4

650 21 2
                                    

Obudziły mnie promienie słońca. Thranduila nigdzie nie było. Na stoliku obok zaówarzyłam jedynie tacke ze śniadaniem i karteczki z napisem "Dla Liv, sam robiłem". Tak, akurat w to uwierzę. Po zjedzeniu śniadania Thranduil nadl nie wracał więc postanowiłam go poszukać i w najgorszym wypadku złagodzić karę Legolasa i Thuriel. Jeszcze musiałam coś założyć. Następnym razem będę pamiętać aby założyć coś skromniejszego przy napalonym Thrandurze. Z tej sukienki nie zostało naprawdę nic. W szafie króla było pełno różnych rzeczy a i pachniało bosko. Nie wiem co to z perfumy ale cudowne. Koniec końców wybrałam jakąś białą halkę, która na mnie jest za duża a na mego króla pewnie za mała. Włosy uczesałam w grubego wakorcza, wplątałam w niego kilka różowych kwiatków. Wyszłam z komany króla, była tak wielka jakbym moja ponożyła pięć razy, a nie mam małej. Kiedy w dotarłam do sali w której znajduje się tron Thranduila, a on siedzi na nim w końcu go znalazłam. Zaczęłam biec w jego stronę, on wstał i rozłożył ręce. Gdy wpadłam w jego ramiona poczułam jakby stado motyli wzbilo się do lotu w moim brzuchu. Thranduil usiadł a mnie posadził na swoich kolanach.
-Nie miałaś się w co ubrać?- Spytał.
-Jest to takie miękkie i delikatne, że nie mogłam się powstrzymać.-
-Przyszłej królowej nie przystoi tak chodzić.- Stwierdził. Spojrzałam na niego zaskoczona.
-Królowej? Jesteś pewien?-
-Tak. Przecież i tak jesteś moja a bezemnie dnia nie przeżyjesz. Myślisz, że nie wiem jak ciężko jest Ci tam żyć. Myślisz, że nie widziałem jak kradniesz? Znam cie od dawna i równie od dawna wpadłaś mi w oko. Spośród tych rozpieszczonych dziewuch , ty skroma dziewczyna zasłużyłaś najbardziej na te luksusy. Ale i też na moją atencje.- Orzekł niskim głosem. W tej chwili uświadomiłam sobie, że nie uwolnię się od Thranduila. Nagle do sali wszedł Legolas i Tauriel. Chciałam wstać ale Thranduil zakazał mi tego robić i mnie mocno chwycił. Obaj mieli spuszczone głowy lecz i tak widziałm ich uśmieszki. Thranduil wyznaczył im karę w postaci sprzątania stajni do odwołania, o dziwo nie protestowali. Oczywiście król jeszcze raz ich opieprzył. Okazało się, że król jutro jedzie na cztery dni w delegację więc postanowiliśmy jeszcze dziś zakupić ubór. Szafa raz dwa zapełniła się całkowicie. Pozostała tylko kwestia bielizny. Thranduil cały czas podsuwał mi seksowną bieliznę, a jak mówiłam mu, że nie chce tego to i tak to kupował. Zboczuch. A jak  wybrałam coś normalnego to marudził.


-To co wyprubujemy, któryś krój?- Spytał zalotnie Thranduil.
-Musisz być wyspany na jutro. A poza tym ja jestem zmęczona po tym przymierzaniu.- Stwierdziłam rozczesując włosy do spania.
-Masz rację.- Westchnął.
-Ale obiecuję Ci coś jak wrócisz. Na pewno będziesz zadowolony.- Powiedziałam po czym położyłam się do łóżka. Wydawało się takie chłodne, a moje jedyne źródło ciepła było się tak daleko. Poza tym wszystko było pochłoniete w ciemności.
-Thranduilrze?- Spytałam.
-Hmm?-
-Mogę cię przytulić?-
-Mówiłaś, że mam być wypoczety.-
-Rozumiem.- Odparłam smutno, obracając się do niego plecami. Po chwili poczułam jak silne ramię opłata się wokół mojego pasa i przyciąga mnie bliżej. Moje zimne dłonie w końcu zrobiły się cieplejsze.

*

-Proszę uwrzaj na siebie tam.- Powiedziałam głaskając Thranduila po policzku.
-Nie bój się o mnie moja droga. Wrócę jak najszybciej tylko będę mógł.- Gdy chciał mnie pocałować odsunelam się w obawie przed plotkami.
-Ludzie nie będą plotkować.-
-Wszyscy i tak wiedzą a poza tym to ja jestem ich królem.- Stwierdził po czym chwycił moją twarz i złożył nasze usta w delikatnym pocałunku.
-Poczekaj chwilkę, zaraz wrócę.- Wleciałam do kuchni i obciełam nożem kępkę swoich włosów, związałam i zapakowalam do lnianej chustki. Następnie dałam ją Thranduilowi i odjechał.

Te cztery dni durzyły się jak nigdy dotąd. Każdej nocy brakowało mi jego ale również i w dzień. Nuuudddaaa!

Jutro wraca więc dziś, trzeciego dnia postanowiłam wybrać bieliznę na jutro. Nakupował mi tyle tego, że na każdy dzień mogłabym ubierać inną. Wybrałam czerwoną do tego czarne wysokie obcasy i rospuszcze sobie włosy ale to jutro.

