06 | Napad lęku

2.8K 147 187
                                    

Głowa pękała mi od nadmiaru myśli. Nie rozumiałam co się, do cholery, tam wyprawiało. Teresa, z którą od początku nie złapałam super kontaktu, dotykała i spakowała moje rzeczy. Potem mówi, że jestem gotowa do drogi. W dodatku wyszła z pokoju Danny'ego, który dzień wcześniej też dziwnie się zachowywał i... no nie.

Zerwałam się gwałtownie z krzesła, przez co to przewróciło się i walnęło z łomotem o podłogę. Wyminęłam Teresę, powstrzymując się w ostatniej chwili przed trąceniem ją barkiem, po czym wparowałam do sypialni. Słyszałam w uszach zgrzyt własnych zębów.

Nie wiedziałam na której emocji, jakie wtedy targały moim sercem, mam skupić się najbardziej. Czułam jednocześnie niepokój, gniew, irytację i całkowite zdezorientowanie. Ale kiedy zobaczyłam obojętną minę Danny'ego, coś we mnie zawrzało.

— Co to ma znaczyć?

To było tylko jedno z wielu pytań, które w tamtej chwili chciałam mu zadać. I miałam zamiar zamęczać go nimi do momentu, aż wszystko stałoby się jasne.

Mężczyzna nie spojrzał na mnie. Bawił się paskiem swojego zegarka, niebezpiecznie igrając z moją cierpliwością, której wtedy nie miałam za dużo. Zacisnęłam dłonie w pięści.

— Jeśli chciałeś, abym się wyniosła, to wystarczyło powiedzieć — burknęłam. Wskazałam palcem na drzwi. — Nie musiałeś wciągać Teresy w ten cały teatrzyk.

— Teresa po prostu wysłużyła mi przysługę — odezwał się w końcu.

— Gówno mnie obchodzi co nią kierowało! — uniosłam się. W uszach mi dzwoniło. Gdyby nie ból gardła, nawet nie zorientowałabym się, że zaczęłam krzyczeć. — Bardziej mnie interesuje co tobie strzeliło do głowy!

Nie przejmowałam się już tym, że tuż za cienką ścianą była masa par uszu, która się nam przysłuchiwała. Będąc szczera, ich zdanie na mój temat miałam głęboko w dupie.

— Ellie, uspokój się — warknął ostro. —Masz prawo był zła. Jednak nie możesz...

— Nie pouczaj mnie!

Wpadłam w szał. Czułam swoje drżące nogi, ale jakby zabrakło mi pod nimi gruntu, choć przecież nadal stałam prosto. Widziałam, jak coś do mnie mówił, lecz jego słowa kompletnie do mnie nie docierały. Oddychałam głęboko, jednak moje płuca płonęły i walczyły o jakąkolwiek dawkę tlenu. Jedyne co wtedy widziałam, słyszałam i czułam to był lęk. Przytłaczał mnie. Dusiłam się nim.

— Zamknij się! — krzyknęłam i wplątałam palce we włosy, mocno za cie pociągając. Szeptał do mnie. — Zamknij się, zamknij, zamknij!

Ktoś wszedł do pokoju. Złapał mnie za ramiona, ale wyszarpałam się. Bałam się. To samotność wyciągała po mnie swoje ramiona. Danny pchał mnie w jej objęcia. Czemu mi to robił?

Lęk rozrastał się w moim ciele niczym chwast.

Spojrzałam załzawionym wzrokiem w stronę łożka; na przerażonego Danny'ego, który gdyby mógł, stałby już obok mnie. Cieszyłam się, że jednak nie mógł. Nie chciałam, by mnie dotykał. Brzydziłam się nim. Porzucał mnie.

Dlaczego chciał mnie zostawić?

— Nienawidzę cię! — krzyknęłam na całe gardło.

Słyszałam jak pęka mi serce.

Musiałam uciec. Miałam wrażenie, że ściany zaczęły się do mnie zbliżać. Śmiały się. Brak gruntu. Tlenu. Wokół tylko szum. Gdzie jestem? Ktoś znowu położył dłonie na moich ramionach. Próbował mnie zatrzymać, ale ja już biegłam. Czułam łzy na policzkach; płakała moja dusza. Gdzieś z tyłu krzyknięto moje imię, ale szepty w mojej głowie natychmiast je zagłuszyły. Nie widziałam drogi. Biegłam.

Inne Oblicza Lęku • Newt TMROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz