deux

1.7K 72 8
                                    


Wstałem dość wcześnie, aby zdążyć na ósmą do pracy. Pogoda od rana dopisywała, więc się na to uśmiechnąłem. Gotowy wyszedłem z domu, ruszając w stronę przystanku. Zobaczyłem autobus, więc zacząłem biec, ale nie zdążyłem, odjechał. Wątpiłem, że zdążę stąd dojść na czas do firmy. Ale ruszyłem w jej stronę.

Spóźniłem się o całe 10 minut. Wszedłem do biura. Jungguk siedział przy biurku.

- Dzień dobry.

- Dzień dobry. Spóźnił się pan, panie Kim.

- Tak, wiem szefie, ale autobus mi uciekł, a innego transportu nie było niż na pieszo, więc przepraszam. Za to zostanę po godzinach. - oznajmiłem i ruszyłem w stronę mojego biura. Na biurku leżało pełno papierów. Czekało mnie wiele pracy, aby to ułożyć. Oczywiście przychodziłem do Jungguka pytać się o różne papiery, czy to gdzie ułożyć teczki, bo jak na razie to musiałem się wszystkiego nauczyć. Jungguk siedział cały dzień w biurze razem ze mną. Było to trochę dziwne, ale przynajmniej dla mnie wygodne, bo mogłem się jego w każdej chwili o coś zapytać. W budynku przesiedziałem dłużej niż sądziłem, ale przynajmniej mniej zmarznę. Po dodatkowej godzinie wyszedłem z firmy, udając się na przystanek. Było dość chłodno. Stałem tam chwilę, a wtedy podjechało czarne auto.

- Wsiadaj. Miałem ci to zaproponować od razu, ale tak szybko się ulotniłeś, że nie zdążyłem. - powiedział do mnie uśmiechnięty Jungguk.

- Ale ...

- Nie ma żadnego ale, wskakuj i już. - powiedział więc wsiadłem do auta. Jungguk wyjechał z przystanku. Pojechaliśmy w stronę mojego mieszkania. Wysadził mnie tam, gdzie ostatnio i odjechał. Wszedłem do pustego mieszkania. Byłem strasznie zmęczony. Udałem się od razu pod prysznic, aby zmyć z siebie pot. Umyty, poszedłem zrobić sobie jedzenie. Prysznic mnie obudził, więc tak strasznie nie chciało mi się spać. Ale najpierw rzuciłem się do łazienki i zwymiotowałem całą kolację. Spuściłem wodę i wyszedłem z łazienki, kierując się do sypialni. Położyłem się na łóżku bokiem, masując brzuch, który bolał. Próbowałem zasnąć, choć wiedziałem, że to będzie ciężkie. Udało mi się.

Obudził mnie budzik. Byłem strasznie zmęczony, nie wyspałem się w ogóle. Podniosłem się ociężale z łóżka, zaraz biegnąc do łazienki. Po tym poszedłem do kuchni, włączyłem wodę na herbatę i przygotowałem sobie delikatne śniadanie. Po zjedzonym posiłku poszedłem się ubrać. Wyszedłem z mieszkania, udając się na przystanek. Jak zawsze było pełno ludzi jadących do pracy. Przynajmniej tym razem się nie spóźniłem.

Wsiadłem do autobusu. Oczywiście miejsc wolnych już nie było, więc stałem całą podróż do biurowca. Wysiadłem i udałem się do wieżowca. Wszedłem do środka i przywitałem się z paniami na recepcji. Wsiadłem do windy, wjeżdżając na odpowiednie piętro. Wszedłem do biura, które było puste. Byłem jak na razie tu sam. Poszedłem do swojej części, zaczynając pracę. Po jakichś 30 minutach ktoś wszedł do pomieszczenia. Poszedłem zobaczyć, kto to.

-Dzień dobry. W czym mogę pomóc? - zapytałem nieznajomego mężczyzny.

- Dzień dobry. Gdzie znajdę Jeona Jungguka?

- Szefa jeszcze nie ma. Niech pan usiądzie, ja zadzwonię po niego.

- No dobrze. - powiedział, a ja poszedłem i wybrałem numer do Jeona. Odebrał.

- Tak, słucham. Tutaj Jeon Jungguk. W czym mogę pomóc?

- Dzień dobry, panie Jeon. Przyszedł ktoś i czeka na pana.

- Tae? Jesteś już w firmie?

- Tak, jestem już firmie od jakichś 40 minut. Przyjedzie pan? Czy mam go wyprosić i powiedzieć mu, aby przyszedł kiedy indziej?

- Zaraz będę. Powiedz mu, aby poczekał chwilę. Postaram się być najszybciej jak się da.

- No dobrze. W takim razie, do zobaczenia. - rozłączyłem się, idąc do mężczyzny.

- Szef będzie za chwilę. Prosił, aby Pan na niego poczekał. - powiedziałem dość spokojnie.

- Dobrze. – odpowiedział, a ja wróciłem do swojej pracy. Zatraciłem się w pracy, nie przejmując się facetem, który siedział obok w pokoju.

Po jakichś 5 minutach do środka wszedł Jeon.

- Dzień dobry. W czym mogę panu pomóc? - przywitał się z gościem.

- Dzień dobry. Miałem przywieść do pana papiery z firmy.

- Ah. To proszę, zaraz na to zerkniemy. - powiedział i podszedł do mnie - Przygotuj dwie kawy czarne, nie słodź, ani nie dodawaj mleka. Wszystko przynieś na tacy. - powiedział i poszedł. Usiadł naprzeciwko gościa i zajął się przeglądaniem papierów. A ja poszedłem po dwie kawy. Wyszedłem z biura i poszedłem do kawiarenki, która znajdowała się na dole wieżowca. Zjechałem tam windą.

Zamówiłem wszystko, po czym ze wszystkim wsiadłem z powrotem do windy, kierując się na siódme piętro. Wychodziłem z windy i w kogoś walnąłem, wszystko wylewając.

- Ał ... ał ... ał … - mruknąłem i spojrzałem na kogo wpadłem.

- Nic ci nie jest? - podszedł do mnie.

- Nie wylałem na ciebie? – zapytałem, ignorując jego pytanie.

- Nie, nawet kropelki, ale za to wszystko wylądowało na tobie, a to musiało być gorące.

- Nic się nie stało, poradzę sobie, nic mi nie jest. Ważne, że na ciebie nie wylałem. – powiedziałem, podnosząc głowę i patrząc na niego. Był to kierownik, jeden z wielu w tej firmie. Zebrałem kubki i resztę z dywanu, podnosząc się z niego. Wyrzuciłem wszystko z tacy do śmietnika, po czym uciekłem do łazienki.

Spojrzałem na swoje ciało, miało wiele czerwonych plam. A największa z nich znajdowała się na brzuchu. Załamałem się.

- Przepraszam, kochanie. – powiedziałem. delikatnie kładąc dłoń na brzuchu. Łzy samoistnie wyleciały mi z oczu, wszystko mnie piekło. Miałem dość tego dnia. Powoli tworzyły się bąble. Koszula, którą miałem na sobie, przylegała do ciała, strasznie bolało. Z każdą chwilą coraz więcej łez spływało po moich policzkach.

Czekałem na Taehyunga, ale nie przychodził. Nie mogłem po niego wyjść, dopóki mój gość nie opuścił mojego gabinetu. A gdy to zrobił wyszedłem z pomieszczenia w celu znalezienia pracownika.

Po drodze spotkałem kierownika, który miał lekko oblane kawą nogawki od spodni.

- Coś się tu stało? – zapytałem.

- Och, to nic, panie Jeon. Ten nowy pracownik wylał kawę na siebie i trochę na mnie.

- Taehyung? Gdzie teraz jest?

- Nie wiem, ale prawdopodobnie pobiegł do łazienki.

- Dobrze, dziękuję. - powiedziałem i ruszyłem w stronę łazienek, gdzie prawdopodobnie znajdował się młodszy.

Wszedłem tam i zastałem zapłakanego pracownika. Do tego miał pełno oparzeń.

- Boże, Taehyung, czemu nie przyszedłeś do mnie? Trzeba z tym jechać do szpitala. – powiedziałem, podchodząc do skulonego ciałka. Uniósł głowę, patrząc na mnie zapłakanymi oczami. Poczułem jakby serce mi pękło.
✔️

Baby? / taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz