Okazało się, że ten cały koncert rzeczywiście miał się odbyć w okolicach portu i doków. Tak właściwie to bardziej przypominało to baraki.
Czyli to o tym miejscu kiedyś wspominali - pomyślałam.
Nie sądziłam, żeby to wszystko było rozegrane legalnie, ale nie dopytywałam. O dziwo, miejsca parkingowe były załadowane samochód przy samochodzie. "O dziwo", bo to miejsce zazwyczaj wiało pustkami. Rzadko kto zapuszczał się w te rejony. Były po prostu zapomniane przez miasto.
Hipnotyzująca muzyka dobiegająca ze środka odbijała się echem aż do miejsca w którym się zatrzymaliśmy. Uśmiechnęłam się szeroko. Nigdy czegoś takiego nie widziałam. Szliśmy przez plac pełen grupek ludzi. Wszyscy ubrani na czarno - tak jak my. W glany, skórę i łańcuchy. I nie zauważyłam ani jednej osoby bez tatuażu czy kolczyków. Totalny grunge. No, oprócz oczywiście mnie. Swoją drogą coraz bardziej zastanawiałam się nad zmienieniem wyglądu. Może jakaś dziara, albo kolczyk w nosie..
Im bardziej zbliżaliśmy się do centrum tego miejsca, tym muzyka stawała się głośniejsza. W końcu Lucas otworzył przede mną metalowe drzwi a moim oczom ukazała się ogromna hala. Na samym środku stała ogromna scena z której w każdą stronę świeciły reflektory. Atmosfera była niesamowita.
Chłopak stojący na scenie skończył solówkę głośnym piskiem przez co musiałam zatkać uszy. A ludzie którzy się zbierali? Zaczęli gwizdać i bić brawa. Jeśli ten cały tłum na zewnątrz przyszedł tylko i wyłącznie dla nich.. musieli być naprawdę znani. Aż dziwne, że nigdy o nich nie słyszałam.
Lucas krzyknął coś w stronę chłopaka, jednak nie zrozumiałam jego słów przez dudniącą perkusję. Tamten z kolei chyba usłyszał bo zawył i pokazał mu ten słynny metalowy gest palcami.
- Chodź pod scenę! - krzyknął mi do ucha i zaczęliśmy się przepychać przez kręcących się wszędzie ludzi.
Zostałyśmy z Cass przy barierkach, gdy on pobiegł chyba przywitać się ze znajomymi. Dziewczyna usiadła na metalowej rurce, niczym się nie przejmując. Poszłam w jej ślady. Nagle ktoś zasłonił mi oczy od tyłu. Zaskoczona i lekko spanikowana zachwiałam się lekko do tyłu i wpadłam prosto w silne ramiona.
- Lucas, przysięgam kiedyś Ci.. - chłopak ściągną mnie na swoją stronę i pomógł stanąć na ziemi.
Odwróciłam się i przygryzłam policzki.
- Corey.. - zamrugałam kilka razy.
Przesunął wzrokiem po całym moim ciele i oblizał usta. Momentalnie przed moimi oczami pojawił się wieczór, gdy wpadł do mnie. Rozpoznałam ten tajemniczy uśmiech. Czy pomyślał o tym samym?
- Co zrobiłaś z moją słodką, Mikaelą? - jego pytanie skierowane było w stronę Cass.
Chyba, bo cały czas patrzył tylko i wyłącznie na mnie. Miałam nadzieję, że się nie przesłyszałam. Czy on powiedział 'moja'? Puścił mi oczko a ja wzięłam głębszy oddech. Tęskniłam za nim.
Dziewczyna tylko wzruszyła ramionami.
- Pomysł Luka. - zasugerowała zrezygnowana po czym zeskoczyła z barierek. - A w tej fryzurce już do nas zawitała. - uniosła ręce w obronnym geście.
Zanim zdążyłam spytać, gdzie idzie, zniknęła gdzieś w tłumie. Miałam wrażenie, że jej irytacja była spowodowana moją osobą. A może tylko tak mi się wydawało. Miałam nadzieje, że nie.
Wróciłam wzrokiem na Coreya. Czarna koszula, rozpięta na kilka guziczków i podobne do moich, rozszarpane spodnie. Nie wyobrażałam sobie go w innych włosach niż różowych. Do tego sterczały we wszystkie możliwe strony. Artystyczny nieład. Wyglądał tak cholernie gorąco. Zerknęłam prosto w jego oczy a uśmiech, malujący się na jego twarzy, poszerzył się. Chyba oboje nie spodziewaliśmy się nawzajem swojej obecności.
CZYTASZ
Don't treat me badly | ZAKOŃCZONE |
Short StoryNawet nie dostrzegłam w którym momencie wszystko się zmieniło. Ta jedna, mała, choć tak ważna chwila, umknęła mi i już nie było odwrotu. Wszystko przed czym tak bardzo się wzbraniałam, otoczyło mnie, pochłaniając. Uniosłam ciężkie powieki. - Przep...