Rozdział 19 - Afterek

59 10 1
                                    

Od tamtego momentu wszyscy zaczęli zwracać na mnie uwagę. Przez wybryk Coreya z piosenką dla mnie, oczywiście. To było przesłodkie i przysięgam czułam się jakby ktoś podarował mi gwiazdkę z nieba. Cały tekst pasował do mnie idealnie.

Gdy tylko chłopcy zeszli ze sceny, Di nie czekając ani chwili pociągnęła mnie za rękę za kotary za sceną. Naprawdę nie sądziłam, że byli aż tak znani. Ludzie krzyczeli prosząc o bis i stali pod sceną jeszcze długo po „pożegnaniu".

W końcu dotarłyśmy na tak zwane kulisy. Chłopcy akurat się przebierali. Zauważyłam Luka i od razu skoczyłam na niego. Nie kontrolowałam swoich zachowań.

- Od dzisiaj jestem waszą fanką numer jeden! - okręcił nas tradycyjnie dookoła.

- Było warto? - przykucnął, pakując rzeczy od gitary do futerału.

Pokiwałam głową dając mu odpowiedź na pytanie.

- Oj było Lucas, było. - przyznałam. - Te twoje solówki. Wiesz, te dźwięki.. - zaczęłam udawać gitarę. - i ten tłum dosłownie szalał wiesz 'aaa' i w ogóle gwizdy i wszystko, po prostu wow. I jeszcze wokal po prostu szok. Dlaczego nie powiedziałeś mi, że śpiewa?! Dlaczego nikt mi nie powiedział?

Uświadomiłam sobie, że za dużo mówię i sama zatkałam sobie usta. Nie mogłam się jednak powstrzymać od chichotu.

- O boże laska, ale się naćpałaś. - rzucił rozbawiony.

- Wcale nie. - zaprzeczyłam, kiwając głową.

- Właśnie widzę. Masz oczy jak spodki. - wyjęłam telefon i zaczęłam przyglądać się swoim źrenicom.

Może faktycznie były trochę większe niż powinny. Luke podniósł futerał i przytulił się z Cass.

- Gdzie Warren? Muszę go opierdolić. - chyba wypalała chłopaka w tłumie, bo ruszyła gdzieś do przodu.

- Chodź tu ty małpo jedna. - zatrzymała go w trakcie nakładania koszulki przez co mogłam podziwiać jego klatę.

Za wszelką cenę starałam się nie patrzeć w tamtą stronę, ale i tak wyłapał mój wzrok. Cassidy była tak przejęta swoją przemową, że nawet nie zauważyła totalnej olewki ze strony chłopaka. Nasze spojrzenia się spotkały, uśmiechnął się do mnie i kiwną głową, żebym podeszła. Albo to te proszki zmieszane z alkoholem albo przypływ odwagi, ale bez problemu podeszłam do nich pokazując mu język. Tak samo jak Luka, którzy szedł za mną, wyraźnie bawiła go moja reakcja.

- I jak? - w końcu założył koszulkę przez głowę.

Włosy mu się trochę zmierzwiły a na końcówkach porobiły mu się loczki. Wyglądał bosko. Zamiast mu odpowiedzieć, uderzyłam go lekko w brzuch piąstką.

- Dlaczego mi nie powiedziałeś? - zaśmiałam się. - Dlaczego nikt mi nie powiedział?

Tak, to zdecydowanie te proszki. Dodawały mi dziwnej odwagi.

- Nie chciałem się chwalić. - poruszył zabawnie brwiami.

Nie przejmowałam się tym, że byłam trochę napruta. Po jego oczach widziałam, że też nie był trzeźwy. A ten stan był naprawdę przyjemny. Usiadłam na schodkach przy których staliśmy. Lucas zatrzymał się przy nas i przyglądał mi się.

- Mogłeś rzucić jakieś hasło, przynajmniej bym życzyła powodzenia czy coś. - oparłam policzki na dłoniach. - Pęknięcia struny, połamania gitary.

Usłyszałam westchnięcie. Corey.

- Co jej daliście? - spytał zmęczonym głosem i popatrzył na przyjaciół.

Don't treat me badly | ZAKOŃCZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz