło.
-Dobra, poskocze a ty mnie chwycisz!- Orzekłam.
-3, 2, 1!- Krzyknął i podrzucił swój miecz. Z kolei ja wskoczyłam na Pedrita. Mężczyzna mocno chwycił mnie za nogi i pośladki. Następnie wychyliłam się do tyłu łapiąc miecz Pedrita w wolną dłoń i rozkładając ręce. Później mężczyzna zaczął szybko mną kręcić wokół własnej osi. W taki sposób z łatwością oddzielaliśmy głowy, przeciwników, od ich tułowia, aż wszyscy padli. Nagle wszystko ucichło. Pedrito chwycił mnie jedna ręka za plecy i podniósł do pionu, druga dłonią cały czas trzymając za udo. Wpatrując się w jego czekoladowe tęczówki wypuściłam miecze i owinęłam ręce wokół jego szyi.
-Świetnie sobie poradziłaś.- Szepnął. Nasze twarze dzieliły milimetry.
-Tak?- Spytałam uśmiechając się.
-Ta...- Odparł, delikatnie mnie całując.
-Wasza Wysokość nadpłynęło ich więcej!- Orzekł jeden ze straży.
-Już idę!- Odkrzyknął Pedrito, puszczając mnie.
-Idę z tobą.- Chwyciłam go za rękę.
-Nie. Masz tu zostać.- Stwierdził, podniósł miecz i ruszył na dziób statku. Płomienie chłonęły coraz więcej statku. Nagle ktoś mocno chwycił mnie za ramie i pociągnął do tyłu, oddzielając od Pedrita.
-Wasza Wysokość, statek się pali musimy uciekać.- Stwierdził Issac. Wsiedliśmy do łodzi ratunkowej. Mężczyzna zaczął spuszczać łódź do wody.
-Musimy poczekać na Pedrita!- Stwierdziłam do Issaca.
-Nie ma czasu. Książę sobie poradzi!- Orzekł i łódź wpadła do wody. Mężczyzna zaczął wiosłować.
-Nie! On tam zginie!- Krzyknęłam przez łzy, lecz było już za późno.
-Musimy jak najszybciej dotrzeć do lądu. Z tamtąd będziemy mogli wezwać pomoc.- Odparł. Osunęłam się po ścianach łodzi na ziemie i skuliłam.

Książka ZAWIESZONA

🎉 Zakończyłeś czytanie The young feeling of our old hearts - Młode uczucie naszych starych serc. 🎉
The young feeling of our old hearts - Młode uczucie naszych starych serc. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz