7

470 18 4
                                    

Obudziłam się następnego popołudnia i było mi o niebo lepiej. Po dłuższej chwili służba nie przyniosła mi jedzenia więc zaczęłam robić się strasznie głodna. Po mimo bólu mięśni w całym ciele wstałam, ubrałam płaszcz Thrandiego i ruszyłam w poszukiwaniu żywności. Rozejrzałam się w okół lecz nigdzie nie było żywej duszy. Jakby w ciągu nocy cały zamek opustoszał. Ani w jadalni ani w wielkiej sali nikogo nie było, nawet jakby służba gdzieś zaginęła. Po przejściu prawie połowy zamku, na końcu korytarza zaówarzyłam służkę, która zamiatała podłogę. Podeszłam do niej.
- Gdzie się wszyscy podziali?- Spytałam nieśmiało.
-To Pani o niczym nie wie? Ponobno szykuje się wojna. Król wraz z księdziem Legolasem wyjechał w celach negocjacji. Musieli wyjechać w nocy, gdyż rano już ich nie było.
Poczułam jakby mnie piorun strzelił. Dopiero co mogliśmy być razem a los nas już oddzielił, mam nadzieję że nie na długo.
-Na jaki czas?-
-Nie mam pojęcia, Pani.- Gdy to usłyszałam nogi się pode mną ugieły a kobieta mocno mnie chwyciła. Nagle poczułam silny ból brzucha.
-Pani, nic Ci nie jest?-
-Proszę, pomóż mi dojść do mojej sypialni, następnie przynieś śniadanie.- Poprosiłam. Gdy Nora, bo tak się służka nazywała, pomogła mi dojść od sypialni to od razu zasnęłam.

*

Z rana przywitała mnie Nora, pachnącymi naleśnikami następnie stwierdziła, że nauczy mnie szyć na drutach, abym zajęła się czymś i nie martwiła. Podczas gdy skończyłam szyć jedną skarpeteczke dla niemowlęcia Nora spojrzała się na mnie z grobową miną.
-Król wie?- Spytała tylko, a do oczu napłynęły mi łzy i się popłakałam.
-Nie. A co jeśli on nie będzie chciał tego dziecka?- Na te słowa Nora mnie przytuliła.
-Thranduil jest zimny i poważny, tak jak, każdy król, lecz myślę, że pokocha to dziecko.- Powiedziała Nora.
-Nie wiem, czy za jakiś czas, znudzi się mną i w tedy wygoni mnie z dzieckiem.-
-Pani, niech Pani nawet tak nie myśli, nie warto nawet martwić się na zapas. Król ma dobre serce, lecz nikomu tego nie pokazuje.
-Mam nadzieję, że masz rację.- Orzekłam smutno.
-Liv, proszę uwierz mi, przez tysiące lat na nikogo tak nie patrzył jak na Panią.- Stwierdziła Nora chwytając moje zimne dłonie w swoje ciepłe. Następnie uśmiechnęła się do mnie. Resztę dnia spędziłam na szydełkowaniu. W nocy nie mogłam spać, cały czas miałam w głowie czarne scenariusze. Postanowiłam wyjść na balkon. Tej nocy księżyc świecił jak nigdy dotąd, a pomiędzy chmurami było widać tylko jedną gwiazdę.

Pov. Thranduil

Przewracałem się z boku na bok, nie mogłem spać. W końcu nie wytrzymałem i wyszłem na świeże powietrze. Czuję, że coś jest nie tak. Nie tylko niezaprzeczalnie zbliża się wojna, lecz również brakuje mi Liv. Jedyna rozpaliła we mnie świecę nadzieji i miłości, która bardzo dawno zgasła. Spojrzałem w niebo, moim oczom ukazała się jedyna gwiazdka i ogromny księżyc. Stara legenda głosi, że jeśli rozdzieleni kochankowie, w nocy, w tym samym czasie spojrzą na jedyną, tą samom gwiazdę są sobie pisani i mają jedną duszę. Również po tym można poznać prawdziwą miłość...

Pov. Liv

Po dłuższej chwili zrobiło mi się zimno i postanowiłam wrócić do środka. Następnie zasnęłam. Rano obudziła mnie Nora, zjadłam śniadanie, i wzięłam się za szydełkowanie, aby skończyć szal dla Thranduila. Dni robią się coraz chłodniejsze i nadchodzi zima. Mam nadzieję, że lubi błękitny kolor, bo taki kolor materiału wybrałam. Skończyłam wieczorem, zjadłam kolacje i poszłam spać. I tak powoli, leciały dni, tygodnie, miesiące, aż do pewnego dnia.