*

To dziś w końcu nadszedł ten dzień, a dłurzyło się to w nieskończoność. Przyszykowałam się, ubrałam się w delikatną sukienkę z dużym dekoldem, włosy pusicilam wolno, na nie jedynie nałożyłam diadem. Następnie poszłam na dziedziniec wypatrywać Thranduila.
Kiedy wrócił i od razu zszedł z konia podbiegłam do niego i rzucilam mu się na szyję. On z kolei kilka razy mmie obrucił wokół własnej osi. W między czasie żołnierze i sużba zaczęła krzyczeć:
-Gorzko, gorzko, gorzko!- Thranduil zaczął mnie mnie całować. Czułam że brakowało mu tego. Po chwili wszyscy zaczęli gwizdać.
-Witaj piękna, specjalnie wcześniej wstałem aby przyjechać do ciebie przed zmierzchem. Ale najpierw muszę się najeść i odpocząć.- W pierwszej kolejności poszliśmy na obiad. Nigdy do tąd nie widziałam aby Thranduil tyle zjadł.
-Musiałeś być strasznie głodny.-
-Zapomnieliśmy kufra z rzywnoscią więc musieliśmy oszczędnie jeść. A teraz wybacz ale muszę odpocząć i ułożyć sobie te wszystkie sprawy w głowie.- Po objedzie poszłam z Thranduilem odpocząć. Położyłam się na jego piersi a on sam zamknął oczy i zatopił twarz w moich włosach.
-Ładnie pachną twoje włosy. Truskawką. Lubię je...-Wymamrotał i zasnął. Zdrzenełam się lecz nie na długo. Z braku laku poszłam do stajni zobaczyć jak tam gołąbki dają sobie radę i może im pomóc. W stajni zastałam jedynie Legolasa.
-Gdzie Tauriel?- Spytałam.
-Nie wiem, pokłuciliśmy się.- Wyznał książę nerwowo szczotkujac klacz.
-Powiesz ojcu?- Nagle spytał.
-Powinnam. A sam dasz radę?-
-Nie.-
-Pomóc Ci?- Legolas podniósł wzrok na mnie i szeroko się uśmiechnął następnie pokiwal twierdząco głową. Ja czesałam i myłam konie z kolei Legolas zajął się brudną robotą.


-Prawie skończyłem.- Stwierdził podchodząc do mnie i siadając na ziemi. Następnie opierając się o drewniany słup plecami.
-Ja też już kończę. Jesteś zmęczony idź odpocznij. Ja odłożę te wiadra.-
-Ty to chyba jesteś za dobrą kobietą dla ojca.-
-Przeciwieństwa się przyciągają.- Westchnęłam
-Mam pytanie. Czy on robi Ci jakąś krzywdę? Albo coś ci zrobił?-
-Nie.- Odpowiedziałam po chwili namysłu co było podejrzane.
-Ale jeśli będziesz potrzebowała rozmowy to możesz na mnie liczyć.-
-Dziękuję.- Legolas odniósł wiadra i zniknął. Ja również udałam się do zamku. Po pewnym czasie zaczęło zachodzić słońce. Thranduil tak uroczo spał, że nie miałam serca go budzić. Zjadłam kolacje i wróciłam do komnaty. Przebrałam się, rozczesałam włosy jak co wieczór i od razu zasnęłam.


Obudziłam się w nocy i zobaczyłam Thranduila siedzącego po drugiej stronie, na rancie łóżka. Był zgarbiony łokciami był oparty o kolana a rękami trzymał się za głowę. Tak jakby go bolała. Na kolanach przeczołgałam się do niego i przytuliłam go od tyłu, był strasznie gorący. Może jest chory?
-Co się stało?- Spytałam szeptem.
-Miałem straszny sen. Śniło mi się, że była bitwa pięciu armi. Zginęło dużo elfów. Wiele rodzin straciło ojców. Ale gdy ja chciałem za waszą trójkę poświęcić życie, było już za późno.- Odpowiedział Thranduil łamiącym się głosem. Zmarszczyłam brwi.
-Trójkę?-
-Byłaś w ciąży.- W tym momęcie w jego głosie dało się usłyszeć stłumioną radość.
-Ale nie jestem, a poza tym to tylko sen. Jakaś głupia historia, która dzieje się w twojej głowie.-
-Niestety nie. Nie chciałem cię martwić ale szykuje się wojna.- Westchnęłam ciężko.
-Nie denerwuj się, jutro na spokojnie porozmawiamy, teraz w nocy nic nie zdziałasz.- Powiedziałam kładąc się na swoje miejsce.
-Masz rację. A mówiłaś, że masz dla mnie niespodziankę.- Po mimo półmroku zaówarzyłam dwuznaczny uśmiech Thranduila.
-Jutro wieczorem.-
-Ale obiecujesz mi?- Spytał kładąc się obok.
-Tak, tak.-
-Nie to. Tylko, że wszystko będzie dobrze.-
-Tego Thandurze nie mogę obiecać.-

CDN

The young feeling of our old hearts - Młode uczucie naszych starych serc. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz