Koniec rokuNastał ten dzień, na który niektórzy czekali cały rok, a druga część próbowała go uniknąć. Koniec roku szkolnego. Siódme klasy kończą swoją przygodę w Hogwarcie i ruszają w świat. Uczniowie zebrali się w Wielkiej Sali i po przemówieniu dyrektora, zasiedli do stołu by zjeść. Najstarszy rocznik szczególnie chciał żeby było idealnie bo uświadamiali sobie po kolei że to ich ostatni dzień w szkole. Razem z innymi gryfonami robią małą imprezę pożegnalną tak jak inne domy. Wszyscy dobrze się bawili a to najważniejsze. Rano Hogwart-Express odwiózł Hogwartczyków na stację, a z tamtąd odbierali ich rodzice. Trzy gryfonki, Angelina, Lizzie i Ina pojechały razem z Weasleyami do Nory. Jako, że Ina została sierotą, ale ma już osiemnaście lat, jest odpowiedzialna za siebie. Państwo Johnson wyjechali do Irlandii na całe wakacje, chcieli ze sobą zabrać też córkę, jednak ona nie chciała rozstawać się z Georgem i przyjaciółkami, więc pani Weasley zaproponowała pobyt w Norze. Lizzie także została tymczasowo w Norze, ponieważ nie chce znać swojej prawdziwej rodziny, a ci co ją wychowywali, polegli w bitwie z śmierciożercami. Na drugi dzień dwie byłe już gryfonki drzemały smacznie jeszcze w łóżkach. Dlaczego dwie? Lizzie wstała wcześniej bo miała obowiązek teleportować się na Pokątną.
Dziewczyny spokojnie spały i nie miały zamiaru wychodzić łóżek. Fred i George nie mogli na to pozwolić dlatego postanowili je obudzić lecz najpierw musieli zrobić im psikusa. Przefarbowali dziewczyną włosy po czym zaczęli je budzić.- Pobudka! - zawołali obydwaj a Jasmina od razu się obudziła. Przeciągnęła się i wstała z łóżka udając się do łazienki.
George obudził Angelinę na własny i jedyny sposób który działa, mianowicie pocałowanie ją w usta, to zawsze działało, działa i działać będzie. Czarnooka podeszła do lustra które było powieszone w pokoju i zaczęła czesać włosy. Bliźniacy tylko czekali aż obydwie zauważą żart.
Najpierw usłyszeli krzyk dobiegający z łazienki czyli krzyk Jasminy, po chwili Angela też już piszczała przed lustrem.- Ja was zabiję! - wrzasnęła fioletowowłosa wychodząc z łazienki a później rzucając się na Freda. Rudowłosy tylko się śmiał a fakt że małe dłonie panny Gravity uderzały w jego wyrzeźbiony tors jeszcze bardziej był mu do śmiechu.
- Przecież to zniknie za tydzień, góra dwa - zatrzymał w uścisku jej ręce.
- Pacany jedne, dopiero co szkołę skończyliśmy a oni już robią psikusy - odparła zła na nich Angelina.
- Macie szczęście że wybraliście ładne kolory - dodała po chwili namysłu.- To co? Idziemy na śniadanie? Bo głodny jestem - stwierdził George nadal rozbawiony tą sytuacją. Ledwo powstrzymywał się żeby nie wybuchnąć śmiechem ale morderczy wzrok jego dziewczyny nie pozwalał mu na to.
- Ty zawsze jesteś głodny - zaśmiały się zgodnie dziewczyny.
Ina uparła się że nie pójdzie w takich włosach na dół jednakże Fred zabrał dziewczynę na ręce i zszedł z nią na dół, podążając tuż za jego bliźniakiem i przyszłą szwagierką. Na dole pani Weasley przygotowała już śniadanie a reszta rodzeństwa wraz z Harrym Potterem zajadali się pysznościami. Gdy dziewczyny zasiadły do stoły, Ron i Harry wybuchli śmiechem, inni chcieli się śmiać ale wiedzieli jakie będą konsekwencje tego.
- Śmiejcie, się śmiejcie ale kara już czeka - pogroziła im Ina poprawiając się na krześle i piorunując przy tym wzrokiem bliźniaków. Piętnastolatkowie którzy się śmiali, natychmiastowo spoważnieli bo orientowali się jaka jest Ina gdy szykuje zemstę a w duecie z młodą Johnson są niczym dwa szatany. Czasami zastanawiali się dlaczego one nie są ślizgonkami.
- Ina! Znalazłam ją, znalazłam ją! - do kuchni wleciała cała rozpromieniona Lizzie z trzema torbami zapewne zapakowanymi książkami.
- Książkę na wyprzedaży? - spytała z ironią wcześniej zawołana czarownica, na co niektórzy zaczęli się śmiać.
- Nie! Serio?! Chociaż przydała by mi się jeszcze jedna, dzisiaj to kupiłam bardzo mało - pokazała na swoje trzy torby mieszczące w środku książki przez co bliźniacy, Ron, Harry, Fleur i Bill otworzyli z zdziwienia buzię i wyostrzyli oczy.
Angelina i Jasmina nie były zaskoczone, dobrze znały Lizzie ale pewnie rzuciła zaklęcie pomniejszające i w jednej torbie mieści się z pięćdziesiąt ksiąg.
- Dobra.. co ty tak znalazłaś? Muszę ci dać zakaz na książki przez tydzień - odezwała się Ina wstając od stołu.
- Ej! Ale książki to moja miłość, moje wszystko! A znalazłam Madeline Vegas - oznajmiła poprawiając swojego kucyka na głowie.
- Że kogo ty znalazłaś?! - i w tym momencie ujrzała swoją matkę chrzestną. Ostatnio widziała ją pięć lat temu na jej trzynastych urodzinach które były wyprawiane w willi jej rodziców. Jej serce zabiło mocniej. Podeszła do kobiety i przytuliła. Chociaż miała bezpieczeństwo ze strony Weasleyów, to brakowało jej kogoś bliskiego z rodziny.
- Jasmina.. jak ty wyrosłaś - rzekła Maddie Vegas. Kobieta była starszą siostrą mamy Jasminy i przy tym matką chrzestną jej córki.
Gravity skończyła przytulasa i spojrzała na nią pytającą.- Wiem, wiem. Ale Lizzie mnie ściągnęła - odpowiedziała na jej pytanie zadane w jej oczach.
- Jak widać umiem też robić coś poza książkami - uśmiechnęła się dumnie Lizzie.
- Musi ci ktoś wyprawić imieniny. Osiemnastki nie miałaś na bankiecie więc.. będą imieniny - wyszczerzyła się już wszystko planując.
- Przeklęta czysta krew - mruknęła pod nosem jedyna z rodu Gravity.
Ina zabrała ciocię do pokoju i tam rozmawiały przez pięć godzin. W ciągu rozmowy na włosach osiemnastolatki zrobiły się przepiękne wzorki w kolorze niebieskim który idealnie pasował do jej naturalnego koloru włosów. W końcu Madeline musiała się zbierać i opuściła Norę a Jasmina zeszła na dół na kolację. Była zmęczona. Jej ciotka potrafiła gadać godzinami. Usiadła półprzytomna na kanapie obok Lizzie która jak to ona czytała zafascynowana książkę.
- Jak będziesz miała dzieci to ja osobiście zajmę się żeby nie miały obsesji na punkcie książek jak ty - zaczęła rozmowę obecnie budząc się.
- Yhym - odpowiedziała Lizzie tak wciągnięta w książkę że nawet nie słuchała przyjaciółki która postanowiła to wykorzystać.
- Ina ale pomyśl jak ojcem jej dzieci będzie Percy to ich nie wyleczysz z tej obsesji - dopowiedział Fred siedząc naprzeciwko dziewczyn razem z swoim bratem bliźniakiem.
- Yhym - potwierdziła Lizzie a Angelina i Ina zaśmiały się po cichu bo Percy siedział w salonie wszystko słysząc.
Raptem kilka sekund później do Lizzie dotarło co powiedział Fred.
- Zaraz.. co?! - oburzyła się zamykając książkę.- Uwaga. Uwaga. Podanie argumentów które są dla mnie nie ważne bo istnieje ship Lercy. Za trzy, dwa - nie dane jej było dokończyć bo Lizzie zamiast podać wszystkim argumenty, podeszła do lodówki i wyciągnęła z niej ognistą whisky należącą do Iny po czym usiadła jak gdyby nigdy nic na kanapę popijając łyka.
Obecni w pomieszczeniu patrzyli z przerażeniem na nią.- Dlaczego pijesz MOJE piwko? - odważyła się spytać Ina wyróżniając słowo ,,moje".
- Jak mam gadać o dzieciach to wolę być pijana - odparła biorąc kolejnego łyka.
- Wsumie to chyba wszyscy tak wolą - dopowiedziała Angelina dając znak George'owi że trzeba iść po alkohol.
CZYTASZ
Kiedy cię poznałem // Fred Weasley
FanfictionNa wstępie, naprawdę nie wiem czym ta opowieść Was tak oczarowała. Nie jest doskonała, pisałam ją jako nie doświadczona amatorka, ale serdecznie zapraszam Was w moje progi. Co tu pisać. Miłość Freda Weasley'a. Wiadomo że, o takiej tematyce opowiada...