Był zimowy poranek, służba było bardzo zajęta, gdyż wszyscy szykowali się do Świąt, lecz nie wiem po co ta szopka skoro nie mają pewności, czy król wróci. Z kolei ja dostałam list, który przesądził wszystko. Był to list od Thranduila. Pisał w nim, żebym w jak najkrótszym czasie zniknęła z jego zamku, gdyż odnalazł starą miłość i nie chce abym była przeszkodą w ich związku. Postanowiłam dużo nie myśleć, bo w życiu i tak mi to nie wychodzi, i udać się w samej halce na dach zamku. Na szczęście nikt mnie nie zaówarzył.

Pov. Thranduil

-Ojczę pamiętasz Bayle?- W pewnej chwili do mojego namiotu wszedł Legolas z kobietą w średnim wieku. Oj dobrze pamiętam tą złodziejkę. Chciała mnie otruć i okraść z bogactwa. Spojrzałem na nią z pogardą.
-Legolasie, po co ty, to, tu przprowadziłeś?- Spytałem.
-Myślełem, że wolisz, swoją starą znajomą od jakiejś martwej przybłędy. Legolas wyglądał już na lekko zdenerwowanego. Spojrzałem na niego, marszcząc brwi.
-Czy ty coś sugerujesz?- Podeszłam bliżej do syna. W tym momęcie delikatny ruch w górę, jego kącika ust, wyjaśnił wszystko. Uśmiechnął się szyderczo. W tym momęcie zrozumiałem, że coś grozi Liv.
-Ty gnoju jeszcze pożałujesz!- Krzyknąłem po czym pośpiesznie wsiadłem na konia i pognałem w kierunku zamku. Jeśli choć włos jej z głowy spadnie, Legolas pożałuje. Jeszcze nigdy tak szybko nie pędziłem ale do zamku i tak jeszcze kawał drogi. A warununki z każdą chwilą się pogarszały. Na horyzoncie nagle zaczęły pojawiać się ciemne chmury, a wiatr mocniej zawiał. Lecz ja nie poddając się gnałem wprost w śnieżycę.

Pov. Liv

Gdy dotarłam na sam czubek zamku poczułam tak mocny podmuch wiatru, że aż prawie mnie przewróciło. Z tak dużej wysokości, było widać dosłownie wszystko, w życiu nie widziałam piękniejszych widoków. Lecz nie dane było mi to podziwiać, zbyt długo. Spojrzałam w dół, gdzie płynęła rzeka. Była zamarznięta na brzegach. A woda płynęła środkiem. Powoli podeszłam na skraj dachu. W pewnym momęcie usłyszałam jakby ktoś mnie wolał. Po chwili znów. Obruciłam w stronę krzyków i w oddali zaówarzyłam pędzącego w stronę zamku, na koniu, Thranduila.

Pov. Thranduil

Krzyczałem z całych sił widząc Liv na krawędzi dachu. Co ten Legolas zrobił?! Ostatnie dni coś kombinował, lecz nie sądziłem, że posunie się do do takich czynów. Zsiadłem z konia biegiem kierując się w stronę schodów...

Pov. Liv

Chwilę później Thranduil zniknął mi z oczu, wbiegając do zamku. Może chce jeszcze ze mną porozmawiać? Przecież gdyby mu na mnie nie zależało, to by tu nie przyjeżdżał. W pewnym momęcie klapa w podłodze otworzyła się a z niej wyleciał Thranduil z ochroną. Z ogromnym przerażeniem w oczach spojrzał na mnie, a później na wystający brzuch. Z oczu zaczęły płynąć mi łzy. Król jednym ruchem zdjął z siebie ciepłe futro. Następnie wyciągnął rękę z nim w moją stronę, i zrobił krok.
-Czego ode mnie chcesz?- Wydukałam przez łzy.
-Nie wiem, co dokładnie za głupoty Legolas Ci napisał lecz wiedz, że to tylko jego zazdrosne słowa. Proszę nie rób mi tego. To wszystko kłamstwo.-
-Skąd mam Ci wierzyć? Chciałeś się tylko mną pobawić! I zostawić mnie z tym.- Pokazałam na brzuch.
-Kocham cię i nasze dziecko, bardzo. Oddał bym za nie wszystko. Wróć proszę, porozmawiajmy na spokojnie.
-Co chwilę mnie zostawiasz samą...-
-Obiecuję to już się więcej nie powtórzy.- Usłyszałam i w pewnym momęcie zrobiło mi się słabo. Straciłam grut pod nogami....

The young feeling of our old hearts - Młode uczucie naszych starych serc. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz