List
Jasmina Gravity, po raz ostatni spojrzała na dom Weasleyów. Był już wieczór dwudziestego szóstego lipca. To właśnie w tym dniu, Ina miała spotkać się z ciotką. Ze łzami w oczach teleportowała się przed spalony, dawniej zamieszkiwany przez nią i rodziców, dom. Cicho westchnęła. Gdyby stało się jej coś, albo ciotka użyłaby jednego z zaklęć niewybaczalnych, zostawiła list, który cała rodzina Weasleyów przeczyta jutro rano. List wszystko wyjaśnia. Nie wiadomo było, jakie zamiary wobec niej miała Madeline Vegas. Przekroczyła próg dawnego domu. Od razu poczuła na swoim ciele mrok...
Jej wzrok powędrował na dawny salon, gdzie zawsze spędzała zimowe wieczory, grając z ojcem w Sachy Czarodziejów. Cały czas ogrywała rodziciela z uśmiechem wymalowanym na twarzy, co Matk dziewczyny komentowała również ze śmiechem „daj ojcu wygrać". Teraz w kominku było ciemno i pusto, a w pokoju nie było już ciepłego uśmiechu matki, wesołych śmiechów Iny, ani zapachu gorącej czekolady pana domu. Była tylko mroczna i głucha cisza, której Ina nienawidziła. Gravity wyciągnęła z kieszeni spodni różdżkę. Wszędzie mogła napotkać się na ciotkę, któregoś z śmierciożerców, czy nawet samego Czarnego Pana, choćby tuż za rogiem.
W końcu doszła do drzwi, w których kiedyś znajdowała się sala bankietowa Gravitów. Vegas miała nadzwyczajną słabość do tego miejsca, więc Jasmina nie zdziwiłaby się, gdyby to właśnie tu, czekała na nią ciotka wraz ze zgrają śmierciożerców. Była gotowa na śmierć. Jedyne czego żałowała to fakt, iż nie powiedziała Fred'owi o szczerych uczuciach, jakimi go darzyła przez te lata.
Zobaczyła ją, popijającą drinka z srebnego kielicha.
- Oo, jesteś, a myślałam, że stchórzysz. - zaśmiała się kobieta ubrana w długą, czarną sukienkę. - Miło cię widzieć.
- Czemu to robisz? - spytała Ina.
- Widzisz, ptaszyno. Opowiem ci bajkę. - odparła Madeline. - Tutaj, w świecie Czarodziejów, żyły dwie siostry. Wszystko robiły razem, jednak zmieniło się to, gdy zaczęły dorastać. Starsza odwróciła się od młodszej. Młodsza siostrą była tą rozpieszczaną, tą uwielbianą. Była oczkiem w głowie rodziców.. Starsza.. O starszą nie dbali. Lepiej by było, gdyby w ogóle jej nie było. Lecz, na tym bezdusznym świecie istniało coś, a raczej ktoś, czego nie miała młodsza siostra. Co było tylko dla starszej. Przyjaciel. Starsza zakochała się w nim, ale to byłoby zbyt piękne, gdyby chłopak też był w niej zakochany. Tak, jak wszyscy. Wolał młodszą z sióstr. Starsza siostra nie wytrzymała tego, zaczęła się na nich mścić, gdy ci zakochali się w sobie. - odpowiedziała jej kobieta patrząc w dal, nagle gwałtownym ruchem podeszła do swojej siostrzenicy, chwyciła ją za gardło i przygniotła do ściany. - Tak bardzo go kochałam.. Ale twoja matka mi go odebrała. Zresztą, tak jak wszystko. Wredna jędza. Nie chciałam zabić Lucasa.. Ale Chattę.. Bardzo chętnie. - uśmiechnęła się.
- Ból. - tu Vegas upadła na ziemię, jednak nie na długo. Ktoś ścisnął ręce Iny od tyłu. Rozpoznała w nim Lucjusza Malfoya.
- Gówniara. Zabierz ją do lochu. - rozkazała wściekła Madeline. - Ale najpierw. - podeszła do niej, po czym zabrała jej różdżkę, lecz nie wiedziała, iż dziewczyna ma jeszcze jedną zapasową różdżkę.
Tymczasem w Norze, Fred Weasley po raz kolejny czytał list zostawiony przez jego przyjaciółkę. Nie wierzył w jego zawartość. Trzymał w ręce pergamin, na którym były jeszcze świeże łzy Iny. Jego ukochanej. Miałby ją teraz stracić?
- Co tam masz, Fred? - spytała Lizzie, wchodząc do kuchni z uśmiechem na twarzy. Wczorajsza randka z Percy'm, była nieoczekiwana, lecz, gdy zobaczyła zaszklone oczy rudowłosego, jej wyraz twarzy kompletnie się zmienił. - To..
CZYTASZ
Kiedy cię poznałem // Fred Weasley
FanfictionNa wstępie, naprawdę nie wiem czym ta opowieść Was tak oczarowała. Nie jest doskonała, pisałam ją jako nie doświadczona amatorka, ale serdecznie zapraszam Was w moje progi. Co tu pisać. Miłość Freda Weasley'a. Wiadomo że, o takiej tematyce opowiada...