17

69 6 0
                                    

Nie możemy umrzeć tej nocy! Nagle poczułam w sobie silny przypływ energii. Poczułam chłód taki jak na zewnątrz. Spojrzałam na swoje ręce. Skóra zrobiła mi się bladsza niż zwykle. Zamknęłam oczy i skupiłam się na wewnętrznej mocy. Nagle w dłoniach wytworzyły mi się sztylety z lodu. Rzuciłam je w oprawców Pedrita. Lód przebił ich serca na wylot, padli jak muchy. Pedrito cały we krwi, podniósł na mnie wzrok. Z kolei ja spojrzałam na mężczyznę, który chciał mnie złożyć w ofierze. Był przerażony. Czułam w sobie okropny gniew, który dawał mi śiłę. W dłoni z lodu wytworzyłam ostrą strzałę, którą rzuciłam prosto w głowę mężczyzny. Ten od razu upadł. Zdjęłam z niego płaszcz i owinęłam sie nim, aby nie być całkiem naga. W tym samym momencie wpadła Turiel. Podbiegłam do Pedrita i uwolniłam mu ręce.
-Szybko chodźcie za mną, odzyskałam naszą broń i konie.- Stwierdziła rudo-włosa kobieta.
-Mocno cię skopali?- Spytałam pomagając mu wstać i kierując się za Turiel.
-Na szczęście w słabych miejscach mam zbroje, wiec nic poważnego mi nie jest. A tobie? Krwawisz.- Stwierdził.
-Zajmiemy się tym później, to nie są głębokie rany.- Odparłam, a Pedrito zaśmiał się.
-Co?-
-Twarda z ciebie sztuka.- Spojrzał na mnie.
-Pamiętaj kto mnie uczył.-

Po dłuższym czasie udało nam się uciec. To była najbardziej przerażająca noc w moim życiu. Lecz jest jedna pozytywna rzecz. Z tond zostało nam 2 dni drogi, do miejsca gdzie więżą Mikaela, czyli zaoszczędzimy na jednym dniu. Po chwili zaczęło wychodzić słońce.

• dzień 3/ pozostało 3 dni do wymiany z Orkami •

-Piękny wschód słońca.- Stwierdziłam.
-Czasem lepiej oglądać wschody niż zachody słońca.- Stwierdził z uśmiechem przyjaciel. W południe zatrzymaliśmy się w miasteczku. Pedrito musiał odpocząć, a mnie Turiel poprosiła żebym pomogła jej przynieść jedzenie i leki.
-Myślisz, że uda nam się odbić Mikaela?- Spytała po chwili rudowłosa, wchodząc do budynku.
-Uda nam się, na pewno...- Weszłam za kobietą.
-Czy, aby na pewno to tu?- Spytałam rozglądając się po brudnym pubie. To miejsce nie wyglądało mi ani trochę na aptekę. W pewnym momencie, kobieta pociągnęła mnie po schodach na piętro, następnie wepchnęła mnie do jakiegoś pokoju i wyciągnęła sztylet.  Co do jasnej cholery?!
-Przyznaj się, czy jesteś Elficką księżniczką?- Wytyczała przez zęby.
-Dlaczego tak myślisz?- Spytałam przerażona. Przypomniało mi się jak Pedrito mówił, że rodzina królewska to dla Turiel drażliwy temat, lecz dlaczego?
-Żadna osoba z poza murów królestwa, nigdy nie widział księżniczki. Aczkolwiek krążą plotki, że księżniczka ma duże błękitne oczy i białe włosy, niczym śnieg w najmroźniejszą noc w roku, a jej imię brzmi Snø. Ten opis, zgadza się z tobą. Poza tym, w tamtym opuszczonym zamku ten mężczyzna nazwał cię księżniczka, a był to przywódca zakonu Czarnych Głów, ten nie ryzykowałby bez powodu.- Podeszła do mnie i przyłożyła mi ostrze do gardła.
-Dlaczego tak nie lubisz rodziny królewskiej?- Spytałam łamiącym się głosem.
-Twoja matka zawróciła królowi w głowie, przez co później znienawidził mnie i Legolasa, który byk jego własnym synem.- Odparła.
-Jak śmiesz tak mówić!- Chwyciłam za miecz schowany pod spodniami i zamaszystym ruchem przejechałam kobiecie po twarzy. Ta upuściła sztylet i chwyciła się za twarz. Wykorzystałam moment i wybiegłam na korytarz, lecz drzwi którymi weszłyśmy były zamknięte.
-Teraz mi nie uciekniesz...- Stwierdziła wychodząc na korytarz. Musi być jakieś inne wyjście, może z drugiej strony. Muszę jakoś ją ominąć. Wzięłam rozbieg i prześlizgnęła się pod nogami Turiel, która stała w rozkroku. Następnie wbiegłam schodami na koleje piętro, a ona za mną.
-I tak cię zabiję, a później zajmę się Pedrito.-
-Dlaczego chcesz go zabić, on nic nie jest ci winien.- Stwierdziłam, ze łzami w oczach. Rudowłosa się tylko szeroko uśmiechnęła.
-Nie sądziłam, że jesteś taka głupia, zakochałaś się w nim, lecz niestety on w tobie też. Za nim cię poznał był zupełnie inny. Silny, niezależny, charaktery i pyskaty, a ty go osłabiałaś. Przez ciebie już nigdy nie będzie taki jak wcześniej...- Wyciągnęła miecz i zaczęła podchodzić do mnie bliżej. Nie miałam wyjścia musiałam uciekać na dach budynku, to było jedyne wyjście. Szybko weszłam po drabince zamykając właz, lecz po chwili kobieta wywarzyła go i wyszła na dach. Zaczęłyśmy walczyć mieczami. O dziwo udawało mi się. W pewnym momencie dachówki na których stała Turiel rozjechały się, a ona sama poślizgnęła się i spadła. No takiego obrotu akcji to się nie spodziewałam.
-Z rodziną królewska się nie zadziera!- Krzyknęłam dumna z siebie za kobietą, lecz ten stan szczęścia nie trwał długo. Nagle poczułam jak coś pęka pod moimi stopami i sekundę później dachówki na których stałam również się zjechały. W ostatnim momencie, gdy znalazłam się na rancie dachu, ktoś mnie chwycił. Podniosłam wzrok. Był to Pedrito. Trzymał mnie z całej siły i następnie mnie wciągnął do góry.
-Dziękuje. Ona chciała mnie zabić, walczyłam z nią...- Przytuliłam mężczyznę.
-Wiedziałem, że prędzej czy później to się zdarzy. Na chwile straciłem cię z oczu i prawie zginęłaś.- Stwierdził wpatrując się we mnie. Dopiero teraz zorientowałam się, że Pedrito jest w samej podkoszulce, na której odznaczały się wszystkie mięśnie mężczyzny. Szczerze, to pierwszy raz kiedy widzę go tylko w podkoszulce. Spojrzałam w dół, a następnie mu w oczy. Nasze twarze były tak blisko, że mogliśmy sobie na wzajem zajrzeć w duszę.
-To nie twoja wina.- Szepnęłam.
-Hej złaźcie mi z dachu, bo będziecie mi to naprawiać!- Krzyknął wściekłe z dołu właściciel.
Stary gnom, musiał nam przeszkodzić, akurat teraz. Przez chwilę miałam nikłą nadzieje, że uda mi się zasmakować pocałunku mężczyzny, lecz najwyraźniej nigdy nie będzie mi to dane. Powoli zeszliśmy na dół.
-A gdzie jest Turiel? Powinna tu leżeć.- Wskazałam na kałuże krwi. W pewnym momencie usłyszeliśmy piski i krzyk, a za rogu galopem wyjechała Turiel na koniu, tratując ludzi i stragany. Była mocno ranna w głowę, krwawiła. Zaczęliśmy biec za nią, lecz kobieta zdążyła wyjechać za bramę miasta, następnie przecinając liny, co skutkowało tym, że brama zamknęła się.
-Zdążyła nam uciec!- Krzyknął przyjaciel uwieszając się na żelaznej bramie. Teraz możemy polegać tyko na sobie.

CDN

The young feeling of our old hearts - Młode uczucie naszych starych serc. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz