Rozdział 23 - Pokaż mi swój świat

57 9 3
                                    

- Nie chciałem być nachalny. - mruknął ciepło.

Oblała mnie fala gorąca. Ten chłopak naprawdę miło zaskakiwał.

- Nie byłeś. - przeczesałam palcami jego włosy i westchnęłam.

Leżeliśmy przez jakiś czas, po prostu patrząc sobie w oczy i napawając się chwilą. W pewnym momencie podniósł się lekko.

- Chodź, dam Ci coś do spania. - pomógł mi wstać i za rękę poprowadził do jednego z pokoi.

Chyba należał do niego. W środku panowały ciemności. Jedyne oświetlenie dawała lampka nocna, stojąca na szafce koło ogromnego łóżka. Zdecydowanie pomieściłyby się na nim co najmniej trzy osoby.

- Zaraz wracam. - mruknął i gdzieś wyszedł.

Skorzystałam z okazji i rozejrzałam się trochę po pomieszczeniu. Na brudno-szarych ścianach wisiały gitary. Każda miała inny kształt i kolor, poobijany lakier i ślady po kostce na pleksi. Wiedziałam już, że śpiewał, ale o graniu na jakimkolwiek instrumencie także mi wcześniej nie powiedział. Po lewej znajdowała się ogromna szafa, zajmująca całą ściankę. Drzwiczki były lekko przesunięte i mogłam dostrzec półki pełne książek, winylii i pudeł z płytami. Trochę niżej wisiały wieszaki z ciuchami, a na podłodze stało jeszcze kilka pudeł. Przejechałam palcami po okładkach, czytając niemo ich nazwy. Nigdy nie pomyślałabym, że taki ktoś jak on lubuje się w klasyce.

Przysiadłam w końcu na łóżku. Pachniało tam ziołem, perfumami Coreya, miętą i czymś czego jeszcze nie potrafiłam zidentyfikować. Na blacie zaraz koło łóżka, zauważyłam popielniczkę pełną petów, nie tylko od papierosów. Obok leżała szklana lufka, ale nie taka z której paliłam. Na końcu miała kulkę z wklęśnięciem. Była trochę osmalona, ​​więc niedawno musiał z niej palić.

Drgnęłam czując jego ramię obok mojego. Usiadł koło mnie, kładąc mi bluzkę na kolanach. Praktycznie zapomniałam o tym, że cały ten czas chodziłam naga. Założyłam ją szybko.

- To do cracku. - kiwnął głową w stronę, w którą patrzyłam.

- Kokainy? - przyglądałam się pozostałościom białego proszku w szkle.

Kiwnął głową na tak. Z tego, co było mi wiadome, koka była już dość mocno poważniejszą sprawą jeśli chodziło o narkotyki. Zmarszczyłam brwi. Przecież mówił, że był na odwyku, że z tym koniec, że tylko czasami. Starałam się przeanalizować te sprzeczności. Gdy spojrzałam na niego przygryzał policzki.

- Można ją rzuć, pić, wciągać, wstrzykiwać, palić .. - opowiadał marszcząc brwi, jakby to była najzwyczajniejsza rzecz na świecie.

Oblizałam usta lekko przytłoczona. Domyśliłam się, że robił to wszystko.

- To w drinkach .. - zaczęłam niepewnie.

- Ekstazy, jeśli cokolwiek Ci to mówi. Działa trochę jak amfetamina, ale znacznie inaczej. - przerażało mnie to, jak wielkim znawcą był. - Efekty są dość ciekawe.

Przełknęłam ciężko ślinę.

- Efekty to znaczy? - byłam głupia, że ​​nie dowiedziałam się jak to działa, zanim cokolwiek wzięłam.

- Nie czułaś tego? Wiesz, radość, euforia i te sprawy. - przyglądał mi się. - Pobudzenie, przypływ energii .. wiesz, zero strachu, stresu, wolność .. dajesz się ponieść. No i poza tym chęć na ..

Nie musiał kończyć. Czułam na wszystko. Czułam aż zbyt dobrze.

- Tak. - mruknęłam pod nosem.

Don't treat me badly | ZAKOŃCZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz