21 | Miasto trupów

2.4K 122 371
                                    

Wrzask.

Serce w sekundę podeszło mi do gardła, bijąc tak szybko i głośno, że aż prawie mogłam je słyszeć w swojej głowie. Zagłuszało je jednak przeraźliwe wycie, które zaczęło powtarzać się notorycznie, wychodząc gdzieś z głębi tunelu. Z tamtej mrocznej otchłani.

Znałam te dźwięki doskonale. Poparzeńcy.

Nie zdążyłam nawet złapać oddechu, gdy Jorge już dociskał pedał gazu i wjeżdżał w przerażającą ciemność. Nieco wbiło mnie w fotel, a gałki oczne zapadły się głębiej w czaszkę, ale w moment się ogarnęłam. Musiałam być czujna.

Jorge manewrował między starymi wrakami samochodów na trasie. Pistolet parzył skórę na moim biodrze, ciut łagodniejąc, kiedy złapałam za jego uchwyt. Gdzieś z tyłu Brenda przeładowała magazynek.

— Szybciej! — pogoniłam go.

— Stul dziób, chyba że chcesz się zamienić!

Bulgotliwe jęki robiły się coraz głośniejsze. W okolicy szóstego mijanego samochodu dołączyły też do nich strzały. Zmrużyłam wąsko oczy, kiedy kilkadziesiąt metrów przed maską zamigotały światła, tym samym oświetlając ściśnięte w kupę trzy sylwetki oraz chmarę potworów, otaczających ich z każdej strony. Zniekształcone cienie tańczyły na ścianach tunelu z każdym rozbłyskiem światła.

Serce łomotało mi w piersi niczym dziki zwierz zamknięty w klatce. Lęk spoglądał na nie z dołu, gotowy w każdej chwili po nie sięgnąć.

W pewnym momencie widok chłopców całkowicie zasłoniły mi zgniłe ciała, które małymi krokami zbliżały się do swojej zdobyczy. Strzały ucichły na rzecz powarkiwania Poparzeńców. Musiało zabraknąć im amunicji.

— Światła! — krzyknęłam, równocześnie otwierając szybę po swojej stronie. — Odpal te cholerne światła!

Jorge zrobił jak powiedziałam. Kilka najbliższych potworów odwróciło się i ryknęło w naszą stronę, niedługo potem latając w powietrzu, bo nie wiedzieli kiedy mają zejść z drogi. Co jakiś czas strzelałam do nich przez otwarte okno, gdy ci najgłupsi z nich decydowali się nas gonić. Wreszcie, po wielu strzałach i kilku potrąceniach parszywie wyglądających mord, udało nam się dostać do środka kółeczka. Newt, Thomas oraz Patelniak spoglądali na auto z szokiem, tak samo jak Poparzeńcy, ale ci drudzy szybciej się ogarnęli. Od razu zaczęli atakować z rykiem Bertę.

Wychyliłam głowę przez okno i strzeliłam w czoło szarżującej na mnie kobiecie. Za mną Brenda korzystała ze swojej strzelby, a Jorge zatrąbił głośno. Chłopcy wciąż stali jak kołki.

— Na co tak gały wytrzeszczacie?! — krzyknęłam zirytowana. Kolejny stwór runął na ziemię. — Pakować tyłki do wozu zanim się skapną, że cholerna kolacja wcale im nie ucieka!

Na moje słowa oni natychmiast otrzeźwieli. Biegiem zerwali się w stronę samochodu i wskoczyli na jego tyły. Patelniak to nawet wsunął się oknem, a ja trochę żałowałam, że żaden z Poparzeńców nie ugryzł go w zadek. Należało mu się.

— Za dużo ich! — Brenda walnęła od góry w dach, wciąż posyłając swoje strzały. — Amunicja mi się kończy!

— Jedź!

— Ty, bezmyślny gówniarzu, nawet nie próbuj się teraz rządzić — burknął ostro Jorge na Thomasa. — Najlepiej całkiem się zamknij i...

— Skończ już i gazu! — zirytowałam się. Jeden bezręki mężczyzna prawie dotknął klamki od mojej strony, ale w porę powstrzymałam go kulką w łeb.

Jorge w końcu posłuchał. Przerzucił bieg i wcisnął nogę w pedał; Berta zacharczała głośno, wyrwała się do przodu, a mnie znów wciśnięto w fotel. Jęki powoli cichły, ciemność przejaśniała się – obie te straszne rzeczy zostawialiśmy za sobą. Przed nami wyjście rosło w oczach.

Inne Oblicza Lęku • Newt TMROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz