Rozdział 2 | 1/4

280 15 2
                                    

Tom 1

Rozdział 2: Czarny Pojedynek, część 1

Śnił o byciu spalonym w wściekłym ogniu.

Kiedy się obudził, pot z jego czoła spływał prosto na policzki. A może to łzy? Otarł je od niechcenia prawą ręką.

Znajdował się w szpitalnej poczekalni. Pielęgniarki co chwilę go omijały. Unosił się za nimi zapach płynu dezynfekującego. Czekał, aż na wyświetlaczu pokaże się jego numer.

,,Wygląda na to, że zajmie to około godziny.'' Powiedział starzec siedzący obok niego.

Ale on udzielił standardowej odpowiedzi i postanowił zignorować starca. Choć wiedział, że ten człowiek się nie zamknie. Odwrócił wzrok, udając, że czyta coś na telefonie.

,,Rehabilitacja, prawda? To musi być trudne.'' Powiedział starzec.

,, Nie, po prostu bolą mnie nogi i przyszedłem po jakieś leki...''  Wymamrotał, patrząc na telefon, pokazując tym, że nie chce brać udziału w rozmowie.

,,Koszt lekarstw też nie jest powodem do uśmiechu, prawda? A pomoc rządu nie jest zbyt duża. Nie otrzymujesz wystarczającej rekompensaty za obrażenia, z którymi musisz żyć.'' Powiedział straszy pan miłym głosem.

Podniósł głowę, żeby spojrzeć na starca. Miał on na sobie filcowy kapelusz i kosztownie wyglądający garnitur. Miał też wyglądającą na starą, długą bliznę, która przecinała prawą stronę jego ust. Więc kiedy się uśmiechał, zniekształcała się.

,,Kim jesteś?'' Odpowiedział staruszkowi stanowczym tonem. ,,Skąd mnie pan zna? Jesteś z telewizji?"

,,Jestem sympatycznym nieznajomym''. Blizna staruszka wykrzywiła się. ,, Kimś kto okazuje wam współczucie i empatię''.

,,Och, więc chodzi o religię? Idź pomęczyć kogoś innego. Mam dosyć tego gówna. Po prostu oszukujecie biedniejszych.''

,, Nie, nie mamy żadnych powiązań z religią. Oczywiście nie jesteśmy też powiązani z telewizją''.

,, Więc o co chodzi?!'' Coraz bardziej niekontrolował swojego głosu.

,, To są ludzie, do których należę'' Starzec wyciągnął wizytówkę.

12 członek komitetu ofiar przeczyszczonych, Toukichirou Endou
Tel xx-xxxx-xxxx

,,Komitet ofiar przeczyszczonych...?''

,,Zgadza się. Co więcej nie mamy powiązań z rządem, więc chciałbym, żebyś uważał nas za niezależną organizację non-profit.''

,, Naprawdę jesteś jakimś religijnym, prawda? Mówisz, że to terapia grupowa lub seminarium opiekuńcze, zachowujesz się uprzejmie i troskliwe, aby zbliżyć się do ludzi, a potem pobierasz od ludzi skandaliczne kwoty. Ale ja się nie dam. Szukaj łatwiejszej ofiary.'' Wstał z krzesła z zamiarem odejścia.

,,Nie chcesz zemsty?''

Szept starca dotarł do jego uszu.

,,Co powiedziałeś?''  Zatrzymał się bez namysłu, odwracając się.

,, Interesuje nas ciemność, ukryta w głębi ciebie. Żyje w tobie głęboka ciemność'' Starzec poprawił kapelusz, ale jego oczy nadal były zasłonięte. ,,Trudno byłoby powiedzieć, że byłeś szczęśliwy, kiedy miałeś zwyczajne, nijakie życie, ale nikomu nie przeszkadzałeś, przyzwoicie pracowałeś, miałeś zatem ludzi, którzy cię kochali. A potem, pięć lat temu, to jedno zdarzenie, zabrało ci to wszystko. Brutalnie, nierozsądnie....Czym sobie na to zasłużyłeś? Nie, jesteś niewinny. A przynajmniej nigdy z własnej woli nie zrujnowałeś niczyjego życia, ani nie zrobiłeś niczego takiego.''

Głos starca sprawił, że jego serce zadrżało. Co dziwne, brzmiało to prawie tak, jakby słyszał swój własny głos.

,, To co  oferujemy, nie przypomina terapii. Zostaw to nam, to proste. Chcemy pomóc ludziom odzyskać ich życie. Jesteśmy organizacją, która pomoże ci odzyskać to, co zostało ci skradzione''.

,,Odzyskać...moje życie?''

,,Masz prawo...nie, obowiązek to zrobić. Bez względu na tych, którzy zginęli w wyniku tej ohydnej zbrodni.''

Pewny ton starca wskazywał na to, że siła przekonywania była wystarczająco silna, aby rozjaśnić nawet jego duszę, która już dawno się poddała. Tak jak sugerował starzec, nazwał się ,,Okradzionym bohaterem''. Reflektor się nie wyłączał. Z pewnością nie było go też po to, by oświetlić kogoś innego. Miał oświetlić jego własną przyszłość...

Uśmiechnął się, odrzucając te złudzenia na bok.  ,,Od tego momentu rozmawiało ze mną wielu ludzi. Policjanci, prokuratorzy, adwokaci, lekarze, ubezpieczyciele... W końcu żadny mi nie pomógł. Szczerze... gdybym miał wybrać kogoś, komu chcę podziękować, to byliby to lekarze. Postawili mnie na nogi. Ale to wszystko co mam. Jestem teraz jak zwłoki, które ledwo trzymają się życia... Wszystkie marzenia i nadzieje umarły tego dnia...'' Odwróciłem się plecami do staruszka.

,,Będę czekał w parku. Jeśli się zdecydujesz, przyjdź tam.'' Rozległ się głos starca.

Opisanie jego udziału w zbrodni jako zwykłego pecha, byłoby nieodpowiednie.

Pięć lat temu w pobliżu jego domu doszło do serii podpaleń. Kamery bezpieczeństwa nigdy nie uchwyciły sprawcy, a mieszkańcy żyli w strachu.

Podpalenia trwały kilka dni. Pewnej nocy pożary, które do tego momentu były stosunkowo małe, przerodziły się w coś ogromnego. Pewnie po części dlatego, że tej nocy powietrze było suche. Ogień spalił dwa domy. W jednym z nich mieszkała rodzina. On, jego żona i jego dwuletni syn. Wszyscy trzej zostali poważnie poturbowani, ale tylko on uszedł z życiem.

Potem było jeszcze kilka podpaleń, ale pewien detektyw, rozwiązał je wszystkie za jednym zamachem. Detektyw zwrócił uwagę na fakt, że jeśli połączysz kropki miejsc podpalenia, uzyskasz dziwny kształt gwiazdy. Astrolog zajmujący się wróżbiarstwem mieszkał w jej środku.

Detektyw natychmiast udał się do domu astrologa. Ale mężczyzna spłonął już na śmierć. Zapisał on jednak kilka słów: ,, Podpaliłem je, aby zmienić ścieżkę gwiazd''. Z wnioskiem, że podejrzany nie żyje, sprawa została zamknięta.

Kiedy to usłyszał, wpadł w panikę. Miecz, który ostrzył na kamieniu nienawiści, który planował pewnego dnia wbić w pierś winowajcy, był już niepotrzebny. Nie wiedział, na kogo mógłby zrzucić swoją złość. Nie mógł też zwrócić się do  swojej zmarłej żony ani syna.

Od tamtej pory minęło pięć lat. Od tego czasu, przynajmniej jego organizm doznał znacznej poprawy. Ale jego dusza była martwa. Stracił pracę, jakoś sobie radził, żyjąc za odszkodowania wypłacane przez państwo. Nawet nie udawał, że ma po co żyć, myśląc, że to życie będzie tak wyglądać, aż do zakończenia...

Dopóki nie usłyszał tego słowa... ,, Zemsta''

Pojedynczy promień światła w ciemności. Nikt wcześniej nie pokazał mu czegoś takiego. Cóż, najprawdopodobniej nikt nawet nie rozumiał głębi jego ciemności. To, czego szukał, nie było sposobem na oczyszczenie ciemności, ale drogowskazem, który poprowadził go przez ciemną otchłań.



Danganronpa Kirigiri Tom 1 | TŁUMACZENIE PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz