vingt-deux

1.3K 58 9
                                    

Rano, gdy tylko wstałem, poszedłem pod prysznic umyć się dokładnie. Ubrałem się we wczorajsze ubrania, bo wczoraj nawet się nie rozpakowałem. Wyszedłem z pokoju, próbując trafić do kuchni. Jeon już tam był, robił śniadanie. Uśmiechnąłem się na ten widok.

- Dzień dobry.

- Dzień dobry, Tae. Jak się spało?

- Dobrze, a nawet bardzo dobrze. Co dobrego robisz?

- Naleśniki. Już kończę, więc weź talerze i siądź sobie przy stole, a ja przyniosę.

- Dobrze.

Wziąłem talerze i poszedłem usiąść przy stole. Jeon przyszedł z talerzem naleśników i usiadł naprzeciw mnie. Zaczęliśmy jeść. Naleśniki były przepyszne. Oczywiście zaczął temat przeprowadzki, bo on musi wszystko przygotować i chce mi pomóc. Ustaliliśmy, że wprowadzę się tu za 2 tygodnie, już na nowy miesiąc. Jeongguk odwiózł mnie do domu, oczywiście też wygłaszając przemowę w sprawie pracy, bo przecież nie mogę się przemęczać. Mam przychodzić kiedy lepiej się czuję i tylko na 4 czy 5 godzin, nie dłużej. Pożegnałem się z nim i poszedłem do domu. Wystraszyłem się, bo drzwi były otwarte. Wszedłem przestraszony do środka. Mieszkanie było zdemolowane. Upadłem na kolana i rozpłakałem się. Nie potrafiłem się uspokoić. Wszystko było zniszczone, nie było też większości rzeczy. Zostałem okradziony, kiedy byliśmy na wyjeździe. Starałem się trochę uspokoić, ale nic nie pomagało. Mieszkanie wyglądało strasznie. Tak nie wyglądało nawet wtedy kiedy się tu wprowadziłem. Nie chciałem nawet patrzeć na resztę domu, wystarczył mi sam salon i widok na kuchnię połączoną z jadalnią. Było pełno rozbitego szkła, jakiś papierów czy wypełnienia z kanapy z salonu. Nic tu już nie wyglądało tak jak wcześniej. Byłem załamany. Na odnowę tego mieszkania nie stać mnie. Zbierałem przez ten czas ciągle na mebelki dla maleństwa czy ubranka. Nie wiem kiedy, ale zadzwoniłem do Jeongguka.

- Tak, Tae. Coś się stało?

- J-Ju-Ggukie ja… tu tu ktoś b-był – płakałem.

- Spokojnie, zaraz tam będę, spróbuj się uspokoić. Spokojnie, już zaraz tam będę.

Rozłączył się. Nie wiem ile czasu minęło, kiedy przekroczył próg mojego mieszkania. Od razu podszedł do mnie. Posadził mnie przy ścianie i poszedł obejrzeć całe mieszkanie, czego ja nie zrobiłem, zatrzymując się już tu. Wrócił do mnie, siadając obok i przytulił mnie, sadzając mnie na swoich kolanach. Wtuliłem się w niego. Masował mnie po plecach, abym choć trochę się uspokoił. Każdy z nas wiedział, że takie emocje w moim stanie są dla mnie niebezpieczne. Próbował mnie uspokoić, przytulając, mówiąc słodkie słówka czy kołysząc mnie delikatnie. Siedział tak ze mną, nic nie mówiąc. Kiedy trochę się uspokoiłem, to odsunął mnie trochę od siebie patrząc na mnie.

- Nikogo tu nie było jak przyszedłeś?

- Nie.

- Zabieram cię do siebie i nie ma, że nie. To mieszkanie sprzedamy, ale najpierw dostaniesz odszkodowanie. Nie popuszczę tego, damy radę razem. Tylko już spokojnie, nie możesz nam tu urodzić. Nasza dziewczynka jest jeszcze trochę za mała, więc już spokojnie. Najważniejsze, że tobie nic nie jest, że jesteście cali. Nie płacz już, proszę.

- Dziękuję.

- Nie ma za co, Tae. Przejdziemy to wszystko razem, ale już spokojnie. Jedziemy do mnie. Chcesz stąd coś zabrać?

- Tak, jeśli da się to zabrać i w ogóle jest tu jeszcze.

- Dobrze, idziemy poszukać?

- Tak.

Wstałem powoli, a on zaraz po mnie. Złapał mnie mocno w talii, abym nie upadł. Poszliśmy do sypialni. Usiadłem na podłodze przy szafie, otworzyłem ją i zacząłem przeszukiwać ubrania. Wygrzebałem jedną już trochę zniszczoną koszulkę. Była ona moja. To jedyna rzecz, która została mi po rodzinie. Wyciągnąłem jeszcze dwie pary body, które kupiłem dla małej. To było wszystko, co chciałem stąd zabrać w tej chwili, bo po resztę ubrań mogliśmy przyjechać później. Mam spakowane jeszcze te z wyjazdu, więc wystarczy jak na tą chwilę. Chciałem wstać. Gguk pomógł mi w tym.

- To wszystko? Czy coś jeszcze chcesz zabrać?

- Tylko to i oczywiście walizki po ubrania. Możemy kiedy indziej przyjechać prawda?

- Tak, chodźmy stąd.

Złapał mnie mocno znowu, wyszliśmy z mieszkania powoli schodziliśmy po schodach. Jeon bardzo mocno mnie trzymał, ciągle przyglądając mi się. Posadził mnie w samochodzie, idąc szybko po walizki. Wrócił z nimi, pakując do bagażnika. Kucnął przede mną, uśmiechając się do mnie. Zawiadomił też o tym zdarzeniu policję, więc czekał mnie jeszcze wywiad z nimi. Uspokoiłem się. Już nie płakałem, siedziałem w fotelu, czekaliśmy na policję. Wydawało mi się, że już słyszę sygnały, ale zobaczyłem mroczki przed oczami, a po chwili całkowitą ciemność. Słyszałem jeszcze trochę, ale było to niewyraźne. A później już nic, tylko ciemność, która mnie otaczała i cisza.

au: no to Szczęśliwego nowego roku! I Tae wszystkiego najlepszego.
Ps. Dziękuję za to bardzo nigdy nie myślałam że mogę mieć pod książką 5 tysięcy wyświetleń dziękuję za to bardzo i do tego jeszcze jest prawie 300 gwiazdek dziękuję 💜♥️💜♥️🥺🙏

Baby? / taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz