— Bombowy miałeś plan, Thomas. Przychodzić po pomoc do obcych typków ze spluwą przy pasie... Nie wpadłbym na to!
— Zamknij się, Minho.
Fuknęłam zirytowana. Nasze położenie nie było za ciekawe – wszyscy wisieliśmy w powietrzu, obwiązani sznurem przy kostkach, pod sobą za to mając głęboką przepaść, która zdawała się być bez dna. Na jaki pomysł bym nie wpadła, zawsze kończył się on skręconym karkiem tam na dole.
Podsumowując, tkwiliśmy po uszy w bagnie.
— Jak się macie?
Z cienia wyłonił się siwiejący mężczyzna. Obracał w dłoniach czarną laskę, a usta wyginały mu się w kpiącym uśmiechu. Zbliżył się do krawędzi i gdybym nie wiedziała, że na pewno nie dosięgnę tak daleko, to chętnie pociągnęłabym go za kołnierz, by poczuł wiatr we włosach przy spadaniu.
— Trochę drętwo — sarknęłam, dosłownie czując, jak moje mięśnie krzyczą z odrętwienia.
— Czego od nas chcecie? — spytał żałośnie Thomas.
— Moi ludzie są gotowi odsprzedać was DRESZCZ-owi — Latynos zrobił kilka kroków wzdłuż krawędzi. — Ja jednak mam ciut wyższe ambicje.
— Oho.
— Mogę mieć dla was propozycję.
— My naprawdę chcemy mu wierzyć?
— Ellie, przymknij się — uciszył mnie Thomas.
Przewróciłam oczami i wydęłam niezadowolona wargę, ufając bardziej swojemu przeczuciu niż naiwnej naturze Thomasa. Już raz powierzyłam mu swoje życie, przez co skończyłam jako wisielec z głęboką dziurą pod sobą.
— Mówicie wszystko co wiecie o Prawym Ramieniu — mężczyzna wymierzył w nas końcem laski. — A być może uda nam się dogadać.
— Podobno to duchy — przypomniał mu Newt.
— Przypadkiem w nie wierzę — uśmiechnął się lekko. — Zwłaszcza, gdy słyszę je jak gawędzą w eterze.
— To krew mi napłynęła do mózgu czy koleś faktycznie bredzi? — mruknął Minho, a ja spojrzałam na niego oczywistym wzrokiem. Nie odezwałam się jednak, nie chcąc znów narazić się na pouczenie od dowodzącego nam Thomasa.
Kto właściwie go wybrał na przywódcę? I czemu nie było mnie przy tym głosowaniu?
— Nie wiemy dużo — wyznał brunet. Mężczyzna pogonił go ręką, nie przejmując się wcześniejszą uwagą Minho. — Siedzą gdzieś w górach. Zaatakowali DRESZCZ i odbili sporo dzieciaków. To wszystko.
Latynos chwilę analizował jego słowa w milczeniu. Nie chciałam go poganiać, ale powoli zbierało mi się na pawia, więc błagałam go w myślach, aby wreszcie uwolnił nas i pomógł się stamtąd wydostać. Najlepiej oknem, aby jego kumple nas nie zauważyli. W końcu postukał laską o podłogę, już otwierając usta, zanim inny, strasznie nieprzyjemny głos nie wciął się pierwszy:
— Co robisz, Jorge?
Jeden z drabów stanął obok znacznie drobniejszego mężczyzny, skacząc podejrzliwym spojrzeniem raz po nim, a raz po nas. Zaklęłam szpetnie pod nosem. Nici z dyskretnej ucieczki oknem.
— Nic takiego — odparł beztrosko ten z laską. — Zawierałem nowe znajomości. Skończyłem.
— Zaraz! — krzyknął Thomas, widząc jak tamten odchodzi. — Co z naszą umową?
Przysłuchujący się nam oprych zmarszczył brwi i spojrzał wyczekująco na brodatego, będąc równie ciekawym odpowiedzi. Ten tylko uśmiechnął się lekko.
CZYTASZ
Inne Oblicza Lęku • Newt TMR
FanfictionBo wszyscy mieliśmy swoje lęki, które miały inne oblicza. newt x famele oc [fabuła na podstawie filmów] okładka namalowana przez @Awesome_Stars