1

1.5K 38 4
                                    

UWAGA
W książce są błędy, nie ukrywam tego, ja też jestem człowiekiem, dodatkowo mam takie coś że nie widzę błędów i nie zwracam na nie uwagi. Proszę o wyrozumiałość i jeśli zauważysz jakiś błąd to śmiało daj mi znać. Z góry dziękuje.💕

Moje gołe ciało, otuliła chłodna ciecz. Na wodzie unosiłam się niczym liść, na wietrze. Było cudownie, aż do czasu gdy usłyszałam przeraźliwy krzyk, orka. Wybiegłam z wody, szybko nakładając na siebie cienką sukienkę, która następnie przykleiła się, do mojego mokrego ciała. W pewnym momęcie, zauważyłam walczącego elfa, z orkiem. Skryłam się za drzewem. Po chwili, dostrzegłam orka skradającego się, z wysoko podniesioną bronią do walczącego elfa. Gdy jasnowłosy elf, pokonał swojego pierwszego przeciwnika, drugi miał mu niespodziewanie odebrać życie, lecz ja mu w tym przeszkodziłam. Delikatnym ruchem ręki sprawiłam, że konary drzew przebiły orka na wylot. Młody elf z niedowierzaniem wpatrywał się na nieboszczyka. Chwilę później rozejrzał się po lesie. W elfie rozpoznałam księcia, Legolasa. Przestraszyłam się i przewróciłam na tyłek, robiąc przy tym hałas. Książę od razu mnie zauważył.
-Nie kryj się niewiasto. Chcę się odwdzięczyć.-Powiedział, po czym podszedł do mnie i pomógł mi wstać. Następnie, delikatnie pocałował wierzch mojej dłoni.
-Jestem Legolas. A ty, panno?-
Spytał, nie odrywając ode mnie wzroku. Robiło to się coraz bardziej krepujace.
-Zwą mnie Liv, Panie.-
-Gdzie mieszkasz? Odprowadzę cię.-
Zacisnęłam usta z zakłopotaniem, i spuściłam głowę w dół.
-Nigdzie, nie mieszkam. Żyje w lesie.-
- Jak to?- Spytał.
-Po prostu ojciec wygnał mnie z domu. Dowiedział się, że matka zdradziła go z elfem i nie jestem człowiekiem.- Stwierdziłam.
-Jako książkę elfów, pomogę Ci i postaram się namówić mojego ojca aby dał Ci schronienie w zamku. Lecz najpierw załóż to.- Legolas zdjął z siebie skóżaną kamizelkę i mi ją podał, założyłam ją.
-Teraz możemy jechać do zamku.- Powiedział, po czym pomógł mi wsiąść na konia i ruszyliśmy do zamku.

*

-Nori zaprowadzi cię do twojej tymczasowej komnaty i pomoże Ci się przygotowywać. Ja mam jeszcze coś do załatwienia. Dozobaczenia.- Rzeknął Legolas i pobiegł w nieznanym mi kierunku.
-Zapraszam panienkę.- Powiedziała Nori otwierając mi wysokie pozłacane dzwi. Komnata była jasna z tarasem na zielony las. W pokoju znajdowało się łóżko z baldachimem, kanapa oraz szafa z dużym lustrem. W życiu nie sądziłam, że znajdę się tak pięknym miejscu.
-Panienka usiądzie, ja wszystko uszykuje.-
Posłusznie usiadłam na łóżku, zachwycają się jego miękkością. Nori zaproponowała mi cztery suknie, każda w innym kolorze. Miałam trudny wybór między dwoma z nich, więc zadecydowałam, że w pierwszej kolejności Nori zrobi mi fryzurę. Służka uplotła mi długiego kłosa, aż do pasa. Gdzieniegdzie wplatając małe, białe stokrotki. W pewnym momęcie kiedy miałam już zakładać suknie do komnaty wparowała rudowłosa elfka.
-Pośpieszcie się. Chyba nie chcesz, aby książę na ciebie długo czekał. Będziemy w wielkiej sali.-Odparła chłodno, obdarowując mnie obojętnym spojrzeniem, i tak szybko jak weszła tak szybko zniknęła. Pytająco spojrzałam na Nori.
-To była Tauriel. Król za nią nie przepada z kolei Legolas ją bardzo lubi, co królowi się nie podoba. 
-Dziękuję Nori. Nie wiedziałam.- Odparłam.
-To co? Ta pastelowo różowa?-
-Zdecydowanie tak.-

Wszystko poszło jak po maśle, tylko oprócz tego okropnego gorsetu. Nie dość, że mnie uwierał tam i ówdzie to wyglądałam tak jakby mi ktoś dwie pary dolnych żeber powycinał. Lecz dla efektu końcowego było warto, wyglądałam niczym księżniczka. Nori zaproponowała wianek dla dopełnienia całej stylizacji.
-Wygląda panienka cudownie! Myślę, że nie tylko księciowi panienka do oka wpadnie, lecz również królowi. W końcu jakaś kobieta by mu się przydała bo oszaleje z samotności. Z resztą już oszalał.- Stwierdziła.
-Dziękuję za komplementy ale muszę się już zbierać.-
Po tych słowach szybkim krokiem opuściłam komnate udając się do wielkiej sali. Strażnicy mnie wpuścili. Na samym środku sali, stał szeroki podłużny stół. Na środku ściany po lewej stronie było wysokie sklepienie, gdzie było szerokie przejście do, nie znanej mi naraźie sali. Zaówarzyłam w nim Legolasa i Tauriel. Kłucili się, szeptem. Podeszłam do nich. Nie spodziewane Legolas chwycił mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Dziwne się czułam. W szczególności, że nie chciałam Tauriel odbierać partnera, a do Legolasa nic nie czułam.

-W końcu jesteś. Długo czekaliśmy na ciebie lecz dla takiej urody warto było czekać.- Żaden mężczyzna nigdy nie prawił mi takich komplementów, ale i tak moja twarz pozostała jednolita w przeciwieństwie do twarzy Tauriel, która była wściekła. Szósty zmysł podpowiadał mi, że to podstęp Legolasa aby ją wkurzyć. Chwilę później wpuszczono nas do sali w, której znajdował się potężny tron króla. Sam król natomiast stał do nas tyłem.
-Jakieś nowiny z poza Śródziemia?- Spytał doniosłym głosem król, lecz było w nim ronierz słychać nutkę znudzenia.
-Ojcze, mam do ciebie prośbę. Jak sam wiesz, dzisiejszego ranka wyruszyłem na zwiady. Niestety, szpetni orkowie znienacka mnie napadli. Było ich sześciu z łatwością pokonalem czterech i pozostało mi dwóch, z którymi nie było tak łatwo. Gdyby nie pomoc tej niezwykłej panny, która mnie obroniła, to bym stracił życie. Czy w ramach podziękowania, może przyjść na ucztę?- Spytał Legolas, po czym król obrucił się w naszą stronę i powoli do nas podszedł. Przez cały czas wpatrując się we mnie. Przez chwilę miałam wrażenie, że zaówarzyłam błysk w jego oczach. Z kolei ja poczułam jak na moje policzki wpływa delikatny rumieniec. Król był przystojny, wysoki oraz dobrze zbudowany, lecz wyraz twarzy miał chłodny. Od razu przykuł moją uwagę lecz wiedziałam, że nie mam u niego żadnych szans.
-Uczta ma się odbyć za trzy dni, gdyż goscią nie pasuje jutrzejszy termin. A poza tym kim jest ta piękna niewiasta?- Spytał król przenosząc wzrok z Legolasa na mnie i uważnie mi się przyglądając.
-Jestem Liv, mój Panie.- Spuściłam wzrok i odpowiedziałam aby następnie dygnąc. Król delikatnie chwycił moją dłoń i pocałował jej. Następnie się przedstawił.
-Thranduil, król Mrocznej Puszczy.-
W pewnym momencie, ktoś zadzwonił w róg.
-Musimy iść ojcze, bywaj.- Stwierdził książę i wybiegł z Turiel z sali. Modliłam się w myślach, aby nie kazano mi podnieść wzroku gdyż spaliłabym się ze wstydu.
-Spójrz na mnie, nieśmiała.- Thranduil powiedział do mnie tak cicho, że ledwo go usłyszałam. Niestety byłam na tyle nieśmiała, że nie byłam w stanie.
-Spójrz!- Mężczyzna krzyknął przeraźliwie. Aż zadrżałam, następnie spojrzałam prosto w jego błękitne oczy. Wydawało się jakby, zaszły burzowymi chmurami, z kolei moje łzami. Chwilę później po mimo policzku spłyneła łza. Długo nie trzeba było czekać aby spłyneło ich więcej. W jednej sekundzie z twarzy Tranduila uleciała cała złość a na jej miejsce wstąpiła troska.
-Nie płacz, proszę.- Król niebezpiecznie się zbliżył, z myślą przytulenia mnie, lecz ja, przestraszyłam się i odpychając Thrandurila uciekłam do komnaty. Okropne wspomnienia powróciły. Zostałam w tedy zamknięta w piwnicy, przez własnego ojca. Nienawidził elfów. Krzyczał na mnie wyładowując w ten sposób swoją złość. Po jakimś czasie, niedawno udało mi się uciec, lecz zaczął mnie gonić. Tego samego dnia, gdyby nie jakieś krasnoludy, które go powstrzymały, zabił by by mnie. Uciekłam w tedy jak najdalej od tego miejsca. Rozmyślając, o przeszłości oraz o dziwnym zachowaniu króla, zasnęłam. Dopiero później, Nori mnie obudziła z wieścią, że Thranduil zaprasza mnie na kolacje. Przebrałam się w coś bardziej eleganckiego i skierwałam się w stronę wielkiej sali. Stół był bogato przyozdobiony a na nim znajdowało się wiele potraw. Król stał na samym końcu, czekając na mnie. Gdy do niego podeszłam, uśmiechnął się do mnie lekko.
-Droga Liv, dobrze, że przyszłaś. Myślałem, że nie będę mógł się ciebie spodziewać.-
-Witaj drogi królu, Thranduilrze , widzę, że się postarałeś.- Powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego, nie dając po sobie poznać, że płakałam. Thranduil odpowiedział jeszcze szerszym uśmiechem. Chwilę później przyszedł Legolas. Spóźnił się. Oczywiście Thranduil przez cały czas wypominał to Legolasowi. Po mimo tego, że książę przepraszał wszystkich już ze sto razy, to temu znowu coś się nie nie podobało. W pewnym momęcie nie wytrzymałam.
-Thrandurze, proszę przestań. Twój syn już nas przeprosił. Powinieneś mu wybaczyć.- Powiedziałam najspokojniej jak tylko umiałam co podziałało na króla jakby za dotknięciem zaczarowanej różdżki. Po kolacji podziękowałam po posiłku i udałam się do swojej komnaty.

CDN

The young feeling of our old hearts - Młode uczucie naszych starych serc. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz